Mówi się, że jeden obraz działa jak tysiąc słów. Nie wiem, jak przeliczyć tych kilka zdjęć na słowa. Ich wymowa przytłacza, ale też zmusza do myślenia.
Przypomnę, że jeszcze w latach 2006 – 2010 wielokrotnie mówiłem, że nasze miasto będzie ulegać przekształceniom wynikającym ze szerszych zmian społecznych i gospodarczych. Jako jedną z konsekwencji tych przemian, (które w ostatniej dekadzie uległy dużemu przyspieszeniu) wskazywałem potrzebę zmiany sposobu funkcjonowania tzw. „starego” centrum Ząbkowic Śląskich.
Przypomnę….
- Obszar ten obejmuje głównie Rynek i przyległe ulice. Kiedyś koncentrował się tu handel (było więcej aktywnych branż), który z kolei ściągał bardzo duży ruch pojazdów i pieszych.
- Naturalnym skutkiem takiego stanu rzeczy było obciążenie tej strefy miasta problemem parkowania i spalin pojazdów, zgiełku oraz awaryjności infrastruktury komunalnej i wzmożonych potrzeb w zakresie bezpieczeństwa, utrzymania czystości, etc.
- Na to wszystko nakłada się topografia miasta, w ramach której Rynek jest swego rodzaju „rondem” całego układu komunikacyjnego Ząbkowic Śląskich. Ominięcie Rynku jest niemal niemożliwe lub wydłuża drogę, gdy ktoś porusza się w na osiach północ – południe lub wschód – zachód.
Foto: Franciszek Gawęda / Facebook
Jak jest teraz?
- Rynek i okoliczne ulice przestają być skupiskiem placówek handlowych, bo przegrywają one nierówną walką z handlowymi gigantami zagranicznych sieci. Mieszkańcy miasta czy ościennych miejscowości preferują zakupy w „swoich ulubionych” marketach i trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten trend dominuje.
- Nie zmieniła się z oczywistych względów topografia miasta, zatem Rynek i okoliczne ulice nadal są nieproporcjonalnie wysoko obciążone ruchem pojazdów (w tym komunikacji miejskiej) przemieszczających się pomiędzy brzegami gminy. Rynek jest też wielkim parkingiem.
- Zmienia się natomiast struktura użytkowa centrum miasta. Część lokali przestawia się na usługi. Te, które kontynuują działalność handlową, walczą o przetrwanie między innymi dzięki sile przyzwyczajeń kupujących i ich zaufaniu do znanych sobie handlowców. Specyfiką naszego Rynku są liczne apteki potrzebne niemal całą dobę.
- Problemem są „pustostany”, które przecież mają swoich właścicieli, ale nie znajdują najemców. Szacowane koszty utrzymania działalności – jak da się z dużym prawdopodobieństwem ocenić – są wyższe od spodziewanych dochodów.
- Lokale, które pamiętamy jako tętniące sklepy, zieją pustką. Dla przechodniów czy przejeżdżających przez centrum są objawem, jeśli nie upadku, to zapaści lokalnej gospodarki. Puste witryny mogą też oznaczać wygórowane czynsze, nadmierne koszty ogrzewania, oświetlenia, ubezpieczenia i ochrony. Mogą też wskazywać na to zbyt wysokie podatki i opłaty lokalne. Te ostatnie zależą od woli samorządu, w który wiodącą rolę ma burmistrz, a decyzje powinni podejmować radni.
Nasze zwyczaje „zakupowe” są podporządkowane cenom i asortymentowi oferowanych towarów. W tej kwestii sieci handlowe są uprzywilejowane ze względu na tzw. „efekt skali”. Jest jeszcze parametr jakości. Ząbkowiczanie szukają lokalnych producentów i dostawców, świeżych produktów ze znanego źródła, czego dowodem jest oblężenie targowiska miejskiego w piątki i wtorki (choć i tutaj opłaty targowe są bardzo wysokie). Nie inaczej jest z korzystaniem z gastronomii, czyli restauracji, barów i kawiarni.
Franciszek Gawęda – do niedawna jeszcze radny Rady Miejskiej – opublikował na portalu społecznościowym zdjęcia ilustrujące mały wycinek gospodarczej kondycji naszego miasta / naszej gminy. Ujęcia te niepokoją, a przynajmniej powinni niepokoić każdego, komu zależy na Ząbkowicach Śląskich. Samorząd – w osobach burmistrza, radnych i urzędników – nie mogą być w tej sprawie bierni. Gmina traci przez pasywność i udawanie, że to „nie nasz problem”. Jeśli nikt nie zyskuje, to znaczy, że coś tracą wszyscy.
Co można zrobić natychmiast?
- Jeśli plaga pustoszejących powierzchni użytkowych w starej zabudowie miejskiej nie ma się rozlać jeszcze bardziej, należy doprowadzić do spotkania reprezentantów gminy ze środowiskiem właścicieli lokali. Trzeba poznać przyczyny, dla których właściciele lokali godzą się z utratą wpływów z czynszu i zidentyfikować powody, dla których potencjalni przedsiębiorcy lokalni nie chcą wynajmować lokali. Teoria, w myśl której pusty lokal jest przyszłościową inwestycją w nieruchomość nie przekonuje mnie, bo przecież lokale dekapitalizują się przez to, że nie są użytkowane.
- Z pewnością część problemów jest wspólna. Można byłoby je rozwiązać „grupowo” i przez to obniżyć koszty koniecznych modernizacji. Ciepło systemowe, infrastruktura wodno-kanalizacyjna, termomodernizacja, instalacje energetyczne, telekomunikacyjne i monitoring bezpieczeństwa to tylko niektóre sfery, w których zbiorowe działanie obniża jednostkowy wysiłek finansowy i organizacyjny.
- Zapewne samorząd musiałby w tym pomóc także przez system preferencji w zakresie podatków i opłat lokalnych. Być może trzeba i warto znajdować płaszczyzny wspólne także ze wspólnotami mieszkańców poszczególnych budynków. Ustalenie „obszaru rewitalizacji przedsiębiorczości” i zasad jego funkcjonowania mogłoby być podstawą do zabiegania o wsparcie ze strony administracji rządowej (w tym urzędu pracy).
„Ząbkowicka strefa przedsiębiorczości” – gdyby stała się wspólnym celem trzech stron, czyli przedsiębiorców, właścicieli i samorządu – jest szansą na przywrócenie życia gospodarczego i społecznego w centrum naszego miasta.