Duchowo życiodajne dwa dni roku – Wszystkich Świętych i Zaduszki – najbardziej (mnie) skłaniają do słuchania.
Biografie świętych i błogosławionych i nieznanych powszechnie ludzi, którzy byli niczym aniołowie zwiastujący Pana Boga, ale też biografie bliskich i znanych nam osób mówią tak wiele. W kościele słucham, bo w ogóle to jest miejsce, gdzie słuchanie jest ponad wszystko. Na cmentarzu słuchać lepiej jest tych, którzy nie mówią, bo „okołogrobne” gadulstwo i zgiełk w tych dniach zdaje się zagłuszać (wy)mowę imion, nazwisk i dat widniejących na mogiłach czy grobowcach. Gdy byłem młodszy lubiłem spacerować po cmentarzu i ten intensywny szmer nie przeszkadzał mi, teraz zakłóca wewnętrzną potrzebę skupienia. Może to egoistyczne, może nawet egocentryczne, lecz chciałbym poczuć nie tylko efekt wspomnień, ale i doświadczyć obcowania. Był czas, że wybierałem się na przechadzkę po cmentarzu, gdy zapadał zmrok. Specyfika jarzących się światełek, łuna nad nekropolią i ograniczona rozpoznawalność pomiędzy ludźmi sprawiała, że można było odetchnąć głębią znaczeń pochodzących ze świadomości, że wszyscy zmarli są nadal, choć już inaczej…
Słuchanie z jednej strony wydaje się nieskomplikowaną czynnością, nawet może się kojarzyć z rodzajem bierności. W istocie – szczególnie w naszych rozedrganych (także akustycznie) czasach – wsłuchiwanie się i słyszenie jest rodzajem wysiłku. Proszę, spróbuj, słuchać bez odrywania uwagi, dłużej niż kwadrans…
Przedprzedwczoraj (Wszystkich Świętych) i przedwczoraj (Zaduszki) i wczoraj (w pierwszą niedzielę listopada) doszukiwałem się w danym mi czasie chwil i przestrzeni słuchania. Starając się usłyszeć Tych, którzy datami urodzenia i śmierci konotują się w przeszłości, uzmysławiałem sobie, że w rzeczywistości wsłuchuję się w Tych, którzy wyprzedzili mnie w drodze! Centrum cmentarza to niezmiennie Krzyż z wizerunkiem Jezusa składającego ofiarę z życia za mnie. Za każdą i każdego z nas. Jest też brzeg cmentarza wypełniony mogiłami dzieci, które to miejsce wymyka się ciasnym ramom rozumu i stawia słuchanie, współodczuwanie i modlitwę ponad każdy ludzki komentarz.
Posłuchaj, proszę, XIII-wiecznej sekwencji z Mszy świętej za zmarłych podtrzymywanej nadal w tradycyjnej liturgii łacińskiej. W uroczystość Wszystkich Świętych była (brawurowo) zaśpiewana w moim kościele parafialnym pw. św. Anny w Ząbkowicach Śląskich, za co chwała niech będzie Panu Bogu i Tym, którzy się tego śmiało podjęli. Znalazłem nagranie z innego źródła, którego teraz razem posłuchajmy… To jest modlitwa… Dołącz…, proszę, jeśli możesz i chcesz.
Między owce Twe wliczony * i od kozłów odłączony, * daj, niech z prawej stanę strony.
Gdy odtrącisz potępionych, * srogim żarom przeznaczonych, * weź mnie do błogosławionych.
Błagam z czołem pochylonym, * z sercem, z żalu w proch skruszonym, * pieczę miej nad moim zgonem.
Opłakany dzień nastanie, * gdy z popiołów zmartwychwstanie * grzesznik na Twój sąd straszliwy, * bądź mu, Boże, miłościwy.
Boże w Trójcy wywyższony, * bądź na wieki pochwalony, * przywróć grzesznym raj stracony. Amen!