Tydzień przed Wielkim Piątkiem (tak jak przez szereg minionych lat) ząbkowiczanie ponieśli Krzyż przez serce miasta. Modlitewna peregrynacja przez rynek i pobliskie ulice była jednocześnie rozważaniem Męki Jezusa Chrystusa i świadectwem wiary.
Idąc – od stacji do stacji – za symbolem kaźni ludzką ręką zadanej Synowi Bożemu, mogliśmy spojrzeć na twarze naszych sióstr i braci, z którymi dzielimy wspólne miejsce życia, pracy, spotkań, aby dostrzec w nich oblicza: osądzonych, skrzywdzonych, zmęczonych, zbrukanych, poniżonych, osamotnionych, łaknących miłosierdzia, spragnionych prawdy, wyszydzonych, pogardzanych, zagubionych, spłakanych i tych, którym oczy już nie mają czym płakać, słabych i bezbronnych, marginalizowanych i wykluczanych, poddawanych represjom i uprzedmiatawianych – słowem: wszystkich, dla których Jezus Chrystus pozwolił, aby Go ukrzyżowano.
To jednak nie wszystko. Słuchając rozważań o kolejnych etapach Męki Pańskiej, podejmując wysiłek wyobrażenia sobie zdarzeń z jerozolimskiej drogi krzyżowej, po której szedł Jezus, na której upadał i podnosił się, w czasie której otrzymywał szczerą pomoc, ale też był maltretowany fizycznie i psychicznie, by wreszcie oddać ducha – każdy z nas miał motyw, by wejrzeć we własne wnętrze i postawić sobie bardzo konkretne pytania. Kim jestem dla innych, ale też jaki jestem dla nich? Czy okazuję drugiemu człowiekowi dobro, czy może jestem wobec niego winowajcą? W jaki sposób komunikuję bliskim i obcym, że ich szanuję, ale może jest tak, że tylko szacunku domagam się? Jakim jestem świadkiem Jezusa i czy w ogóle nim jestem?
Klękając u stóp Krzyża niesionego jednymi z najbardziej uczęszczanych miejsc naszego miasta, mogłem doświadczyć, że opieram kolana o tę samą ziemię, o ten sam bruk, o który opiera się tenże Krzyż, i po którym idą niosący ów zbawienny znak Męki Pana Jezusa. Wiary, bowiem, nie przeżywa się w oderwaniu od konkretności czasu i miejsca danych nam jako swojego rodzinnego punktu na mapie wszechświata. Tak długo, jak pozwoli na to Opatrzność: jutro, pojutrze, za tydzień, za rok, nie powinienem tracić z oczu duszy, ale też z pola widzenia prawdy, dobra i piękna danego nam tutaj – w Ząbkowicach Śląskich – bo „codzienność wiedzie przez Krzyż. (…) bo wszystko w życiu to nic wobec tak wielkiej miłości.”