Planowanie jest współcześnie czymś tak oczywistym, że nie sposób wyobrazić sobie nawet życia osobistego bez zakładek w kalendarzu.
A co dopiero, gdy mowa jest o wszelkich innych aktywnościach związanych z życiem zawodowym, wszelką twórczością lub zaangażowaniami społecznymi. Nie inaczej jest, gdy będąc w drodze, przewidujemy cel, czas trwania, etapy i przebieg zdążania do wyznaczonego punktu. Nie każda jednak podróż to wsiadanie do pociągu nie byle jakiego i nie zawsze wiemy wszystko, co chcielibyśmy wiedzieć już na początku. Pewien nimb tajemniczości może być przyprawą wyjazdu turystycznego lub wypoczynkowego, ale gdy bierzemy pod uwagę trasę ku innego rodzaju celom, głód wyrazistości, sterowności i przewidywalności jest znacznie większy.
Znajdując się na marszrucie, w której „liczby wiadome” przeważają albo przynajmniej są równoważne dla „liczb niewiadomych”, doza niepewności (ryzyka) nie musi przytłaczać. Jeśli jednak czynników niepewności jest wyraźnie więcej (nawet subiektywnie), wówczas eskalacja napięcia jest nie do uniknięcia. Pojawia się bowiem zjawisko nieprzewidywalności. Może ono wynikać z tego, że nie wszystko zależy ode mnie, że ode mnie zależy mniej, niż chciałbym lub wręcz ode mnie zależy znikoma część procesu przesądzającego o meandrach eskapady i jej ostatecznej mecie. Zdarza się nawet, że owa „meta” może do tego stopnia i w trudnej do oszacowania skali wywrócić dotychczasowy porządek życia, że odczuwamy jej zbliżanie się jako swego rodzaju anty-cel. Taka perspektywa może wywołać panikę, w ślad za którą iść mogą nieracjonalne, ale emocjonalnie uzasadnione, reakcje. Bywa i tak, że za nieprzewidywalnością dostrzegamy… nieodwracalność.
Nieprzewidywalność traci na sile wpływu, gdy jej obszar oddziaływania, jej styk ze mną i związane z nią zagrożenia lub bezpodstawnie zakładane profity, widzieć na tle horyzontu bycia tym, kim jestem oraz w kontekście innych ludzi. Odczułem to wczoraj. Bardzo!
Ten egzystencjalny widnokrąg wykazuje fragmentaryczność nieprzewidywalności, jej stosunkowo wąski strumień i jej potencjalne walory na dłuższej linii czasu, na szerszej panoramie ludzkich problemów, na głębszej i wyższej konstrukcji celowości (nie mylić z przydatnością).
Abscondisti faciem tuam a nobis, et allisisti nos in manu iniquitatis nostrae. (…) Consolamini, consolamini, popule meus. Cito veniet salus tua quare maerore consumeris, quia innovavit te dolor? Salvabo te, noli timere! *
* Zakryłeś przed nami swą twarz i wydałeś na pastwę naszych grzechów. (…) Pocieszcie się, pocieszcie się, ludu mój. Wkrótce nadejdzie twoje zbawienie. Czy dlatego tracisz ducha, że odnowiła się twoja boleść? Ocalę cię, nie bój się!












