W rozwrzeszczanej jerozolimskiej tłuszczy nikt nie słuchał Jezusa. Chwila bliskości z Maryją mogła być zbyt krótka, poza tym pomiędzy Matką a Synem czasem nie trzeba słów. Może Weronika usłyszała jakieś słowo, ale raczej zobaczyła Jego twarz. Była jedyną obcą osobą, która odważyła się z własnej woli przełamać kordon nienawistnego tłumu i oprawców. Szymona w zasadzie przymuszono, by pomógł nieść krzyż, zatem obyło się bez słów. Dopiero kilkadziesiąt godzin później…, gdy zmrok przechodził w poranek…
… zabrzmiał szorstki dźwięk odsuwanego głazu, szelest zrzuconego całunu wskazywał na to, że dzieje się coś nadal. I tych „szeptów Boga” nikt nie usłyszał, gdyż tym razem wokół nikogo nie było. W ewangelicznych opisach zmartwychwstania dominuje cisza i światło. Gdy wreszcie padają słowa wypowiedziane przez Jezusa, jest w nich tembr pokoju i barwa przyjaznego zaproszenia. Nie ma już zgiełku, jazgotu, hałasu, tumultu i tego wszystkiego czym w wielki piątek w Jerozolimie i nie tylko w piątki, współcześnie, nakręcają się ludzie skłonni upatrywać w tym chaosie sposobu na życie.
Święty Jan Paweł II był wielkim oratorem, skupiał wokół swojego nauczania dosłownie miliony, wpływał magnetycznie w osobistym kontakcie, poprzez swoje teksty i przekazy medialne. Niektórzy z nas pamiętają, że potrafił zanurzyć się w modlitwie, choć otoczenie pulsowało – znajdował jakby swoisty kokon ciszy, by usłyszeć Boga.
Przeczytałem kilka chwil temu na Facebooku taki komentarz pod notką nawiązującą do dzisiejszej rocznicy odejścia Papieża z Polski: I to wystarczy??? Pomnik? Szkoła? Skwer??? A co z Jego naukami? Czy ktoś pamięta czego nauczał? Co mówił? O czym pisał? Nie sądzę… W ostatnim akapicie notki jest bowiem mowa o materialnych przejawach pamięci o Świętym Janie Pawle II na terenie powiatu ząbkowickiego. Odpisałem: Dobra nie da się zamknąć w materii, dobro nie jest krzykliwe. Uwielbia ciszę i niedostrzegalność.
Pesymizm karmiony jest frenetycznością, w której wszyscy coś mówią, ale nikt niczego nie słucha. Nadzieja żywi się ciszą, bo w niej słychać „szept Boga”.