Karuzela pojęć, huśtawka emocji i rollercoaster wartości. Cywilizacja zamieniana w Hyde Park, a relacje międzyludzkie spłaszczane w medialno-biznesowym maglu postpolityki do cienkiej warstwy transakcyjności. Wykorzenieni z gleby historycznego doświadczenia stajemy się roślinkami doniczkowymi podlewanymi jedynie w celach hodowlanych, by stać się jeszcze bardziej efektywnymi konsumentami. Technologie mieniące się nadzieją na lepszą przyszłość już dzisiaj egzystencję człowieka zamieniają w udrękę rozpięcia pomiędzy utopią i dystopią.
Prawa człowieka do niedawna uchodziły za rodzaj „religii”. Jej kultywowanie powierzono ruchom społecznym i partiom politycznym, których presja na ustawodawców i wymiar sprawiedliwości miała zapewnić skuteczną egzekucję kodeksów. Miały w tym pomagać jako czwarta władza media, ale szybko zrodziła się władza piąta, jaką są globalne korporacje (w tym big-tech i big-pharma). Na przełomie XIX i XX wieku, a już szczególnie w wieku XX okazało się, że ludzie masowo (indywidualnie i zbiorowo) powołują się na swoje uprawnienia i swoją zaborczością wymykają się spod rygorów systemów państwowych. Kolejny przełom z wieku XX do XXI wniósł w światową przestrzeń nowy kult przybierający w ostatniej dekadzie charakter sekty. Uczyniono bowiem z przyrody nowy obiekt „praw” jej, a „obowiązków” człowieka. Nie podejmę jednak dzisiaj tego wątku – należałoby powiedzieć „nie wejdę do rwącego strumienia”. „Planeta płonie”?
Jest gorzej i kataklizm grozi gatunkowi ludzkiemu z innej przyczyny, której rodowód jest bliźniaczo podobny do opisanych wyżej. Zagrożenie, jakie zasygnalizuję, w pełni objąć można kategoriami rozumu. Jeśli rozum jest otwarty, pozwala dodawać sobie racji pochodzących z wiary. Gdy jednak rozumowanie ograniczone jest do instrumentalizowania definicji, wówczas zamienia się w walec praw człowieka i buldożer jego naturalnego środowiska.
- Człowiek, kimkolwiek jest, osadzony jest zawsze w pewnej rzeczywistości. Tym bardziej należy od razu przypomnieć, że bez względu na uprawianą dyscyplinę, człowiek nauki narażony jest na wszelkiego rodzaju próby „pozyskiwania”. (…) Nierzadko mamy do czynienia z filozofami, którzy chełpią się tym, że żyją w swojej wieży z kości słoniowej, z dala od uwarunkowań zewnętrznych. Częstokroć jednak ulegają w swoich poczynaniach wpływom środowiska, stając się niekiedy „uwierzytelniaczami”, czy wręcz ideologami jakiegoś ustroju politycznego lub chociażby torując takowemu drogę. (…) Filozofia została częściowo wykorzystana przez teoretyków komunizmu, nazizmu, faszyzmu czy wreszcie współczesnych ideologii imperialistycznych.
- Obserwacje poczynione w materii filozofii odnoszą się również do innych dziedzin. Nierzadko przecież na skutek rewolucji czy zamachu stanu prawnicy przywdziewają szaty obrońców ustrojów totalitarnych. Wystarczy samozwańcza jednostka lub grupa osób, by usłużni prawnicy zabrali się do dzieła tworzenia projektu konstytucji dostosowanej do gustu nowych władców. W ten sposób dostarczają nowemu ustrojowi „fundamentów”, „uzasadnienia” typu „prawnego” i „konstytucyjnego”. W ten sposób (…) przygotowano podstawy prawa nazistowskiego, tworząc prawo legalizujące eliminację jednostek niegodnych życia.
- Przyglądając się temu od strony socjologów, ekonomistów, inżynierów, fizyków czy chemików, dojdziemy niechybnie do takich samych wniosków. Zauważmy, że im bardziej jest rozwinięta technicznie jakaś dyscyplina, tym większa jest specjalizacja i tym bardziej osoba uprawiająca taką dyscyplinę narażona jest na niebezpieczeństwo manipulacji, „pozyskiwania” przez czynniki, nad którymi nie ma kontroli.
Michel Schooyans, w oparciu o liczącą kilkadziesiąt pozycji bibliografię, podejmuje analizę siedemnastu wybranych aspektów kwestii ochrony prawa do życia ludzi nienarodzonych, w kontekście oddziaływania na postawy i decyzje podejmowane przez polityków. Książka „Aborcja a polityka” wydana w 1990 r. w Kanadzie, a w Polsce w 1992 r. ma tę słabość, że odwołuje się do faktów sprzed ponad 30 lat, ale jest to równocześnie atut. Wtedy właśnie przez Stany Zjednoczone, Kanadę i Europę Zachodnią przetaczała się kolejna fala proaborcyjnej presji na systemy prawne, na kulturę masową i na chrześcijaństwo reprezentowane przede wszystkim przez Kościół rzymsko-katolicki. W pewnym zakresie ówczesną grę pomiędzy rozumem i sumieniem a interesami i ideologiami ukazują filmy „Wyrok na niewinnych” z 2021 r. oraz „Niemy krzyk” z 1984 r.
Nota bene to właśnie w tym okresie w Polsce uchwalono „kompromis aborcyjny”. Na bazie ustawy przyjętej w 1993 r. do dzisiaj stronnicy środowisk progresywnych systematycznie drążą skałę prawnej ochrony życia ludzkiego od poczęcia. Ponad 200-stronicowa książka „Aborcja i polityka” jest bezemocjonalnym studium nad procesami przesterowywania świadomości decydentów na każdym etapie rozstrzygania o tym, czy człowiek będzie żył, czy też życia zostanie pozbawiony.
- Społeczeństwo nasze pozostaje w ścisłej zależności od odkryć naukowych, wydajności, produkcji, reklamy i konsumpcji i marnotrawstwa. (…) Człowiek wyzwolony z ograniczeń narzuconych przez niedostatek, wpada z kolei w uzależnienie od obfitości dóbr świata rozwiniętego. Podporządkowuje się w ten sposób nauce i technice, które uważał za środek do wyzwolenia się. Perfekcja techniczna okazuje się więc dwuznaczna: albo pozwala rozwinąć odpowiedzialny zmysł tworzenia, albo tłamsi wolność poprzez prometejskie zachłyśnięcie się nią.
- W takim kontekście z dnia na dzień maleje margines osobistego wyboru. Reklamowy „masaż” dostarcza wygodnych, racjonalnych uzasadnień dla dokonującej się agresji: dominacja innych zwać się będzie konkurencją, opanowanie przyrody zaś zasłuży na miano postępu technicznego. Racjonalne mechanizmy mające kontrolować agresję są w ten sposób zahamowane. (…) Spodziewane dziecko jest wówczas traktowane na równi z jakimkolwiek dobrem konsumpcyjnym – decydujemy się na nie lub nie, niczym na telewizor lub samochód. Jeśli go nie chcemy, poddajemy się po prostu „zabiegowi”.
- Chęć liberalizacji prawa do aborcji można wytłumaczyć tylko w odniesieniu do ogólnego klimatu, w którym żyjemy, gdzie fascynacja dobrami konsumpcyjnymi i techniką może całkowicie nami zawładnąć. (…) Z innej strony, człowiek upojony stopniem opanowania wiedzy i techniki doprowadza do uśpienia własnego zmysłu odpowiedzialności. Ta podwójna dominacja dąży do upowszechnienia poglądu, że siła stanowi o prawie. Człowiek nabiera w ten sposób przekonania, że jest panem własnego losu, a tym samy losu swojego bliźniego.
To rozważanie nie jest – jak pewnie dało się dostrzec – replikowaniem motywów debat i starć, jakich pełno jest w przestrzeni publicznej wokół racji przemawiających za „pro-life”. Zwolennicy „pro-choice” stosunkowo skutecznie przenieśli pole dyskursu na domeny pozornie tylko pozwalające obiektywnie przesądzać o tym, czy nienarodzony człowiek może się urodzić lub nie. Tak zwane „prawa kobiet” czy negocjowanie długości linii czasu dzielącej punkt poczęcia człowieka od punktu, w którym miałby się stać człowiekiem (wyimaginowane 12 tygodni jest tego symbolem), a więc jego życie stawałoby się nienaruszalne, to tylko niektóre z płaszczyzn, na jakich dochodzi do spektakularnego kreślenia frontu podziału i jego konsekwencji. Ramy mojej wypowiedzi musiałyby się rozciągać w nieskończoność, aby objąć wszelkie wykluczenia, jakie są insynuowane lub praktykowane, aby wymusić zgodę na arbitralny śmiercionośny wyrok na bezbronną i niewinną istotę ludzką.
Zwróćmy raczej, proszę, uwagę na fakt, że mowa jest o absolutnie wyjątkowym fenomenie życia człowieka. Zauważmy, że z teoretycznej pozycji nauki, prawa czy filozofii – co wykazałem na cytowanych przykładach – da się nagiąć każdą definicję lub pozbawić ją faktycznego sensu, aby prawo mogło być „prawem do przemocy”. Z kolei praktyczny punkt widzenia podlega wielorakim subiektywizmom wyostrzanym panującymi w świecie trendami. Może więc być i bywa zakłócony albo nawet skażony toksynami egoizmu i indywidualizmu.
Rozdwojenie, jakiemu człowiek ulega / ulegamy, wdając się w kwestionowanie fundamentów tego prawa, z którego skwapliwie sam korzysta / sami korzystamy, jest prostą drogą do kataklizmu. To prawo do życia. Prawo, którego skrzętnie chronimy. Prawo, którego jedno naruszenie stwarza precedens do następnych wyłomów, aż wreszcie tama runie. Życie stanie się towarem, gdy przestanie być prawem człowieka. Nie będzie już cywilizacji życia. Nie będzie już cywilizacji!
- TERAZ: Michel Schooyans, Aborcja a polityka, Instytut Jana Pawła II KUL, Lublin, 1991
- POPRZEDNIO: Przekroczyć próg nadziei. Jan Paweł II odpowiada na pytania Vittoria Messoriego, Redakcja Wydawnictw Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin, 1994
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.