Wpatrujemy się tego dnia w Postać – jedyną i zarazem obecną wszędzie tam, gdzie moc sakramentalna Go sprowadza.
„Pan jest wśród nas” – śpiewamy i wierzymy w to. Idziemy więc za Nim. Nawet „zbliżamy się w pokorze i niskości swej, wielbimy Jego majestat, skryty w Hostii tej”. I jeszcze „przed tak wielkim Sakramentem upadamy wszyscy” z nadzieją, że „przed Nowym Testamentem starych praw ustąpi czas”. Patrzę na przechodzącego obok mnie Pana i w cichości serca powtarzam: „Boski Ogniu, tu zakryty, rozgrzej serca mego chłód”. Kończy się liturgia, kończy się procesja – nie kończy się Jego obecność, bo „serce moje Cię czuje. Choć kryją Ciebie zasłony, Ty wiesz, że Cię kocham. Ty jesteś moją miłością”.
Jest jeszcze jedno doznanie – może nie tak wstrząsające – które sprawia, że wiara w żywą i prawdziwą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii staje się stykiem niewidzialnego z widzialnym; przeczuwanego z odczuwalnym; wyzwalającego z ograniczeń materii z dotykalnym jej kształtem. To ślad drogi, jaką Pan przechodzi. W procesji Bożego Ciała to są… płatki kwiatów sypane przez dziewczynki tuż przed kapłanem idącym pod baldachimem z monstrancją w dłoniach. Widać je, jest ich mnóstwo, mają przeróżne kolory i kształty i pachną, można je dotknąć. Śmiało można po nich iść, aby tym samym iść za Jezusem. Jak jednak w inne dni ujrzeć ten sam ślad idącego przede mną Jezusa? Przecież codziennie nikt nie rozsypuje wielobarwnego dywanu przez Panem. Każdego dnia zdarza się natomiast, że przed panami tego świata rozwijane są czerwone dywany czy chodniki, po których aż korci, aby się po nich przechadzać.
Parę dni temu raz jeszcze na torowisku mojej podróży w nieznane, o której już wzmiankowałem tu wcześniej, nie było owego czerwonego dywanu. Żadnego nie było, bo wręcz trasa stała się niepokojąco wąskim i zamglonym tunelem. Doświadczam na sobie, a jeszcze bardziej w sobie, co znaczy zaufać. Jak po wspomnianych wyżej płatkach kwiatów idzie się pewnie i miękko, tak dać się prowadzić zaufaniem, to jak iść pod śladzie Pana z zamkniętymi oczami. Jezu, ufam Tobie – i pozwól mi to powtarzać z wiarą. Wiara jest przecież Twoim śladem, Panie!
Genitori, Genitoque
laus et iubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen.