…gdy dotykają nas tak trudne doświadczenia, że pojedynczy człowiek nie jest w stanie ich udźwignąć.
Ksiądz Grzegorz Umiński, wychodząc w 2007 roku ze swojego rodzinnego domu na ząbkowickim Zaciszu, idąc na Mszę św. prymicyjną do naszego kościoła parafialnego pw. św. Anny, znalazł się na wielkim morzu Kościoła. Sakrament święceń kapłańskich traktuje z tak mistycznym nabożeństwem, że za każdym spotkaniem z Nim, gdy zwracam się do Niego, nie mówię „Grzesiu”, ale zawsze pada zwrot: „Księże…”.
Dzisiaj Ząbkowice Śląskie, i nie tylko, klęczą. Klęczą i proszą Pana Boga – Dawcę Życia, o cud dla Księdza Grzegorza – jak to wybrzmiało kilkanaście minut temu w modlitwie wiernych podczas Mszy św. Nie mógł być fizycznie przy ołtarzu, który stał się Jego codziennością, do którego przyciąga wielu ludzi spotykanych w pielgrzymce duszpasterskiej posługi. Jest dzisiaj w modlitwie zanoszonej do Pana.
Przez omdlenie Twoje, wybaw nas, Jezu! Jezu, usłysz nas!