Ksiądz Józef Janiec odszedł do Pana 20 lat temu mając 59 lat. Do Parafii pw. Św. Anny w Ząbkowicach Śląskich przybył w 1975 r. Na kapłana został wyświęcony w 1959 r. Urodził się w 1935 r. w Mnichowicach niedaleko Sycowa. O godz. 18:30 w dniu 5 października 1994 r., dwa lata po przejściu na emeryturę związaną z ciężką chorobą, Pan odwołał Księdza Józefa na wieczną posługę w 35 roku kapłaństwa. Ostatnie pożegnanie miało miejsce 8 października 1994 r. w Ząbkowicach Śląskich, gdzie do dzisiaj znajduje się miejsce spoczynku wybitnego i jednocześnie prostego katolickiego księdza.
Podczas Mszy św. pogrzebowej, ówczesny sufragan Archidiecezji Wrocławskiej ks. biskup Jan Tyrawa powiedział m.in.: >> W coraz to szerszym gronie, którzy się z nim spotykali pamięć o nim będzie słabła. Pod wpływem wydarzeń, które niesie życie, będzie niejako wymazywany z pamięci. (…) Pytamy się czy rzeczywiście tyle po człowieku zostaje, że właściwie ..nic? Czy rzeczywiście „aż tyle” czy „tylko tyle” po człowieku zostaje? (…) Kiedy patrzymy na człowieka wyłącznie z perspektywy jego samego, to rzeczywiście musimy powiedzieć: właściwie nic po człowieku nie zostaje! Jednocześnie człowiek to tajemnica wyrażająca się w tym, że sensu bycia człowiekiem, że wartości życia ludzkiego nie odczytujemy z perspektywy samego człowieka. Sens bycia człowiekiem i wartość ludzkiego życia odczytujemy z relacji, z odniesienia człowieka do tego, co poza człowiekiem. Człowiek bowiem ciągle odnosi się do tego, co jest poza nim. Człowiek to, bowiem, ciągła relacja do tego, co poza nim i z niej bierze się sens ludzkiego życia i jego wartość. (…) Polecając zatem Bożemu Miłosierdziu zmarłego Kapłana Józefa, głośmy tę samą nadzieję – nie tylko sobie – że człowiek nie przemija bezmyślnie. Tę nadzieję głośmy światu, który właśnie coraz bardziej zanurza się w beznadziei, w rozpaczy. Aby nasza modlitwa ratowała nie tylko zmarłego, ale ratowała otaczający nas świat. Aby ratowała wspólnoty, w których żyjemy, nasze rodziny, naszych bliskich, znajomych, sąsiadów i przyjaciół. Niech to nasze dzisiejsze zgromadzenie będzie jednym wielkim świadectwem tej nadziei. <<
Wspomnienie o śp. Księdzu Józefie Jańcu na łamach „Wiadomości Katolickich” (czasopisma redagowanego m.in. w Ząbkowicach Śląskich na początku lat 90) zamieścił ks. Eugeniusz Mitek – senior roku kapłańskiego, z którego wywodził się zmarły ks. Józef. Czytamy tam m.in. >> Będąc w szpitalu we Wrocławiu, w związku z chorobą nogi, nie zadowalał się przyjmowaniem Komunii świętej na równi z wiernymi, ale pragnął celebrowania Eucharystii. Kiedy nadarzyła się taka okazja, chętne brał udział w koncelebrze na leżąco w łóżku. (…) Zawsze był wzruszony i pełen wdzięczności Bogu za to, że dał mu łaskę i sposobność do sprawowania Eucharystii na łożu boleści. Po odjęciu nogi nie mógł zaraz chodzić, bo rany nie były jeszcze wygojone, ale nadal żył gorliwością kapłańską. Przyjmował przy swoim łóżku współbraci – pacjentów i pocieszał ich, choć sam tak bardzo bolał. Z podziwem patrzyli na niego lekarze i pielęgniarki, a także odwiedzający go Ksiądz Biskup Tadeusz Rybak. (…) Ksiądz Dziekan sprawował Eucharystię zgodnie z wymogami (…). Nie było to dla niego łatwe, gdyż postępująca choroba stwarzała znaczne trudności, tak w przychodzeniu do ołtarza, jak i w czytaniu Słowa Bożego. Kolejne krzyże, choć fizycznie coraz bardziej go zniewalały, nie przysłoniły miłości do Eucharystii. (…) Był pobożnym kapłanem i wiernym sługą Chrystusa w Kościele. We właściwy sobie sposób uczestniczył w budowaniu Królestwa Bożego na ziemi. Osiągał to dzięki Eucharystii. <<
Świętej pamięci Księdza Józefa Jańca pamięta wielu Ząbkowiczan. Wielu z nas lub nasze dzieci ochrzcił, udzielał sakramentów i odprowadzał na drogę ku wiecznemu spoczynkowi. Odwiedzał nasze domostwa, zostawiał obrazki i wpisywał oceny do zeszytów swoim uczniom. Był oddany Kościołowi w jego najszerszym wymiarze, ale też konkretnie w miejscu, do którego został posłany przez biskupa. Był niezwykle otwarty na ludzi i umiał ich łączyć. Miał zaufanie do świeckich i powierzał im bardzo wiele spraw parafialnych. Uwielbiał pracować wśród dzieci i młodzieży, dla których zawsze miał otwarte drzwi swojego mieszkania i nieograniczony czas. Solidarność zarówno w 1980 roku, jak i w późniejszych latach, a także wybrane demokratycznie w 1990 roku władze samorządowe znajdowały w Księdzu Józefie wsparcie moralne i modlitewne. Umiał i chciał słuchać ludzi, którzy przychodzili do niego po radę, aby się wyżalić lub w poszukiwaniu pomocy materialnej. Lubił grać na organach kościoła parafialnego pw. Św. Anny i bywało, że grał i śpiewał do liturgii posługując w ten sposób swoim wikariuszom. Cechowała go wielka skromność i pokora. Potrafił płakać z drugim człowiekiem, ale śp. Księdza Józefa zapamiętałem z uśmiechem na twarzy.
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym, a światłość wiekuista niech mu świeci – na wieki wieków. Amen.