Mając za sobą doświadczenie spotkania z Kimś ważnym, chcesz do tego przeżycia wracać. Jeśli nawet nie możesz raz jeszcze znaleźć się w tych samych okolicznościach, by Kogoś wyjątkowego ujrzeć, odtwarzasz tę chwilę. Czujesz całym swym jestestwem, że najważniejszą osobą jest ten Ktoś.
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (tak brzmi pełna nazwa tego święta obchodzonego dzisiaj przez katolików) jest wspólnotowym wyznaniem wiary w przestrzeni publicznej. W pewnym sensie jest manifestowaniem religijności, co dla niektórych trąci anachronizmem czy wywołuje u nich dysonans. Jest wyrażanym gestami, słowami i śpiewem osobistym odniesieniem do Pana Boga.
Można byłoby się zagłębiać w historię i zwyczaje związane z dniem Bożego Ciała, jednak znacznie ważniejsze jest – według mnie – uwspółcześnione przeżywanie święta wyjątkowego w swojej formie. Jako katolicy, wychodząc z murów świątyń, przechodząc znanymi sobie ulicami i drogami, idąc za Jezusem naprawdę obecnym w białym chlebie umieszczonym w monstrancji niesionej przez kapłana, znajdujemy się w okolicznościach podobnych do tych, które były udziałem uczniów Pana. Otaczali Go i chodzili za nim po ulicach i drogach, bo On chciał spotykać ludzi, także tych, którzy zdawali się nie potrzebować Jego obecności czy nawet ją odrzucać.
- Adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas stworzył, oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła.
- Ktoś mógłby pomyśleć, że pragnienie Boga, by być wielbionym przez swoje stworzenia, wydaje się niemalże świadczyć o swoistej próżności. W rzeczywistości chodzi jednak nie o to, że On chce być adorowany, ale że dla Jego stworzeń jest dobrze, by Go adorowały.
- Pamiętamy o trzynastowiecznej świętej Juliannie z Liège (1192 – 1258), którą Bóg zapragnął posłużyć się do ustanowienia w Kościele uroczystości Bożego Ciała. Święto to zapoczątkowało również praktykowanie adoracji Najświętszego Sakramentu poza Mszą Świętą, podkreślając znaczenie przypisywane tabernakulum.
- Gdy protestanci zaczęli zaprzeczać rzeczywistej obecności Ciała i Krwi Chrystusa w Eucharystii, Kościół jeszcze bardziej pogłębił swoje rozumienie tej wielkiej tajemnicy. Dlatego w Kościele łacińskim tabernakulum umieszczano w centralnym miejscu kościoła, tak by w zauważalny sposób podkreślić nie tylko duchowe, teologiczne i teoretyczne, lecz również widoczne centrum.
- Z prawdy o tym, że Msza Święta jest adoracją, wynika zewnętrzna forma modlitwy, w której celebrans i wierni zwracają się razem w tę samą stronę, co określa się jako „versus Deum” lub „ad orientem”. Gest ten jest zasadniczą cechą wspólnej adoracji (…).
Athanasius Schneider jest biskupem pomocniczym diecezji Astana w Kazachstanie, doktorem teologii i misjonarzem. Napisaną przy wsparciu Aurelio Porfiriego książkę „Msza katolicka – jak przywrócić centralne miejsce Boga w liturgii” w całości poświęcił jednemu tematowi. Jest nim wiara skupiona na rzeczywistej obecności Jezusa w Eucharystii. Dzień Bożego Ciała jest zatem doskonałym motywem, by rozważanie poprowadzić w kierunku osobistego przeżycia tej prawdy lub… podjęcia refleksji, czy i co znaczy obecność Pana Boga w przestrzeni wspólnej, gdzie codziennie spotykają się przyjmujący tę prawdę, obojętni na nią, ale i kontestujący ją (na przykład w konsekwencji swojego stosunku do instytucji Kościoła). Być może ma też miejsce inne rozróżnienie oparte o świadome doświadczanie tej prawdy lub jej… nieznajomość, zapomnienie jej treści czy zredukowanie do obrzędu czy zwyczaju?
Eucharystia w swojej najgłębszej istocie jest obecnością i ofiarowywaniem się Jezusa Chrystusa za każdego człowieka. Biskup Athanasius Schneider pisze o tym bardzo obrazowo, nie tracąc przy tym niczego z głębi teologii. Nawet dla kogoś znajdującego się „za kościelnymi opłotkami” lub wchodzącemu zaledwie „do kruchty” w czasie katolickiego chrztu, ślubu czy pogrzebu, spostrzeżenia misjonarza z Kazachstanu mogą się okazać nadzwyczaj bliskie (choćby przyznać to jedynie w sercu).
- Niejeden dziwi się, że kochający Bóg potrzebuje ofiary za nasze odkupienie; są też dzisiaj i tacy, dla których pomysł ten jest wprost odrażający. (…) Dawanie jakiejś cząstki siebie samego już jest ofiarą i dobrem. Ktoś, kto nie udziela z siebie niczego, jest samolubny i działa sprzecznie z prawdziwą miłością. Ofiara, czyli samoofiarowanie, jest koniecznym elementem wyrażania autentycznej miłości.
- Naszą raną jest grzech pierworodny, a naszą udręką egoizm, który stanowi źródło wszelkiej grzeszności. By ten stan uleczyć, Bóg objawił nam istotę miłości. Dał nam wszystko, co mógł – swojego własnego Syna. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich” (J15,13). Te Boskie słowa tłumaczą nam, czym jest miłość.
- Z zaledwie przyrodzonego punktu widzenia trudno jest nam pojąć, czym jest w swej pełni miłość. W wymiarze przyrodzonym nasze pojęcie miłości jest zawsze niedostateczne. Stąd potrzeba nam Boskiego Objawienia, które nakazuje działanie miłości autentycznej.
Książka o „Mszy katolickiej” jest nasycona świadectwami osób, które odpowiedziały lub poszukując, znalazły odpowiedzi na pytania o sens rytuału, jego okazałość, wpisane w jego wypełnianie ciszę lub słuchanie. Te kroki naprowadziły szukających i otwartych na odkrycie znaczenia adoracji, na przeżycie udziału w zbawczej ofierze oraz na wartość dziękczynienia osobistego i wspólnotowego w Kościele. O pięknie i celu ostatecznym tej drogi pisze biskup i misjonarz z Kazachstanu – zdeterminowany w swej wierności Słowu Bożemu i Tradycji. Jak sam napisał, liturgia Eucharystii jest dla niego „słońcem i sercem” Kościoła.
Szczególnymi motywami doznania wiary, nad którymi zatrzymajmy się, proszę, są cisza i słuchanie. Zwracam uwagę na nie, bo przez niemal 24 godziny na dobę jesteśmy niejako bombardowani rozmaitymi dźwiękami; bywa, że bezładnymi i nieładnymi, niechcianymi i nieznośnymi albo takimi, które pozwalają nam zagłuszyć wewnętrzny niepokój. Jak istotna jest owa cisza i ład w przestrzeni sacrum wspomniałem niedawno w moim blogu. Katolicka liturgia jest w swojej istocie i zgodnie z tradycją przede wszystkim wsłuchaniem się w ciszę, aby wreszcie tylko Pan Bóg był słyszalny. Eucharystia jest cichą, bezszelestną, dyskretną i zarazem przemawiającą do całego człowieka obecnością Jezusa świadczącego o miłości Sobą.
Dopiero w takim kontekście mają sens wszelkie słowa wygłaszane czy śpiewane w czasie modlitwy. Biskup Athanasius przytacza w swojej książce wiele przykładów zyskania lub odzyskania wiary przez słuchanie. Jeden jest szczególnie poruszający i opowiada o przeżyciu, jakiego doznał francuski poeta i dramaturg Paul Claudel. Wszedł do słynnej katedry Notre Dame w Paryżu, gdzie usłyszał śpiewany kantyk „Magnificat”. Było to 25 grudnia 1886 roku, co później opisał. Zacytował to wspomnienie autor książki „Msza katolicka” obok fragmentu powieści „Strata i zysk” św. Johna Henry’ego Newmana, który opisuje moc śpiewu gregoriańskiego.
- „W mgnieniu oka moje serce zostało porażone i uwierzyłem. Uwierzyłem z taką mocą przekonania, z takim porywem całego jestestwa, z przeświadczeniem tak dogłębnym, z taką oczywistością nie dopuszczającą cienia wątpliwości, że od tej chwili żadne książki, żadne dowodzenia, żadne przygody burzliwego życia nie zdołały zachwiać mojej wiary, czy też choćby jej naruszyć.”
- „Tylko Kościół katolicki posiada piękno. Zobaczylibyście, co mam na myśli, gdybyście weszli do katedry w innym kraju, a nawet do katolickich kościołów w naszych dużych miastach. Celebrans, diakon, subdiakon, akolici ze światłami, kadzidło i śpiew. Wszystko to wspólnie zmierza ku jednemu celowi – uwielbieniu.”
Na okładce książki biskupa Athanasiusa Schneidera można zobaczyć niezwykłe czarno-białe zdjęcie wykonane w 1946 r. Widać na nim ołtarz główny katedry pw. św. Pawła w Munster zniszczonej w wyniku bombardowań tego miasta prowadzonych przez aliantów. Trwa uroczysta Msza Święta na uprzątniętych stopniach ołtarza. Wokół są ruiny. Zbiegają się w tej jednej przestrzeni cień wojny i światło pokoju, odchodzi z trudem koszmar wojny i z wysiłkiem wkracza nadzieja na dobro. Kapłan odwrócony jest od śladów rozpaczy, a zwrócony jest ku znakowi miłości.
Dla nas chrześcijan Jezus jest tym Kimś ważnym. W Nim spotykamy Kogoś wyjątkowego. Z Nim będąc blisko, przeczuwamy, że jest z nami Ktoś. Wierzymy, że to Eucharystia jest szczytem obecności i ofiary, jaką Jezus daje nam w Kościele Katolickim. Jest Miłością daną nam na zawsze.
Post scriptum: Rozważanie niniejsze dedykuję Mniszkom Klaryskom od Wieczystej Adoracji z Ząbkowic Śląskich i Kłodzka, które nieprzerwanie od czasów lwowskich, na kolanach, dniem i nocą, zanoszą akty uwielbienia do Pana Jezusa. Wasza wiara, Siostry, była i jest dla mnie światłem.
Rozważania w cyklu „Bliżej Słowa”: Athanasius Schneider, Aurelio Porfiri, Msza katolicka – jak przywrócić centralne miejsce Boga w liturgii, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2022 / 8.06.2023 / sudeckiefakty.pl