Zapowiada się spokojny weekend, gdy do kilkorga mieszkańców trafia urzędowe pismo.
To jak grom z jasnego nieba, bo treść dokumentu zdaje się przesądzać, że ich dotychczasowy spokój nieodwracalnie zniknie. Zacznijmy od chronologii zdarzeń.
- Jest połowa listopada 2024 (14.11.2024). Urzędnicy wypowiadają umowę dzierżawy przydomowych ogródków, na których członkowie wspólnoty mieszkaniowej mogą uprawiać kwiaty czy warzywa oraz spędzać czas na świeżym powietrzu bez potrzeby oddalania się od domostwa. Pismo podpisał zastępca burmistrza wskazując jednoznacznie datę końca lutego 2025 (28.02.2025) jako termin, w którym poletka mają wrócić „w stanie niepogorszonym” we władanie gminy. Magistrat uprzedza także, że gdyby ktoś czegoś nie zabrał czy nie rozebrał, to kosztami usunięcia i utylizacji obciąży winowajcę. Przykładowa działeczka tam położona to ok. 100 metrów kwadratowych ziemi, a tych działeczek jest kilka. Co samorządowcy zamierzają zrobić z tą „ziemią odzyskaną”? Pismo zastępcy burmistrza nie pozostawia wątpliwości – cała nieruchomość przylegająca do wielorodzinnego budynku mieszkalnego położona przy ul. Powstańców Warszawy 6 w Ząbkowicach Śląskich… „jest przeznaczona do sprzedaży”.
- Na początku grudnia 2024 (1.12.2024) mieszkańcy kamienicy kierują wspólnie obszerny apel do samego burmistrza Ząbkowic Śląskich. Wyrażają zaskoczenie i zaniepokojenie faktem, że nastąpić ma sprzedaż gospodarowanych przez wiele lat skrawków ziemi, o czym – jak piszą – „nie byli informowani nigdy wcześniej”. Jeszcze bardziej martwi ich prawdopodobny plan wykorzystania tego terenu, który ma być sprzedany pod – jak przypuszczają – „zabudowę mieszkalną”. Drobiazgowo uzasadniają, że pozbawienie ich dostępu do terenu położonego za ich kamienicą radykalnie pogorszy jakość życia i warunki ich codziennego funkcjonowania. Zwracają ponadto uwagę na poważny mankament tego terenu. Cała połeć ziemi przylega bowiem do nasypu czynnej linii kolejowej. Wzmożony w ostatnich latach transport towarowy i osobowy przetaczający się po magistrali to nie tylko kwestia hałasu, ale też systematycznych i mocno odczuwalnych drgań gruntu. Argumentem koronnym przeciw potencjalnej zabudowie areału jest też – zdaniem mieszkańców – dotkliwe ograniczenie naturalnego naświetlenia ich budynku, co szczególnie dotknie osoby mieszkające na parterze czy pierwszym piętrze. Wszystko sumuje się jako pogorszenie warunków życia. Pod apelem do włodarza Ząbkowic Śląskich podpisało się dziewięć osób. Co na to burmistrz? Nic.
- W drugiej połowie grudnia 2024, czyli po trzech tygodniach (20.12.2024), podlegający burmistrzowi urzędnik (w randze kierownika komórki urzędu zajmującej się nieruchomościami gminy Ząbkowice Śląskie) był łaskaw w lakonicznym pisemku odpisać, że kierowany przez niego „wydział podtrzymuje stanowisko” w sprawie wypowiedzenia umowy dzierżawy. W jednym akapicie swego dokumentu ani jednym zdaniem czy choćby jednym słowem nie odniósł się do argumentów podniesionych przez mieszkańców w ich apelu z początku grudnia 2024. W tak zwanym między czasie przypadło świętowanie Bożego Narodzenia i Nowego Roku – pewnie dla mieszkańców domu przy ul. Powstańców Warszawy 6 spędzane z domieszką goryczy. Po jej przełknięciu postanowili działać dalej w obronie kawałka ziemi, do którego przez lata przywiązali się, o które troszczyli się, i które było ich mikroświatkiem codzienności.
- Na początku stycznia 2025 (6.01.2025) postanawiają raz jeszcze dotrzeć do burmistrza, ale tym razem piszą „list otwarty”. Nie kryją rozczarowania treścią przesyłki sygnowanej przez urzędnika, potwierdzają, iż niczego nie wiedzieli o zamiarze przeznaczenia terenu pod zabudowę wielorodzinną. Akcentują obawę, że inwestycja developera, jakiej można się spodziewać sprawi, że będą odcięci nie tylko od posesji służącej im dotąd za przyjazne i pomocne otoczenie ich kamienicy, ale przede wszystkim zostaną pozbawieni naturalnego światła. Zasłoni je bowiem mający powstać nowy budynek, co uderzy w mieszkania na parterze i pierwszym piętrze. Przypominają także wszystkie inne uwagi dotyczące stanu i funkcjonalności areału, jaki gmina chce im odebrać. Zwracają przy tym uwagę między innymi na komplikacje związane z gospodarowaniem wodami opadowymi oraz wspomnianą już bezpośrednią styczność z ruchliwą linią kolejową. Wskazują, że w granicach miasta należy szukać innych lokalizacji pod zabudowę wielorodzinną, jakimi jeszcze może dysponować gmina. Kończą list otwarty pisząc raz jeszcze do burmistrza: „Prosimy Pana o rzeczową i wyczerpującą odpowiedź na wszystkie zawarte w naszym piśmie aspekty. Z szacunkiem – mieszkańcy i właściciele budynku przy ul. Powstańców Warszawy 6”. Podpisało się 9 osób.
Mamy drugą połowę stycznia 2025 (17.01.2025), jest więc sporo czasu, aby (do wyboru):
A: Przekonać mieszkańców, że nie mają racji pisząc o oczywistym pogorszeniu się jakości ich życia w przypadku sprzedaży gospodarowanych przez nich działek, że ich potrzeby i wieloletnie przywiązanie do kawałka ziemi nie mają znaczenia z punktu widzenia planów magistratu, że dochód do budżetu gminy i zarobek developera przewyższają sumą korzyści wszystko to, co jest dobre i tworzy jakiś rodzaj komfortu grupy mieszkańców. Wywołać przy tym konflikt zatruwający życie kilkorga rodzin i piętrzący problemy administracyjne, ale także budzący zniesmaczenie brakiem partnerskiego i przejrzystego potraktowania mieszkańców.
B: Przyznać, że mieszkańcy mają rację i słuszne są ich obawy, że dotąd przyjazny dla nich skrawek miasta zamieni się w mieszkaniową klitkę, jeśli ich z tego terenu wyprowadzić, a działkę sprzedać, uwzględnić fakt, że „wciskanie” nowego budynku (który nie będzie zapewne obiektem parterowym) na stosunkowo niewielki i skomplikowany pod względem jakości grunt stykający się z magistralą kolejową jest mało racjonalne (nawet jeśli projektanci znajdą rozwiązania architektoniczne umożliwiające wybudowanie i użytkowanie bloku wielorodzinnego), uznać za niekorzystną likwidację istniejącej tam zieleni stanowiącej naturalną otulinę posesji, co zamieni ten areał w martwy plac, podczas gdy z pewnością da się znaleźć inną nieruchomość, aby rozwijało się – skądinąd potrzebne – budownictwo mieszkaniowe w naszym mieście. Uniknąć w ten sposób niepotrzebnego nikomu sporu społecznego i znaleźć rozwiązanie w postaci otwartej i rzeczowej wymiany informacji oraz uzgodnień w drodze konsensusu.
Można działać legalnie i racjonalnie. Już w artykule 1 ustawy o samorządzie gminnym napisano, że „mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową”. Jeśli jest wspólnota, to cele i środki działania winny być efektem porozumienia, a nie tylko korzystania z praw właścicielskich – jak to ma miejsce w przypadku wypowiadania dzierżawy działek przy ul. Powstańców Warszawy 6. Nieprzypadkowo już w artykule 7 ustawy o samorządzie gminnym w katalogu zadań własnych gminy umieszczono „sprawy ładu przestrzennego, gospodarki terenami i ochrony środowiska”.
Trójkąt ziemi przy ul. Powstańców Warszawy 6 to obszar, na którym wyważyć trzeba zyski i straty trzech stron: mieszkańców – jako członków wspólnoty samorządowej, a przy tym użytkowników i podatników, gminy – jako właściciela, który ma obowiązek reprezentować przede wszystkim interes mieszkańców oraz nabywcy – inwestora, potencjalnie developera. Uważam, że to jest trójkąt nierównoramienny – jeśli miałbym to opisać obrazowo. I nie musi to być „trójkąt bermudzki”, w którym zaginie dobrze i racjonalnie pojmowany interes wspólnoty lokalnej.
Przekładając teorię geometrii na praktykę samorządową – dołączam się do prośby mieszkańców: „o rzeczową i wyczerpującą odpowiedź na wszystkie zawarte w naszym piśmie aspekty.” Adresatem listu otwartego jest burmistrz Ząbkowic Śląskich Marcin Orzeszek. Chcę wierzyć, że odpowiedź będzie rzeczowa i wyczerpująca, na co liczą mieszkańcy domu przy ul. Powstańców Warszawy 6, i o co proszę i ja. Jak mało kto w naszej gminie wiem, że Pan Burmistrz może zmienić stanowisko w tej sprawie. Pozostaję z należnym szacunkiem.