Od kilku miesięcy, szczególnie w ostatnich tygodniach przez wszystkie lokalne media przeszła fala informacji, które najpierw usiłowano przemilczeć, potem zbagatelizować, a teraz mamy do czynienia z próbą ich podważenia. Metoda „na strusia” nie zadziałała, więc ktoś doradził burmistrzowi „założenie czapki niewidki”.
Jedne ze wspomnianych informacji to wynik analiz naukowych wskazujących na degradację społeczno-gospodarczą miasta. Drugie pochodzą z niezależnej instytucji państwowej, według której gmina zapada się demograficznie. Do tego jeszcze doszły niekorzystne wskaźniki zawarte w sporządzonym przez magistrat sprawozdaniu budżetowym wskazujące na to, że gmina dryfuje inwestycyjnie a pod względem poziomu pozyskiwanych środków zewnętrznych już jest na mieliźnie.
Zarówno eksperci Polskiej Akademii Nauk, jak i specjaliści Głównego Urzędu Statystycznego – zdaniem włodarza Ząbkowic Śląskich – rozmijają się z rzeczywistością. Odnosząc się do opinii z raportu naukowców Marcin Orzeszek ripostuje krótko: „nieuzasadniona, nieuczciwa i nie potwierdzona przez rzeczywistość.” Kilkanaście dni później o tym samym dokumencie mówi jeszcze ostrzej: „dane PAN są kompletnie oderwane od rzeczywistości” i opisuje stan w oparciu o swój punkt widzenia. Usiłuje przy tym odwrócić uwagę od meritum raportu PAN i zupełnie nie odnosi się do szans związanych ze stanem, jaki zidentyfikowali badacze. O statystykach ujawnionych przez Główny Urząd Statystyczny szef ząbkowickiego magistratu również wyraża się sceptycznie: „przeczą temu dane, który my posiadamy”, ale ich nie podaje. W swoim wywiadzie dla jednego z lokalnych portali przesuwa uwagę na kwestie fiskalne, które rzekomo negują twarde wyliczenia GUS. I wreszcie marginalizuje problem kondycji finansowej samorządu gminnego, zasłaniając się sformułowaniem, które zapewne ma uspokajać: „zadłużenie jest realne do spłacenia, nie przekraczamy żadnych wskaźników”. Ostatnie zdanie: „Jako mieszkańcy gminy Ząbkowice Śląskie nie mamy się czego wstydzić” brzmi jak żart, jeśli zestawić je z obiektywnym obrazem, jaki wyłania się czy to z raportu PAN, czy komunikatu GUS, czy też (nota bene podpisanego przez włodarza) sprawozdania budżetowego za pierwsze półrocze 2017 r.
Dwa tygodnie temu napisałem „Od obecnej ekipy zarządzającej miastem i powiatem nie spodziewam się już inicjatywy.” Tydzień temu dodałem „Brak inicjatyw i działań wdrażających plan rozwoju spowodować może odpadnięcie od coraz bardziej stromej ściany wzrostu.” Dzisiaj stawiam pytania. W jakim celu gospodarz gminy, zamiast stawić czoła narastającym problemom i wykorzystać tę sytuację do włączenia mechanizmów pobudzających zaangażowanie mieszkańców, woli ich znieczulać? Dlaczego decyduje się na karkołomne wypowiedzi dla mediów, zamiast postawić na baczność podległe sobie służby i postawić przed nimi zadania? Co skłania burmistrza Ząbkowic Śląskich wiary w suflowane mu treści i ich powtarzanie, choć rzeczywistość trzeszczy coraz głośniej?