Niereformowalność to jeden z najpoważniejszych „grzechów” osób publicznych. Niezdolność do dostrzegania rzeczywistych problemów w połączeniu z upierdliwością (w wersji łagodniejszej) lub napastliwością (w wersji ostrzejszej) sprawiają, że skądinąd słusznie stawiane przez nich tezy czy wnioski, są skazane nie klęskę odrzucenia. A jeszcze jak się dwóch lub więcej takich skrzyknie, to jest istny przedsmak piekła, zwodniczo zwany „piekiełkiem”.
Co gorsza ludzie ci potrafią szkodzić każdemu, kto myśli inaczej, niż oni sami i zdolni są do tego, by posunąć się do każdej metody, aby przynajmniej obrzydzić życie upatrzonym przez siebie osobom. Takim indywiduom nie powinno się udzielać głosu (choć mają parcie na gadulstwo), a ich epistoły powinny znajdować miejsce niżej, niż jest miejsce na rolki papieru toaletowego w wychodku (choć ich wypociny trafiają do najwyższych instancji). Rozmawiałem wczoraj z kolegą, który – jak twierdzi – pokonał w sobie obrzydzenie wobec amorficznych etycznie i bezkształtnych ideowo osobników i po kilku latach pracy nad sobą, uodpornił się na wydzielany przez nich smród bezmyślności i rozlewany na lewo i prawo jad agresji. W myślach gratulowałem mu, choć chwilę potem zastanawiałem się czy to jest rzeczywista zdolność do separowania się w stosunku do takich obmierzłych postaci czy też hodowana wewnętrznie wiara w osobistą wyższość nad nimi. Jedno i drugie nie daje – moim zdaniem – pewności, iż zmaganie się z upostaciowionym nihilizmem pozwoli nie tylko przetrwać, ale też nie stracić z oczu wartości, jakimi człowiek winien kierować się w pracy na rzecz dobra wspólnego.
W systemie demokratycznym równe prawa mają mendy i bohaterowie. Wizjonerzy i stratedzy, których z oczywistych przyczyn jest garstka, muszą zmagać się z intelektualnymi troglodytami i moralnymi amebami. Zdarza się nawet tak, że znaleźć się można z takimi typkami przy jednym (niekoniecznie okrągłym) stole. Na szczęście zasiadanie przy takim stole nie jest obowiązkowe. A może ktoś hoduje i wypuszcza takie mamucie wypierdki, nie tylko, aby zepsuć atmosferę, ale i dlatego, by zniechęcić przyzwoitych ludzi do zaangażowania w życie publiczne?