23 miliony złotych piechotą nie chodzą… Bywają jednak niewidzialne… Może dlatego, że zainwestowane na skraju miasta…?
23 000 000 zł, niemal 6000 metrów kwadratowych w 4 modułach urządzonych tak, by mogli się tu lokować (i już się lokują) mikro, mali lub średni przedsiębiorcy. Zaplecze biurowe i socjalne, infrastruktura otoczenia w postaci: parkingu, placów manewrowych i terenów zielonych. Wykonawca obiektu wybrany w marcu 2022 r. i otwarcie we wrześniu 2023 r. To jedna z siedmiu takich uniwersalnych i wielofunkcyjnych hal, które na obszarze swojego działania wybudowała Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna „Invest-Park”.
Pisałem tutaj na ten temat kilka tygodni temu w tekście „Trwa dobry czas dla Ząbkowic Śląskich”. Dzisiaj wiadomość o otwarciu przeczytałem w portalu SudeckieFakty.pl, a wcześniej także w innych okołoząbkowickich mediach. Pisali o tym ważnym dla Ząbkowic Śląskich ministrowie, posłowie, samorządowcy ościennych gmin. Konia z rzędem temu, kto w mediach gminy Ząbkowice Śląskie i jej urzędującego obecnie włodarza znajdzie informację o otwarciu Lokalnego Centrum Biznesu. Fakt pozostaje niezauważony do chwili, gdy zamieszczam tę notkę. Rzecz jasna, można (za przeproszeniem) rżnąć głupa i udawać, że nie ma tematu. Bańka medialna okazuje się być w tej sprawie szczelna przynajmniej do chwili, gdy zamieszczam ten wpis. W jakim celu?
Samorząd gminy Ząbkowice Śląskie nie wydał na ten cel ani jednego złamanego grosza, ale nawet pies z kulawą nogą z magistratu nie pofatygował się na otwarcie obiektu. W mediach społecznościowych pojawiły się w tym czasie enuncjacje o budowanej przez zagraniczny kapitał fabryce płaskiego pieczywa i budowanym gminnym inkubatorze przedsiębiorczości, które – żeby nie było wątpliwości – trzeba witać z satysfakcją. Dzieje się przecież dokładnie to, co zaczęliśmy kreować jeszcze w 2006 r. – późno to lepiej niż wcale. Nie będę analizować publikacji w lokalnych mediach powtarzających przekaz jakoby nie zaproszono czy też zaproszenie nie dotarło do włodarza gminy. Rzecz jasna mógł tego dnia mieć inne ważne obowiązki lub zaniemóc. A może uznał, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu i dlatego tego dnia, o tej porze robił to, co od niego zależy.
Niesmak jednak został, choć dynamika zdarzeń, szczególnie w dobie kampanii wyborczej, szybko zaciera pamięć nie tylko o lapsusach, ale i o faux pas. Jak ktoś ma muchy w nosie, to jego sprawa, gdy jest osobą prywatną. Jak się pełni role publiczne, wypada schować uprzedzenia do kieszeni.