Czy to jak wyglądamy, przeglądając się w prawdziwym czy też digitalnym lusterku, jest zgodne z tym, jak wyglądamy w rzeczywistości? Odkąd każdy może fotografować przy pomocy powszechnie dostępnych cyfrowych obiektywów, zdarza się, iż przyglądanie się sobie samemu zajmuje więcej czasu, niż w czasach, gdy służyło ku temu jedynie tradycyjne lustro.
Wszyscy ludzie są fotogeniczni. Nie jest prawdą, że płeć, wiek czy kondycja fizyczna pozbawiają człowieka wizerunku. Owszem, panuje kult młodości, witalności i nieskazitelnej (fotoszopowej) urody. Na szczęście nie wszyscy temu ulegamy i potrafimy dostrzec w sobie i w innych osobach – widzianych, także to, co nie jest widzialne, a co w istocie jest za każdym razem niepowtarzalną opowieścią. „Jestem taka ładna?” – pyta bohaterka serii zdjęć. „Wyglądam fatalnie!” – konstatuje inny sfotografowany człowiek. Znam takie reakcje, bo sam czasem oglądając się na zdjęciach łapię się za głowę lub widząc kogoś, kogo ująłem przez obiektyw zachwycam się tym, co widzę.
Bardzo lubię fotografować ludzi w zbliżeniach. Mam wtedy przeczucie, iż uda mi się utrwalić jakieś emocje, coś przeżywanego przez te osoby tylko w tym, a nie w innym momencie. Nie wszyscy to lubią (szczególnie kobiety), ale jak nie dostrzegam sprzeciwu lub trafia się chwila czyjejś nieuwagi, naciskam „pstryk” w aparacie czy telefonie choćby tylko po to, by zobaczyć tę chwilę raz jeszcze i wyłowić w niej sygnał drugiej osoby. Z racji – rzec można – zawodowych zajęć, wiele zdjęć publikuję, ale wtedy wybieram takie, które nie są dla kogoś kłopotliwe (takie usuwam). Czasem zostawiam (na dysku lub w chmurze) ujęcia nietypowe, bo widziane po jakimś czasie ujawniają cechy widocznej na nich postaci, jakie w gorączce zdarzeń można przeoczyć.
Portale społecznościowe i news’owe, także inne sieciowe nośniki plików fotograficznych, każdego dnia przynoszą miliony nowych zdjęć. Kręcąc się po tym czy innym internetowym bazarku lub salonie, trafić można na coraz bardziej zaskakujące klatki, w jakich posiadacze obiektywów zamykają wizerunki ludzi. Myślę sobie, że sztuka fotografowania ludzi (i nie tylko) polega na czymś innym. Sądzę, że mistrzostwo osiągają ci, którzy zapisanym kompaktowo czy digitalnie obrazem, wypuszczają na wolność ujrzane oblicza, gesty, relacje, doznania czy wrażenia.