Maksymilian Kolbe, rodzina Ulmów, Witold Pilecki, Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Danuta Siedzikówna, Hieronim Dekutowski. Co – poza historią – łączy te postacie, o których nikt nie może powiedzieć inaczej, jak o bohaterach? Splata je także współczesność w mrocznej otoczce antypolskości.
Pamiętamy jeszcze sytuację ze stycznia 2024 r., gdy w siedzibie jednego z ministerstw usunięto symbol Armii Krajowej oraz tablice upamiętniające między innymi rotmistrza Witolda Pileckiego i sanitariuszkę Danutę Siedzikówną? Pamiętamy, jak w lutym 2024 r. Poczta Polska wstrzymała emisję wydrukowanego już nakładu znaczka pocztowego z wizerunkiem majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory” – żołnierza niezłomnego. A może ktoś ma w pamięci fakt, że Kancelaria Sejmu RP w marcu 2024 r. zablokowała dystrybucję nakładu Raportu o stratach wojennych Polski z okresu okupacji niemieckiej? Czy jest tu ktoś, kto nie zapomniał jeszcze (mimo wakacji) o usuwaniu z kanonu lektur twórców i postaci, które zapisały się najzłotszymi zgłoskami w kulturze narodowej, jak choćby Jarosław Marek Rymkiewicz, o którym osoba zajmująca urząd ministra edukacji narodowej była łaskawa wypowiedzieć się określeniem „niejaki”. Przypomnijmy, że Instytutowi Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego w czerwcu 2024 r. odebrano obu patronów – ojców Niepodległej Rzeczypospolitej z 1918 r. (nadając patronat prezydenta II RP Gabriela Narutowicza).
Tym razem, pod osłoną minionej nocy, w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, z ekspozycji usunięto świętego Maksymiliana Kolbe, błogosławioną rodzinę Ulmów i rotmistrza Witolda Pileckiego. Wielcy, naprawdę wielcy Polacy – ofiary zbrodniarzy spod znaku swastyki oraz sierpa i młota – nie mają miejsca w instytucji państwowej mającej pielęgnować prawdę o losach Polaków i Polski w czasie II wojny światowej. Zarządzający gdańskim muzeum stwierdzili między innymi, że „wprowadzenie gabloty poświęconej wyłącznie duchownym rzymskokatolickim oraz zawieszenie w centralnych punktach tej przestrzeni portretów o. Kolbego i rtm. Pileckiego zaburzyło antropologiczny charakter narracji”. I nieco dalej: „Umieszczenie wielkoformatowej fotografii rodziny Ulmów w sekcji „Droga do Auschwitz”, opowiadającej o śmierci więźniów w obozach masowej zagłady, rozbiło kompozycję artystyczną i spójność narracyjną tej części ekspozycji”. I jeszcze w podsumowaniu: „Naszym celem jest, aby „polityka historyczna” pozwalała obywatelom troszczyć się o wspólnotę. Aby była niewykluczająca i zgodna z ustaleniami badaczy (…)”.
Wydzieranie kolejnych kartek z kroniki pamięci narodowej to już – jak widać jasno – systemowa pragmatyka liberalno-lewicowej władzy. Jej liderzy i zwolennicy uzurpują sobie prawo do wyrywania najcenniejszych elementów z mozaiki polskiej historii. Chcą ten obraz dumy narodowej, chwały i bohaterstwa odrzeć z jasnych i szlachetnych kamieni. Miażdżą z premedytacją każdą perłę naszych dziejów, abyśmy zatracili poczucie tożsamości niesionej przez ponad tysiąc lat historii państwa polskiego. Czynią to, co było w przeszłości zamysłem i celem najeźdźców, zaborców, okupantów i zdrajców Ojczyzny.
Są barbarzyńcami i cynicznie uśmiechając się kluczą pomiędzy własnymi kłamstwami i łatwowiernością swoich słuchaczy czy widzów. Znajdując posłuch lub widząc bierność tak wielu z nas, mogą dalej buldożerami kosmopolityzmu i nihilizmu rozjeżdżać kolejne ogrody naszej historii, abyśmy nie mogli w ich aurze znajdować drogi ku przyszłości. Polska nie jest ich celem. Polska dla nich „to nienormalność”, to dla nich przeszkoda. Polska nie jest ich miłością!