Czasy są tak skomplikowane, że ludziom coraz częściej nie chce się wykraczać poza swoją egzystencjalną zagródkę. Po prostu jest znacznie wygodniej i zdecydowanie mniej ryzykownie nie wychylać się, a nawet nie sięgać wzrokiem dalej, niż koniec własnego nosa. O wyobraźni w ogóle nie ma mowy. Niektórzy pamiętają tzw. „małą stabilizację”, a niedawno jeszcze modna była „ciepła woda w kranie”. Gdy więc słyszą, iż coś miałoby się zmienić, to odruchowo obawiają się destabilizacji swojej sytuacji i zimnej wody albo wrzątku w kranie.
Nie inaczej dzieje się w naszych Ząbkowicach. Po gminie krąży widmo nadchodzących wyborów. Zwolennicy i sympatycy urzędującego włodarza oraz jego ekipy, która już od niemal ośmiu lat odpowiada za to, co dzieje się i za to, co się nie dzieje w mieście i sołectwie, są najgłębiej zanurzeni w odmętach „ciepłej wody”, a dalsza „stabilizacja” jest niewątpliwie w ich żywotnym interesie. Mniej lub bardziej wierzą w to, że są ojcami i matkami sukcesu, którego szczytowym wyrazem ma być „największa inwestycja w najnowszych dziejach” gminy Ząbkowice Śląskie, czyli kryty basen. Im bliżej spodziewanej daty plebiscytu, tym bardziej mnożą się różne inne sukcesy, których esencjonalnymi przykładem jest m.in. przywrócenie działalności zakładu produkującego pellet, jaki powstał ponad osiem lat temu (czyli przed rozpoczęciem dwukrotnej już kadencji tej ekipy). Inny przykład pozorów sukcesu jest instalowanie innej firmy działającej już od szeregu lat w naszym mieście w obrębie ząbkowickiej podstrefy ekonomicznej, co w istocie jest tylko w pełni racjonalnym ruchem biznesowym właściciela zakładu. Prowadzona od paru tygodni „kampania” pod hasłem „tak było – tak jest” promująca 8-letni urobek ekipy sformowanej pod partyjnym szyldem Platformy Obywatelskiej i jej lokalnego lidera Marcina Orzeszka dostarcza serii pretekstów do zasadniczych pytań o autorstwo projektów oraz jakość i czas ich wdrażania.
Rzeczone już widmo wyborcze wyzwala w umysłach twórców propagandy sukcesu starannie skrywane tendencje. Patron najwyraźniej domaga się permanentnej afirmacji i podlegli mu magicy zamiast zatroszczyć się o wizerunek swego mocodawcy, wpuszczają go w medialne maliny. Kolekcja infografik, filmików i tekstów mających popularyzować burmistrza coraz częściej kwalifikuje je bowiem do kategorii podobnej do tych, które zdobyłyby nagrody w Hollywood. Mam na myśli nagrodę o nazwie Złote Maliny, którą są obdarzani aktorzy oceniani jako wykonawcy najbardziej kompromitujących i żenujących ról. Paradoksalnie filmy z tymi występami miewają sporą widownię, bo zaspokajają potrzeby widzów. Niewykluczone, iż w tym dogadzaniu zachciankom odbiorców zasadza się kasowy sukces owych filmów. Nie zdziwiłbym się, gdyby podobny schemat motywacji dotyczył materiałów wizerunkowych, jakimi jesteśmy zasypywani przez medialnych bodyguard’ow pana burmistrza.
***
„Lustereczko, powiedz przecie Kto jest najpiękniejszy w świecie.” A Lusterko odpowiadało: „Tyś królowo najpiękniejsza na świecie”. I była zadowolona, bo wiedziała, że lustro zawsze mówi prawdę. Tymczasem Śnieżka rosła i stawała się coraz piękniejsza, a gdy miała już siedem lat, była piękna jak jasny dzień, piękniejsza niż sama królowa. Kiedy więc ta zapytała lustro: „Lustereczko, powiedz przecie kto jest najpiękniejszy w świecie” dostała odpowiedź: „Nikt piękniejszy w tej komnacie nie mieszka, lecz tysiąc razy piękniejsza od ciebie jest Śnieżka”.
***