Nie pierwszy raz – czy ostatni? – przekonuję się, że nie są mi pisane zakotwiczenie czy rejs bez końca. Mój ulubiony św. Augustyn napisał: Niespokojne jest serce człowieka, póki nie spocznie w Bogu.
Najpierw był rejs nawigowany w strefie lokalnej grawitacji. Potem wchodziłem w trajektorię regionalną. Każdy dzień przynosił nowe detale w medialnym kalejdoskopie i niesamowicie wiele doświadczeń oraz spotkań z ludźmi. To ostatnie wykreowało zawrotnie nakręcony cyferblat wektorów kompetencji, pracowitości, kreatywności i zawodowych pasji. Gdy dodać do tego kogiel-mogiel charakterów ścierających się ze sobą, to można śmiało mówić o wyjątkowym konglomeracie energii, koncepcji i ambicji. Nasze ścieżki splatały się i rozchodziły, krzyżowały się i czasem zderzały ze sobą, ale pozostaje ważna tkanina z naniesioną nań wielobarwną konstrukcją zapisów sformatowanych słowami. Zasób informacji, jaki powstał, szczególnie w najdłużej prowadzonym projekcie, jest unikalny, bo sięga niemal trzynastu lat.
Tym, co tworzy cieniste korytarze i zimne klatki schodowe minionego okresu są epizody związane z próbami agregowania i integrowania inicjatyw. Próby okazały się nieskuteczne (może nieprzekonujące finansowo lub ideowo?) i na niwie pozostała tylko ta jedna, w której jestem od ponad dekady, podczas gdy inne pomysły okazały się bańkami mydlanymi – nomen omen – mydlącymi oczy swoim odbiorcom. Chorobliwe ambicje i koniunkturalizm („pieczeniarstwo” jak to ktoś określił) z jednej strony oraz uprzedzenia i sitwowe zależności z drugiej strony zsumowały się mnożącymi się przeszkodami. Jestem już za stary na jałowe potyczki z chłopcami z boiska i piwska lub na podawanie piłki lub warzenie piwa. Nie mam do nikogo o nic żalu i życzę wszystkim dobrze. Trzeba sobie twardo powiedzieć, że zasada, w myśl której „coś się zaczyna, zatem musi mieć swój koniec”, ma zastosowanie i tym razem. Jakość, rzetelność, innowacyjność, pracowitość nie mają gwarancji sukcesu w otoczeniu przeciętniactwa, bylejakości i stereotypów. Trzeba zatem przejść na inne fale.
Jestem na dobrej drodze, aby nowa inicjatywa stała się realnym bytem, aby miała pozytywny i nowatorski kształt, a przede wszystkim, by służyła tym wartościom, co do których nie mam wątpliwości. Otoczenie wcale nie jest mniej wymagające czy łatwiejsze, oczekiwania są bardzo aspiracyjne, a przestrzeń wygląda na niedocenioną. Tak więc wracam z orbity, po której krążyłem przez sporą część mojej zawodowej aktywności, by w jakimś sensie znaleźć się w domenie, z jakiej wyszedłem (tam „gdzie wszystko się zaczęło” dałoby się powiedzieć). W najbliższych godzinach i dniach da się zauważyć moja nowa aktywność. Podejmuję ją w gronie nie mniej oddanych pomysłowi osób i mam nadzieję, że z Bożym błogosławieństwem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wszystko, co ważne dla mojego rodzimego środowiska zamieszkania i środowiska idei, co od 2013 roku można było znaleźć między innymi w SudeckieFakty.pl, będzie bardziej obecne na moim (wkrótce unowocześnionym) blogu Kotowicz.pl. Tymczasem zapraszam na czynne już od dzisiejszego południa DAI24.PL, gdzie będą tylko dobre wiadomości, warte uwagi zapowiedzi i informacje ważne.