- Tak jak nie warto podcinać gałęzi, na której siedzi się; i nie ścina się drzewa dającego schronienie ludziom i ptakom; i jak nie wycina się lasu dającego powietrze – tak trzeba przycinać uschłe gałęzie, by wzmacniać pień; i ścina się drzewo, gdy upadkiem może zagrozić otoczeniu; i wycina się pasy lasu, by wytyczyć drogi lub oddzielić duże zadrzewione obszary przed skutkami pożaru czy chorób.
- W tym jednym zdaniu zawarłem całą treść, jaka przebiega mi przez myśl, gdy nie wprost, lecz posługując się słowami „kluczami” chcę przekazać czytającym te słowa to, co czuję, gdy stojąc na skrzyżowaniu dróg nie tylko sam chcę wybrać arterię najwłaściwszą, czyli dającą nadzieję na dalekosiężny, bo sięgający nie tylko jednego pokolenia horyzont, ale też chcąc poświadczyć innym i przekonać ich, iż obrany trakt w istocie jest nie tyle idealny, ile najlepszy z osiągalnych, ze sprawdzonych przez pokolenia rozpoznawalne po obejrzeniu się wstecz – a więc najlepszym z możliwych.
- Trzecie zdanie powinno ów wspomniany „klucz” pojęciowy „odkodować”, by nie było to jedynie jakieś mgliste i niejednoznaczne przesłanie, lecz wyrazisty apel, po którego odebraniu minimalną choćby reakcją czytających będzie zastanowienie się nad wyborem, jakiego dokonamy wszyscy (tak – wszyscy!, bo nawet zatrzymując się przed skrzyżowaniem, zawracając czy też idąc na oślep również wybiera się, choć to wielce ryzykowna opcja), a więc nikt nie będzie się mógł uchylić od odpowiedzialności za skłonienie się w tę czy inną stronę, co oznacza, że nie tylko lepiej jest świadomie obrać wektor dalszej drogi, ale jeszcze lepiej jest samodzielnie zdecydować o marszrucie budowanej przez nas tkanki, następnie oprzeć się w tym rozstrzygnięciu na racjach rozumu i przesłankach serca, a co za tym idzie nie ustępować pod presją partykularyzmów i nie dać się wchłonąć przez mgławice, ale opowiedzieć się za dobrem wspólnym, bez którego nie ma pomyślności indywidualnej, co równoznaczne jest z brakiem przyszłości.
- Czwarte zdanie i ostatnie: drzewa mogą się kołysać, mogą się nawet przeginać pod wpływem wichru czy ciężaru; bywa, że usychają ze starości lub zamierają pod wpływem niekorzystnych czynników otoczenia czy nawet łamią się, co kończy ich wegetację; jednak mocno zakorzenione są zdolne do przetrwania dziesiątków i setek lat, burz oraz zmienności losu przypominających pory roku i na tym polega zarazem ich potęga i piękno, które tak chętnie podziwiamy; są mocnym oparciem i dają schronienie – symbolizują to, co niezmienne i z czego nie wolno ustąpić, jeśli nie chcemy stać się ziemią powalonych drzew.