Patriotyzm jest możliwy bez flag, wzniosłych słów, w mglisty poranek i w chłodny wieczór? Wpływa na wyobrażenia i realia codzienności? Patriotyzm wiąże się z życiem rodzinnym, sąsiedzkim, narodowym i religijnym? Jest bardziej potrzebny, gdy przenika nas oburzenie lub gorycz rozczarowania czy ujawnia się jedynie, gdy mamy poczucie dumy i słodycz sukcesu uskrzydla. Patriotyzm jest czymś stałym czy raczej wynikiem emocji? Patriotą jest się z osobistego wyboru czy nabywa się go poprzez przeżycie pokoleniowe?
W warunkach pokojowych, jakie są nam współcześnie dane, choć nie bez obaw o ich stabilność, definiowanie patriotyzmu może się zdawać zbytecznym zajęciem. Symbole państwa w postaci flag, godła czy hymnu pojawiają się okazjonalnie i to jest naturalne. W zwykły dzień patriotyzm przybierać może konkretną postać, gdy zakupy robię o lokalnych handlowców, gdy w sklepie wybieram polskie produkty, gdy mogę płacić za towary czy usługi narodową walutą, gdy odbieram polskie media, gdy czytam polską literaturę i słucham polskiej muzyki, gdy kibicuję naszym sportowcom, gdy wieczorem po polsku czytam książkę i modlę się.
To wszystko nie wyklucza znajomości obcych języków, podróżowania po świecie, korzystania z pojazdów czy urządzeń wyprodukowanych w innych krajach lub sięgania po dorobek obcych twórców. Nie jesteśmy przecież oderwani od całej reszty świata, ale Polska i polskość są dla nas… źródłem. Rodowodu nie sposób zmienić, choć – tu uwaga – niektórzy wypierają się go, zaprzeczają mu lub go ośmieszają, odwracać się od niego lub go kompromitują. Patriotyzm ma przeciwieństwo w kosmopolityzmie.
Przeżywanie polskości jest szczególnie świadome wśród naszych rodaków na obczyźnie, gdzie jedni znaleźli się zaniesieni w obce strony wichrami historii, inni z wyboru lub pod przymusem (na przykład w poszukiwaniu pracy). Polaków można spotkać na wszystkich kontynentach, w niemal każdym kraju. Niekiedy jesteśmy tak licznie reprezentowani, że przypisuje się Polakom duży wpływ na życie innych społeczeństw. Zarówno w przeszłości, jak i obecnie, polska emigracja była i jest fenomenem z racji przechowywania polskości i podtrzymywania więzi z Ojczyzną własną czy przodków. Nie zapominajmy o potomkach polskich rodzin, którzy chcieliby wrócić do Polski (na przykład z krajów dawnego Związku Sowieckiego).
Nasze państwo już w demokratycznych warunkach nie wypracowało skutecznego i przyjaznego mechanizmu powrotów na dużą skalę. To kwestia o tyle bulwersująca, że wskaźniki demograficzne ujawniają ludnościową depresję, tymczasem środowiska polityczne chcą ją leczyć migrantami z radykalnie odmiennych kulturowo stron świata, zamiast szeroko otworzyć drzwi kraju dla dzieci i wnuków rodaków wygnanych na nieludzką ziemię.
Nauka języka polskiego jest w kanonie systemu edukacji, choć życiowy pragmatyzm skłania rodziców i przekonuje młodzież do uczenia się języków obcych (głównie to język angielski). Dwujęzyczność czy też bycie poliglotą jest atutem na rynku pracy, ale też otwiera okno na świat, gdy chce się być na czasie w różnych dziedzinach życia lub po prostu komunikować się z innymi ludźmi na przykład podczas wojaży po globie.
Nie wolno jednak tracić z pola widzenia faktu, iż znajomość polszczyzny, stosowanie polskiego kodu językowego, utożsamianie się z duchem polskości utrwalonym w kulturze narodowej (w literaturze, dziełach muzyki, malarstwa, rzeźby czy choćby kinematografii) to oś, na której polskość toczy się ku przyszłości. Patriotyzmem jest umiejętność poruszania się po gigantycznym (liczonym w dziesięciu wiekach) zasobie polskiej kultury. Warto pamiętać, że wyrasta ona z chrześcijaństwa nawet jeśli wiary chrześcijańskiej nie podzielali (zawsze) jej twórcy.
Cierpimy w kulturze masowej, ale też polityce historycznej państwa i systemie edukacji, na niedostatek wiedzy o dorobku naukowym, o wynalazcach, przedsiębiorcach i przywódcach, którzy kiedyś i teraz są ambasadorami polskości. Na marginesie tylko dodam, że wśród laureatów naukowych nagród Nobla urodzonych na terenach polskich nie ma ani jednego, który uzyskałby ten prestiżowy laur za badania prowadzone w Polsce. Patriotyzm to słowo kojarzące się z walecznością, poświęceniem, a nawet heroizmem – i słusznie!
Dlaczego jednak nie ma być narzędziem fascynującej soft-power w promocji Polski i przede wszystkim nie mają wzbudzać naszej dumy sukcesy i życiorysy wybitnych postaci nauki, kultury i techniki, z dorobku których czerpie cały świat, a w przypadku sztuk pięknych zachwyca się nimi, jak choćby dziełami Fryderyka Chopina? Dlaczego nie czujemy satysfakcji z tego, że to Polak, urodzony 140 lat temu Jan Czochralski wymyślił sposób tworzenia kryształów krzemu, bez których dzisiaj nie byłoby smartfonów? Czym wytłumaczyć powściągliwość w promptowaniu przy pomocy języka polskiego, choć według badań to nasz język osiąga najwyższą skuteczność, bo na poziomie 88%, a modna angielszczyzna ma pułap 83,9%?
Dziejowe dramaty albo kataklizmy przyrody uzmysławiają nam, że jesteśmy społeczeństwem zdolnym do ponadmiarowego wysiłku. Potrafimy wycisnąć resztki sił i wysupłać ostatni grosz, by zgromadzić potencjał, dzięki któremu nikt nie musi się w Polsce obawiać, że w razie zbiorowego nieszczęścia czy też indywidualnych dramatów, spotka się z obojętnością? Wiedzą o tym tysiące rodzin Żydów uratowanych w trakcie okupacji niemieckiej, choć tylko w Polsce za tę pomoc karano natychmiastową egzekucją, jak miało to miejsce na przykładzie Błogosławionej Rodziny Ulmów. Świadczyły o tym domy otwarte dla Ukraińców, gdy zostali w 2022 roku napadnięci przez rosyjską hydrę. Pamiętamy falę pomocy dla powodzian z 2024 roku silniejszą od fali wody niosącej nieszczęścia i zniszczenia dotykające tysiące ludzi. Potwierdzeniem są zbiórki charytatywne na rzecz chorych dzieci, dla ofiar wypadków czy osób, które straciły bliskich w wyniku zdarzeń losowych także poza granicami kraju.
Czymże jest, jeśli nie patriotyzmem, bezinteresowne reagowanie na potrzeby innych ludzi? Jak w tym kontekście nie zauważać olbrzymiej pracy wykonywanej codziennie przez Caritas Polska i diecezjach Kościoła katolickiego? Przecież wszystkie te postawy dowodzą jasno, że patriotyzm polega na szacunku do godności własnej, ale też na respekcie i szczerej trosce o godność innych ludzi.
Patriotyzmem jest chronienie polskich granic, co – jak wiemy z historii – zawsze okupione było ofiarami mundurowych i cywilnych obrońców nienaruszalności linii dzielącej Polskę od innych krajów. W czasach, którym przypisywano łatwowiernie, że są nową erą „bez granic”, rok 2020 twardo wykazał, że bariery rozgraniczające państwa były i są nie tylko na mapach, ale także przerywają łańcuchy produkcji i dostaw, arterie komunikacji i transportu bez względu na to kto i dlaczego chce je przekroczyć. W 2021 roku natomiast na własne oczy przekonaliśmy się, że nie wystarczą słupy z godłami i barwami państw oraz rutynowe patrole Straży Granicznej. Pas, za którym rządzi reżim Kremla, miał się stać szlakiem nielegalnej migracji i śluzą podprogowej wojny z Polską.
W 2024 roku 21-letni śp. sierżant Mateusz Sitek zginął od ciosu ostrym i zatrutym narzędziem na granicy polsko-białoruskiej. Od 1939 roku był pierwszym żołnierzem, który zginął w obronie granicy Rzeczypospolitej. Stał się uosobieniem patriotyzmu, bo dochował wierności przysiędze żołnierskiej za cenę życia. W 2025 roku została bestialsko zamordowana 24-letnia Klaudia, doktorantka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, której oprawcą był nielegalnie przebywający w Polsce obcokrajowiec. Obie przytłaczające sytuacje ujawniają wciąż aktualną potrzebę chronienia integralności granic i odpowiedzialności najpierw za bezpieczeństwo swoich obywateli ze strony państwa. Są też obrazem patriotycznego poruszenia wśród nas, skoro pamiętamy te zdarzenia i uznajemy je za przestrogę.
O patriotyzmie mówiło się kiedyś w domach rodzinnych. Tak teraz nie jest, bo poczucie odpowiedzialności za Polskę, naturalnie różne opinie oraz wizje funkcjonowania państwa i życia publicznego oraz odmienność poglądów politycznych stały się tematami tabu. To skutek obaw, że rodzinne czy towarzyskie spotkanie zamienić się może w awanturę i rozmowa rozbije ciepłe familijne relacje. Z tego rodzaju dyskusjami uciekamy do innych kręgów lub w stronę grup aktywnych między innymi w internecie. Na szczęście pamiętam z własnego doświadczenia, że mimo zasadniczych różnic w politycznych czy ideologicznych poglądach, można było sobie to powiedzieć bez wzajemnego obrażania się.
Pamiętam jasne i wyraźne domowe lekcje, z których dowiadywałem się, że historia i ówczesna Polska (wtedy jeszcze „ludowa” z „obywatelską” milicją i „służbą” bezpieczeństwa) nie była taka, jak pokazywały ją wtedy telewizja czy gazety. Patriotyzm był mi wszczepiany argumentami, faktami oraz poprzez media zza żelaznej kurtyny i książki z drugiego obiegu. Wiedziałem jako nastolatek, że za Zbrodnię Katyńską odpowiadają Sowieci, że to banderowcy mordowali Polaków na Kresach II Rzeczypospolitej, które zresztą Polska utraciła pod wpływem porozumienia mocarstw zachodu i wschodu, że stalinowcy, bierutowcy i ich polityczni spadkobiercy byli zdrajcami Ojczyzny, a powojenne podziemie antykomunistyczne to nie „bandy z lasu”, lecz obrońcy suwerenności Polski. Wiedziałem także, że wolność słowa jest ogniwem wolności człowieka, a własność prywatna to a nie balast, ale koło zamachowe dla narodu. Byłem przekonywany, że wiedza i wiara nie są ze sobą w konflikcie i są równie potrzebne każdemu człowiekowi, jeśli chce sięgać samodzielne życie.
Nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego niektórzy dzisiejsi rodzice skłonni są impregnować swoje dzieci na prawdę za cenę życiowego sprytu i asertywności. Sukces zastępuje dumę, zabawa wypiera refleksję, komfort obezwładnia wobec kryzysów, nadopiekuńczość kreuje pokolenie „płatków śniegu”. Jak to się mówi „nie ogarniam” dystansu dużej części młodych ludzi wobec patriotyzmu i jednoczesnego urzeczenia „fanem”, „tripami” i „imprezami”. Z drugiej strony „połowy życia” widzę, jak bywają uwikłani z trudne do realizacji życiowe aspiracje związane z zakładaniem rodzin, pracą zawodową, samodzielnym mieszkaniem i innymi kompleksami często materialnej natury. Być może komuś wydaje się, że w to sposób na przetrwanie w rozdygotanym etycznie i estetycznie świecie. A może to rozpad narodu przebudowywanego młynami socjoinżynierii w społeczeństwo, w którym zakorzenienie w rodzinie, tradycji, wierze, miejscu urodzenia jest czymś wstydliwym albo nawet zbytecznym? Dotąd patriotyzm był przetrwalnikiem więzi międzyludzkich i międzypokoleniowych, a teraz miałby być ich balastem?
Nikt nie wybiera sobie rodziców ani kraju urodzenia. Nikt też nie ma wpływu na to, gdzie rozpoczyna się droga życia. Tak zwany lokalny patriotyzm zdaje się być pojęciem abstrakcyjnym w czasach łatwości czy konieczności opuszczenia rodzinnego gniazda w związku z szukaniem lepszej pracy (czasem w ogóle jakiejkolwiek pracy) i wyższego standardu życia. Ucieczka do większych miast jest trendem widocznym w Polsce już od lat 90. i wciąż trwa. Wobec regresu gospodarczego mniejszych miejscowości wpadają one w syndrom zapaści demograficznej i taka spirala pogłębia się na naszych oczach. Na nic zdadzą się nakłady na rewitalizowanie i modernizowanie miasteczek czy wsi, jeśli radykalnie ubywa w nich mieszkańców.
Budżety samorządowe wpadają w przeręble rosnącego zadłużenia, które miałoby spłacać coraz mniej obywateli. W oczywisty sposób zamiast przełomu społecznego wisi nad nami widmo załamania. Zamiast rozwoju czekać nas może stagnacja. Lokalnymi patriotami pozostają miejscowi przedsiębiorcy dający miejsca pracy, utrzymujący się własnym wysiłkiem i bez nonsensownych dotacji. Są patriotami lekarze pierwszego kontaktu przyjmujący pacjentów od rana do wieczora i nauczyciele poświęcający swój czas poza wymiarem godzin lekcyjnych na angażowanie dzieci i młodzieży w zdobywanie wiedzy, twórczość lub sport. Patriotami lokalnymi są outsiderzy opinii publicznej, którzy, choć bywają traktowani jak stare meble, zwracają uwagę na przejawy niegospodarności czy arogancji zasiedziałej miejscowej władzy. Są też nimi społecznicy, także w sutannach i habitach, dzięki którym samotni, chorzy czy życiowo nieporadni ludzie otrzymują wsparcie.
Zanim – jak to bywa w Polsce wokół daty 11 listopada – będziemy uczestniczyć w różnych uroczystościach i wydarzeniach związanych z Narodowym Świętem Niepodległości, dobrze byłoby zastanowić się na ile historia sprzed 107 lat wpływa na naszą współczesność. Można w tym celu zasiąść nad książkami czy artykułami poświęconymi temu, co w 1918 roku wyprowadziło Polskę z okowów braku własnego państwa, w których znajdowaliśmy się przez 123 lata. Już na wstępie pojawia się pytania czy w ogóle ciebie, mnie, nas to… interesuje.
Tempo życia, w jakim jesteśmy tu i teraz nie zachęca do zagłębiania się w meandry przeszłości, choć właśnie tamte okoliczności sprawiły, że mamy nasz kraj, nasze państwo i być może wtedy jako naród przeszliśmy gigantyczny test na poczucie polskiej tożsamości. Bez tego egzaminu dziejowego – być może – w roku 1920 sowiecka Rosja przeszłaby przez nasze ziemie bez większego oporu i zawładnęłaby Europą? Tak zwana historia alternatywna ma tu wiele koncepcji, które także odnoszą się do siły przetrwania Polaków, Polski i polskości, gdy w 1939 roku znalazła się w śmiercionośnym potrzasku pomiędzy rosyjskim i niemieckim imperializmem.
Zdaniem niektórych komentatorów historii ze zniewolenia narzuconego nam po II wojnie światowej wyszliśmy na przełomie lat 80. i 90. tylko dlatego, że wolnościowy gen polskości okazał się silniejszy od toksyny kolektywizmu. W 2025 roku nie dla wszystkich wśród nas jest oczywiste, że zrzuciliśmy wszystkie złogi epok rozbiorowych i doby komunizmu. Mamy jednak w dużej części narodu świadomość zagrożeń i wpisaną w instynkt samozachowawczy odporność na każdy przejaw zawracania biegu dziejów w kierunku odbierania nam suwerenności.
Historia, jakkolwiek streszczać jej przebieg i w którejkolwiek wersji ją odczytywać, jest za nami, choć naiwnością byłoby sądzić, że nie ma znaczenia współcześnie. Doraźność skupia nasze myślenie i emocje na aktualnych kontekstach, na tle których patriotyzm jawi się jako coś odświętnego, wyjątkowego, czasem kontrowersyjnego, a przez to skłaniającego do dystansowania się od wszystkiego, co kojarzy się poprzez patriotyzm z postawami radykalnymi. W rzeczywistości patriotyzm jest każdego dnia – twoim i moim – osobistym wyborem dobra wspólnego, jakim jest Polska.
Tekst dedykowany dla serwisu wAkcji.24.pl / video: interpretacja piosenki „Polsko, nie umieraj” – Witek Muzyk Ulicy













