Oni nie chcą przeszłości, o czym pisałem tutaj dwa dni temu i nie chcą przyszłości, o czym piszę dzisiaj. Tok działania (rozumowania?) obecnych decydentów w sprawie Centralnego Portu Komunikacyjnego przypomina przetaczanie drezyny po bocznicy. Byleby dzisiaj, może do jutra, a potem się zobaczy. Polska komunikacyjnym zaściankiem Europy? Zamieniona się w niszę, z której trzeba się wygrzebać, aby zobaczyć horyzont świata? Wykluczenie komunikacyjne wielu miast, w tym moich rodzinnych Ząbkowic Śląskich?
Polska jest krajem, którego położenie pozycjonuje nas idealnie do tworzenia dużego węzła połączeń lotniczych, kolejowych i drogowych łączącego funkcje przewozu pasażerów i transportu towarów. Nie traćmy też z pola widzenia kwestii bezpieczeństwa militarnego, dla którego logistyka mobilności ma współcześnie znaczenie kluczowe. Polacy są społeczeństwem z aspiracjami sięgającymi w przyszłość, bo na szczęście wciąż w dużej części myślimy kategoriami pomyślności następnych pokoleń, a nie zaledwie na odległość „końca nosa”. Niemieckie lotniska i francuskie szybkie koleje nie są szczytem naszych oczekiwań, gdy myślimy o podróżowaniu po Europie i świecie. Możemy i chcemy mieć w Polsce pasy startowe, perony kolejowe oraz drogi ekspresowe, którymi przemieszczać się będziemy mogli w wybranych destynacjach.
Nie cieszę się z faktu, że nasi bracia Węgrzy postanowili wykorzystać lukę i chcą wybudować w Budapeszcie największy w Europie Centralnej hub lotniczy. Nie cieszę się, że nasi pobratymcy Rumuni ogłosili budowę militarnego hubu lotniczego NATO pod Bukaresztem. Nie cieszy mnie, że Dolny Śląsk, w tym moje rodzinne Ząbkowice Śląskie tracą na odrzuceniu #CPK w dotychczasowym kształcie.
Nic z tego, co zostało oficjalnie ogłoszone jako „kontynuacja projektu CPK” nie jest w rzeczywistości „korektą”, „naprawianiem” czy nawet „optymalizacją” przedsięwzięcia zainicjowanego przed 2023 rokiem. Przez pół roku bełkotliwy chaos informacyjny rządzących zderzony z bardzo dużym społecznym ruchem #TakDlaCPK doprowadził do wolty władzy, która jeszcze jako opozycja zarzekała się ustami swojego lidera, że Centralny Port Komunikacyjny to megalomania, gigantomania, i że „wystarczy nam lotnisko w Berlinie”. Teraz mamy mieć komunikacyjne „megalopolis” w postaci „najnowocześniejszego lotniska w Europie” i szkieletu linii kolejowych. Na lotnisku Fryderyka Chopina mają wkrótce latać pasażerskie drony, a polski narodowy przewoźnik ma mieć kilkakrotnie więcej szerokokadłubowych maszyn. Dziewięć lat temu ówczesny i obecny premier mówił: „Najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to jest firma, która należy ratować za wszelką cenę, niezależnie od realiów, tylko dlatego, że nazywa się LOT i ma piękna tradycję”, a teraz niespodziewanie chce z niej uczynić europejską potęgę na równi z Lufthansą?
Wiarygodność ekipy spod znaku ośmiu gwiazdek w sprawie #CPK jest znikoma nie tylko ze względu na przeszłe deklaracje polityczne i praktyczne działania. To sfera polityki, gdzie współ-myślność zbyt często ustępuje jednomyślności. Jednak nie tylko i nie przede wszystkim polityka, lecz logika podważa racjonalność (i być może również szczerość) enuncjacji rządowych na temat #CPK.
- Wystarczy tylko zauważyć, że duoport Warszawa – Modlin ekonomicznie burzą sensowność tworzenia trzeciego portu w Baranowie. Nie powstanie hub lotnictwa cywilnego, transportowego i wojskowego, jakim miał być #CPK. Powstać ma jakiś bliżej nieokreślony i nieskomunikowany konglomerat lotnisk lokalnych. Wystarczy spojrzeć na mapę, aby się o tym przekonać. Nie wspomnę już o tym, że rozbudowa czy modernizacja portu Chopina niemal w środku Warszawy jest nonsensem, bo stosunek nakładów i spodziewanego (?) zwiększenia przepustowości w kontekście uciążliwości dla mieszkańców (szczególnie w porze nocnej), ewidentnie nie bilansują się na korzyść podniesienia jakości obsługi i łagodzenia skutków działalności lotniska dla środowiska naturalnego. Jeśli ktoś chociaż raz korzystał z lotniska Chopina, ten wie o czym piszę. Jeśli ktoś mieszkał choćby krótko w rejonie tego lotniska wie, co mam na myśli.
- Równie źle wygląda mapa kolejowego modułu #CPK. Zamiast szprych łączących zakątki Polski na wszystkich kierunkach z „piastą” w centrum portu lotniczego, otoczoną ringiem dróg szybkiego ruchu, otrzymaliśmy wycięty z pierwotnego planu przewrócony „igrek” Warszawa – Poznań – Wrocław (bez połączenia Wrocław – Poznań), gdzie kursować mają pociągi wysokich prędkości (rzekomo nawet 300 km/h). I mamy szkielet linii kolejowych, dzięki którym z kilku polskich miast mamy dojechać do Warszawy (na który dworzec to już nie wiadomo) w 100 minut, a stamtąd pieszo, taksówką, autobusem, dronem pasażerskim, kolejką podmiejską* („niewłaściwe skreślić) dotrzeć na lotnisko (nie wiadomo które), skąd już pofruniemy w siną dal. Nie kryję uszczypliwości, bo stopień obrażania rozumu myślących logicznie jest w przypadku kolei nie mniej porażający, jak w przypadku modułu lotniczego. Jeśli ktoś bywa w Warszawie, to wie doskonale, że żaden dworzec kolejowy (Warszawa Wschodnia, Warszawa Centralna, Warszawa Zachodnia) nie jest skomunikowany z lotniskiem Chopina, a tym bardziej z lotniskiem w Modlinie. Transfer z peronu na pas startowy dosłownie „zabija” kosztowo i czasowo każdą podróż. Do paczki uszczypliwości dodam tylko fakt, że w pierwszej prezentacji „neo-CPK” na mapce tras kolejowych nie było… Katowic! Autorzy prezentacji po kilkudziesięciu minutach gwałtownie podmieniali grafiki, ale w „internetach nic nie płonie”. A już szczytem, a może freudowskim odsłonięciem się autorów było zamieszczenie na tych grafikach obrazu pociągu szybkiej kolei… niemieckiej (!!), a nie na przykład naszego (włoskiego rodem) Pendolino (kupionego zresztą za czasów rządów tej samej politycznej ekipy.
- Trzecia warstwa rzekomej optymalizacji #CPK to kwestia połączeń drogowych. Sieć tras ekspresowych klasy „A” i „S” w wersji przygotowanej i wdrażanej do 13 grudnia 2023 roku miała mieć swoją pętlę wokół Baranowa, a więc punktu głównego całego przedsięwzięcia. Jeśli ktoś chciałby dotrzeć do lotniska lub coś tam dowieźć (cargo!), miał mieć wybór pomiędzy koleją a drogami. Co otrzymujemy w wianie od obecnej władzy? Czteropasmową autostradę pomiędzy Warszawą a Łodzią z węzłem w Baranowie (nota bene taki był plan wcześniej, ale teraz to jedyne zadeklarowane ogniwo drogowe). Jak wąskie gardło A2, która ma być poszerzana o dodatkowe pasy, wpłynie na dostępność komunikacyjną i transportową Baranowa, już wiemy znacznie mniej.
- Czwarty i ostatni wątek – niezmiernie ważny z punktu widzenia Dolnego Śląska, a jeszcze bardziej subregionu południowego, a więc i moich rodzinnych Ząbkowic Śląskich. #CPK to miał być sposób na horyzontalne skomunikowanie wewnątrz kraju miast i miasteczek. Z każdego powiatu mieliśmy mieć dostęp do tras czy dróg, którymi bezpiecznie i stosunkowo szybko można byłoby przemieścić się nie tylko na wielkie lotnisko w Baranowie (ostatecznie większość z nas nie lata codziennie…), ale do innych punktów na mapie Polski. Zarówno sieć autostrad (u nas A4) i szybkich dróg (czynnej już S3, S8 będącej na etapie „projektuj-buduj” i przygotowywanej S5) jak tras kolejowych tworzyły spójną i gęstą mapę mobilności. Warto przypomnieć, że w projekcie #CPK kolejowa szprycha nr 9 szybkiej kolei przechodziła przez Wrocław, Świdnicę (36 km od Ząbkowic Śląskich), Wałbrzych i Lubawkę (dalej przez Czech do Pragi). Kolejowa szprycha nr 8 trafiała do nas z kierunku Opole i Nysa przez Kamieniec Ząbkowicki (8,8 km od Ząbkowic Śląskich) do Kłodzka (21 km od Ząbkowic Śląskich). Teraz to wszystko po sześciu miesiącach bez audytów trafiło z politycznej zamrażarki do… rządowej niszczarki.
Ignorowanie realnych potrzeb społeczeństwa w sferze mobilności – bezpiecznej, szybkiej, przyjaznej dla środowiska, nowoczesnej, otwartej na rozbudowę jest wbrew naszym wspólnym interesom. Ktoś powie, że piszący te słowa nie jest ekspertem w dziedzinie planowania przestrzennego, projektowania potoków komunikacyjnych czy ekonomii i ekologii. Zgoda, bo w żadnej z tych dziedzin nie jestem – jak większość Polaków – wykształcony. Moje przekonanie i argumentacja opierają się na zetknięciu się z tymi kwestiami w znacznie mniejszej skali. Także na osobistych doświadczeniach podróżowania samochodem, autobusem, pociągiem czy samolotem.
Rzekomą megalomanię zastąpić ma ponoć megalopolis. Gigantyczne cięcie skrzydeł #CPK i trójskok wstecz dla Polski. #TakdlaCPK
— Krzysztof Kotowicz (@KotowiczKrzysz) June 26, 2024
Ilu z nas jest zadowolonych z tego, jak się obecnie korzysta z dróg, dworców i lotnisk w Polsce? Ilu z nas wie, że może i powinno być zdecydowanie lepiej i bezpieczniej? Jestem na #TakDlaCPK i jestem na #TakDlaRozwoju. Chcę #CPK – a Ty?