Ząbkowice Śląskie oraz Kamieniec Ząbkowicki, Bardo, Ziębice, Przyłęk, Suszka, Starczów, i Henryków reprezentują Powiat Ząbkowicki na kolejowej mapie Dolnego Śląska i Polski.
Było kiedyś lepiej i oby nie było gorzej. Cenna społeczna akcja pod hasłem „Tak dla pociągu Ząbkowice – Wrocław”, którą popieram od początku, bo z pewnością wyjście z kolejowego wykluczenia Ząbkowic Śląskich jest bardzo potrzebne, może doprowadzi w niedługim czasie do oczekiwanego efektu. Byłby to przełom, bo nasze miasto nigdy dotąd nie miało bezpośredniego połączenia ze stolicą województwa (ani z Wrocławiem, ani z Wałbrzychem, który swego czasu był stolicą województwa, do którego należała nasza gmina). Wsiąść do pociągu w Ząbkowicach Śląskich i wysiąść w samym Wrocławiu – to byłoby piękne. Wyobraźmy sobie jeszcze modernizację stacji kolejowej w naszym mieście i utworzenie tu intermodalnego centrum przesiadkowego, o czym wspominałem tutaj kilka miesięcy temu.
Bez linii kolejowych i dróg nie sposób funkcjonować. Dojazd do szkoły, do pracy, do lekarza, na zakupy, na wydarzenie kulturalne lub sportowe, czy turystyka, stają się uciążliwością fizyczną i finansową, a nawet ryzykiem, jeśli korzystać trzeba z własnego środka lokomocji. A co mówić o transporcie surowców, towarów lub o mobilności biznesu?
Tymczasem remont linii kolejowej nr 276 Wrocław – Międzylesie uświadamia, że przywracane połączenia kolejowe, które od kilku dobrych lat na Dolnym Śląsku, ale też w całej Polsce, są nieodzownym elementem tego, co nazywa się „infrastrukturą komunikacyjną”. Remont się zakończy i linia (niestety nadal z jedną nitką torów) będzie bezpieczniejsza i szybkobieżne pociągi nawet pojechać nią mają z prędkością do 120 km/h. Aby wsiąść do takiego pociągu mieszkańcy Ząbkowic Śląskich nadal będą musieli dojechać do Ziębic lub Kamieńca Ząbkowickiego. I na tym kończą się względnie dobre wiadomości na niwie kolejowej.
Są też wiadomości bezwzględnie niedobre. To skutek cięć w projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego, który jeszcze w 2023 r. miał potężny komponent kolejowy. Częścią tego planu były tzw. „szprychy” linii kolejowe, dla których „piastą” miało być łączące trasy drogowe i linie kolejowe lotnisko CPK w Baranowie (pomiędzy Warszawą a Łodzią). Dwie z tych „szprych” przechodzić miały przez województwo dolnośląskie. „Szprycha” nr 9 od CPK, przez Łódź i Wrocław, docierać miała do Świdnicy, Wałbrzycha i Lubawki. „Szprycha” nr 8 od CPK biec miała przez Częstochowę i Opole, do Nysy i Kłodzka. Budowa „szprych” oznaczać miała radykalną modernizację magistral kolejowych (w tym pełną elektryfikację) oraz dworców i stacji, a także skomunikowanie (w skali kraju) setek miejscowości, aby połączenia pomiędzy nimi były szybkie i dostępne. Obie „szprychy” dolnośląskie zmieniłyby (podobnie jak wszystkie pozostałe) architekturę połączeń i przewozów kolejowych na poziomie lokalnym – także w na obszarze powiatu ząbkowickiego.
Od wiosny 2024 r. wiemy, że plan „szprych” wyrzucono do kosza. Dla wszystkich miejscowości na Dolnym Śląsku, częściowo także dla Lubuskiego i Opolskiego, to Wrocław pozostanie wymuszonym hubem przesiadkowym, jeśli będziemy chcieli się dostać koleją czy samochodem gdzieś dalej, w tym na lotniska obsługujące destynacje zagraniczne. Wrzucono poprzez media pomysł (bo nie projekt) pod nazwą „100 minut” według którego pomiędzy siedmioma miastami w Polsce (w tym jest Wrocław) będzie można się przemieszczać pociągiem już za dziesięć lat (?) w sto minut (??). Pozostałe miasta wojewódzkie i cała reszta miast średnich i małych, które dotąd walczą o wyjście z kolejowego wykluczenia lub są na kolejowym marginesie – jak Ząbkowice Śląskie – pozostaną komunikacyjną „kategorią B”. Przypomnę tylko, że jesteśmy jedynym miastem powiatowym w subregionie wałbrzyskim bez bezpośredniego połączenia kolejowego z Wrocławiem.
Na horyzoncie jest „niekolejowa” droga ekspresowa S8, która połączyć ma wreszcie Wrocław z granicą państwa przechodząc przez powiaty dzierżoniowski, ząbkowicki i kłodzki. Na odcinku od Magnic do Barda powstanie tej arterii wydaje się być stosunkowo realne, jeśli wziąć pod uwagę aktywność w rozstrzyganiu przetargów przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Od paru miesięcy głośno jest o zawirowaniach wokół tej inwestycji na odcinku Bardo – Kłodzko, a jeszcze bardziej mglista staje się kwestia pociągnięcia ekspresówki od Kłodzka do Boboszowa (ten wariant przed 2023 r. został ogłoszony jako docelowy i moim zdaniem słusznie, ale po 2023 r. stanął pod znakiem zapytania). Presja społeczna – jeśli nie ustanie – w połączeniu z pragmatyzmem polityków może przesądzić o tym, że S8, podobnie jak niedawno S3 (także na Dolnym Śląsku) doprowadzić do granicy z Czechami. Czekanie na ruchy inwestycyjne południowych sąsiadów – jak widzimy na przykładzie S3 – byłoby wielce nonsensowne. Do Ząbkowic Śląskich droga S8 ma dotrzeć około 2028 – 2030 r. Kiedy dotrze do Kłodzka i do Boboszowa? Pytanie retoryczne to jednak nie jest!
Brak drogi ekspresowej S8 i S5 oraz brak nowoczesnych magistral kolejowych betonuje komunikacyjne wykluczenie południa Dolnego Śląska. Cenę zapłacimy nie tylko my, ale nasze dzieci, bo budowa dróg czy linii kolejowych to procesy decyzyjne i budowlane nie tylko kosztochłonne, ale i czasochłonne. Tego chcemy?