Pilot wie skąd i dokąd leci. Liczy się prędkość i jakość maszyny, ale najważniejszy jest cel i to, by tam dotrzeć. Nie można lecieć… bez celu. To znaczy jest to możliwe, ale jaki to ma sens?
Żyjemy w czasach „personalizacji”, czego nie można mylić z „personalizmem”. To pierwsze indywidualizuje, drugie uspołecznia. Potrzebny jestem zatem pewien balans, aby nie zatracić wyjątkowości człowieka, ale też nie stracić z oczu społeczności. Utożsamianie się ze wszystkimi może dodawać splendoru i zaspokajać ambicję. Gdy jednak światła gasną, a fora pustoszeją, nawet odbicie w lustrze staje się jakby niewyraźne, nieostre, niejednoznaczne, niewyraziste, jeśli ma odzwierciedlać nijakość.
Odnosząc to do funkcjonowania tzw. środków społecznej komunikacji, mam coraz silniejsze przekonanie, że przyszłość należy do mediów tożsamościowych. Łudzenie o obiektywizmie czy nawet neutralności mediów masowych jest tylko zasłoną dymną dla podtrzymywania udziału w rynku wszelkich „wolnych” czy „niezależnych” mediów. Nie wolno traktować ludzi odbierających publikowane treści jak pozbawionych rozumu, jak bezwolnych pochłaniaczy kontentów i mnożycieli kliknięć na klawiaturach czy pilotach. Nie statystyki, lajki, klikbajty i rozmaite piki przesądzają o wartości treści, ale ona sama musi mieć wartość i znaczenie. Ktoś szybko zripostuje argumentem kosztów utrzymania mediów. Papier i druk kosztują. Infrastruktura mediów elektronicznych kosztuje jeszcze bardziej i to są czasem bajońskie kwoty. Tak jest, nie wywraca to jednak logiki, w myśl której pierwszeństwo ma treść przekazu i profesjonalizm w jej publikowaniu. Obawa przed wirusem „bańki medialnej”, w której jakoby miałby być odbiorca jest niezasadna, jeśli media przekazują fakty i zderzają opinie na ich temat.
Dziennikarze nie są od tego, by brylować, szumieć, hałasować, przygniatać i osaczać – czyli przesłaniać prawdę, bo wszystko staje się wówczas relatywne. Media z wewnętrzną cenzurą przeistaczają się w grę interesów i pole manipulacji. Media są do tego, by komunikować, porozumiewać, konfrontować i wyjaśniać – czyli do prawdy przybliżać, w czym dziennikarze i publicyści są niezastąpieni, o ile są osobiście wolni.