Siennik, nie sennik, ani nie sernik. Starego sernika nie da się zjeść. Stary sennik jest jak nowy, a oba są jak fusy z kawy. Chodzi o siennik. A siennik to był kiedyś rodzaj wypchanego słomą lub sianem materaca, na którym można było spać. Z natury rzeczy wymagał systematycznego wzruszania, aby zawartość sukna, z jakiego był szyty, nie stawała się przyczyną bezsenności. Gdy siennik stawał się zbyt stary, „wsad” zwyczajnie wysypywał się zeń…
W dawnej gwarze uczniowskiej funkcjonowało powiedzenie, że ktoś „wzruszył się jak stary siennik”, co miało wyrażać ironiczny czy nawet drwiący stosunek do czyichś przesadnych emocji. Ten właśnie stan udzielił mi się, gdy przeczytałem notkę w jednym z lokalnych serwisów internetowych. Zacytuję trzy zwroty z tego materiału:
- ponad połowa długości chodnika została już wyłożona kostką,
- do ukończenia pozostał ostatni odcinek chodnika, a prace cały czas trwają,
- już niedługo mieszkańcy będą mogli korzystać z nowego traktu.
Cała notka, która ukazała się dzisiaj, czyli 8 sierpnia 2017 r., składa się z 3 (słownie: trzech) zdań plus długawego tytułu oraz 7 zdjęć ilustrujących przekaz. Tabloid pełną gębą, ale to nic. 19 lipca 2017 r., w tym samym serwisie na ten sam temat napisano 2 (słownie: dwa) zdania plus krótki tytuł, a wszystko ubarwiono 5 zdjęciami. Padło tam jedno egzaltowane sformułowanie:
- inwestycja ma na celu poprawę bezpieczeństwa i wygodę mieszkańców oraz dzieci uczęszczających do przedszkola.
Ale to jeszcze nie koniec, bo przed nami początek serialu, czyli tekścik opublikowany 21 czerwca 2017 r. Składa się z 3 (słownie: trzech) zdań. Pierwsze dwa jest informacją o rozstrzygnięciu przetargu i opisem rzeczonego zadanie. Trzecie wskazaniem wybranego wykonawcy. Do tego 4 zdjęcia ukazujące stan wyjściowy.
Ktoś może zapytać w jakim celu rozbieram na cząstki prozaiczną, wręcz banalną informację o remoncie jednego z mnóstwa chodników w gminie – nie najważniejszego, nie najdłuższego, nie najpiękniejszego. Remont zasadny, z pewnością komfort pieszych i estetyka uczęszczanej ulicy poprawią się. Dłuższy odcinek chodnika w tej samej i bardziej „deptany”, ale idący po przeciwnej stronie jezdni był wykonany o ile pamiętam w 2009 r. Rok lub dwa lata później planowany był właśnie ten, który doczekał się działania w 2017 r. I bardzo dobrze!
Wzruszyłem się jak (opisany na początku) stary siennik czytając, cytowane wyżej, napompowane zdania o nieskomplikowanej i oczywistej, w zasadzie drobnej pracy, jaką wykonano na rzecz mieszkańców. Podobnych enuncjacji jest ostatnio w serwisie internetowym ząbkowickiej gminy bez liku. Nadużywa się szumnych określeń na proste, niewątpliwie uzasadnione i mile widziane bieżące zadania. W większości (jeśli nie wszystkie) są realizowane w trybie „na zgłoszenie”, mają więc z punktu widzenia prawa charakter bieżących napraw, a nie faktycznych inwestycji. Świetnie rozumiem radość użytkowników chodnika czy podwórka, które dzięki niewielkiemu nakładowi środków zmienia się na lepsze. Rozumiem nawet, że zsumowanie tych pojedynczych projekcików może dawać odczuwalną w budżecie sumę. W całej rozciągłości popieram te aktywności i cieszę się nimi. Ziarnko do ziarnka…
Mam jednak poczucie, że kiepskiej jakości PR-owa tromtadracja w obwieszczaniu tego pasma sukcesów, w istocie przykrywa brak prawdziwych inwestycji, a więc przedsięwzięć, dzięki którym nie tylko będzie ładniej i funkcjonalniej tu czy tam, ale poprzez które trwale i skutecznie podnosi się wartość majątku gminnego, wzmacnia się potencjał rozwojowy obszaru, a tym samym wyposaża się mieszkańców teraz i na przyszłość w trwałą wartość dodaną. Inny przykład z brzegu (miasta)? Proszę bardzo: teren nazwany przez magistrackich ghostwriterów „osiedlem sukcesu”, gdzie prawdziwym sukcesem są wybudowane przez ząbkowiczan domki jednorodzinne, bo cała reszta, za jaką odpowiadają urzędnicy podlegli włodarzowi woła o pomstę do nieba. Nie będę tu rozwijał wątku fatalnej metody, jaką zastosowano, by szybko zmonetyzować te nieruchomości. Zasłanianie się teraz stwierdzeniem, że wschodnie rejony Ząbkowic Śląskich są „wielkim placem budowy” jest odruchem strusia chowającego głowę w piasek. Lista przykładów inercji jest dłuższa…