Trzydzieści lat temu zaczęło się sakramentalne małżeństwo Magdaleny i moje – nasze. Dzisiaj mija rocznica, zwana „perłową”, naszego ślubu. Trzydzieści lat po tamtym wydarzeniu, które radykalnie i pod każdym względem zmieniło nasze życie, umiem jedynie napisać kilka słów.
Każde bowiem wielosłowie mogłoby przyćmić wagę tego czasu, jaki dane nam było razem przeżyć. Chciałoby się też pisać „na cztery ręce”, ale klawiatury dotykam osobiście, bo przecież ten digitalny pamiętnik jest od początku zapisem mojego punktu widzenia na wszystko to, czego doświadczam przez kolejne etapy życia. Więc siłą rzeczy nie oddam wszystkiego, co owe oznacza owe trzydzieści lat. Może zresztą lepiej, aby zostawało to pomiędzy nami…
Miłość jest w gruncie rzeczy tajemnicą, doznaniem i doznawaniem tego, co pomiędzy ludźmi jest absolutnie bezinteresowne i bezwarunkowe. Jeśli mam w tym miejscu i mogę zarazem napisać coś od siebie, to jedynie to, że kocham za mało, nie dość i za pewnym świętym pozwalam sobie na wyznanie: >> niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie. <<