Był czwartek, ostatni dzień sierpnia 1939 roku.
Większość obywateli II Rzeczypospolitej nie zdawała sobie sprawy z nadchodzącej gehenny. Lato było piękne i do ostatnich chwil wielu Polaków cieszyło się urokami pory wakacji i urlopów. Kilkadziesiąt godzin później zaczęła się II wojna światowa wywołana przez Niemców i Sowietów, którzy tydzień wcześniej podpisali pakt o nieagresji i podzielili w nim Polskę pomiędzy siebie.
Jest sobota, ostatni dzień sierpnia 2024 roku.
- W nowym „podręczniku” do historii (na stronie 20) w podrozdziale pt. „Życie codzienne w ogarniętej wojną Europie” na jednej osi czasu znajdują się zapisy o tym, że w 1940 r. „Niemcy zakładają obóz koncentracyjny Auschwitz” (zapomniano dodać, że nie był to jedyny obóz zagłady, gdzie do 1945 r. trwała hekatomba milionów ludzi) oraz o tym, że w 1945 r. nastąpił „aliancki nalot na Drezno, który powoduje wielkie zniszczenia w mieście”.
- W tym samym „podręczniku” (na stronie 8) na jednej osi czasu wymienia się fakt, że 1 września 1939 r. „Niemcy napadają na Polskę”, co oznacza „początek II wojny światowej”, ale nie ma już mowy o inwazji Sowietów na nasz kraj z 17 września 1939 r. Jest natomiast odnotowany fakt, iż „na konferencji w Wannsee zapada decyzja o zorganizowanej zagładzie Żydów” z 1942 r. (już nie napisano, że było to spotkanie najwyższych przedstawicieli III Rzeszy Niemieckiej). Nie znalazło się jednak miejsce na zaznaczenie sowieckiego ludobójstwa na polskich elitach w Katyniu z 1940 r. czy utworzenia Armii Krajowej w 1942 r. lub Powstania Warszawskiego z 1944 r.
- Ta część „podręcznika” (strona 21) kończy się (retorycznym?, prowokacyjnym?) pytaniem „Iść na współpracę z okupantem czy nie?”.
Wyjaśnijmy – mowa jest o „podręczniku” dla klas ósmych szkoły podstawowej pod tytułem „Europa. Nasza historia”.
- Publikacja powstała pod kuratelą Wspólnej Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej Historyków i Geografów, z pomocą Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie oraz Instytutu Międzynarodowych Badań Podręcznikowych im Georga Eckerta w Brunszwiku.
- Pod zawartością publikacji podpisało się dziesięcioro autorów, w tym sześcioro niemieckich. Z grona czworga polskich autorów, tylko o jednej osobie wiadomo, że był stypendystą Uniwersytetu w Bielefeld 1997, University of Notre Dame (1999-2000), Freie Universität Berlin 2005, Rektor UW 2007 i Fundacji Humboldta 2009 i jest współautorem podręczników szkolnych i ponad stu artykułów popularnonaukowych, a w latach 2011-2013 pracował w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Biogramy pozostałej trójki są zdecydowanie skromniejsze lub niedostępne w sieci.
- Książkę firmują przez Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne (których właścicielem jest holenderska spółka zajmująca się produktami edukacyjnymi) oraz niemieckie wydawnictwo Eduversum, które podkreśla swoje „przywództwo rynkowe w komunikacji cyfrowej ze szkołami oraz intensywne sieci z niemieckim krajobrazem edukacyjnym” oraz zaznacza, że jest„zorientowane na studentów i w sensie naszego liberalno-demokratycznego porządku podstawowego” (cytaty z serwisu spółki).
- Z serwisu WSiP uzyskałem dostęp do jednego rozdziału książki w wersji elektronicznej (plik jest opisany w języku niemieckim – w takiej postaci można go pobrać klikając TUTAJ).
- Pomiędzy wersją polską a wersją niemiecką książki są różnice. Jeden z przykładów znaleźć można w akapicie „Auschwitz-Birkenau” (strona 24). W wersji polskiej fraza brzmi: „Największym w Europie kompleksem obozów koncentracyjnych były stworzone wiosną 1940 r. w pobliżu Oświęcimia obozy Auschwitz I-III i należące do nich podobozy”. W wersji niemieckiej napisano: „Das größte nationalsozialistische Konzentrationslager in Europa entstand im Frühjahr 1940 nahe der polnischen Stadt Auschwitz”, co w języku polskim oznacza: „Największy narodowo-socjalistyczny obóz koncentracyjny powstał wiosną 1940 roku obok polskiego miasta Auschwitz”.
- Książka ma być stosowana w nauczaniu zarówno w szkołach publicznych w Polsce, jak w Niemczech. Polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej dopuściło książkę do szkół podstawowych w lipcu 2024 r.
Jeszcze kilka bezspornych faktów…
- Wspólna Polsko-Niemiecka Komisja Podręcznikowa Historyków i Geografów powołana została do istnienia w 1972 r.
- Leibniz Institut für Bildungsmedien Georg-Eckert-Institut jest instytucją prawa publicznego działającą w Niemczech od 1956 r. i „prowadzi badanianad produkcją, treścią i przywłaszczeniem szkolnych mediów edukacyjnych w ich kontekstach społeczno-kulturowych, politycznych, ekonomicznych i historycznych” (cytat z serwisu internetowego instytucji).
- Mające siedzibę w Berlinie Zentrum für Historische Forschung Berlin der Polnischen Akademie der Wissenschaften jest jedną z zagranicznych placówek Polskiej Akademii Nauk utworzoną w 2006 r.
Jeśli pamięć historyczna ma trwać należy uczyć historii, o historii rozmawiać, historię poznawać i prezentować ją w każdej formie, jaką dysponują nauka i kultura. Edukacja historyczna, jakkolwiek ją definiować, polega między innymi na przekazywaniu zapisu zdarzeń i procesów, dzięki któremu można nie tylko dostrzec i zrozumieć powiązanie przyczyn i skutków, ale również pozycjonować je na osiach czasu i przestrzeni. Każde bowiem zdarzenie i każdy proces utrwalony przez historyków to zawsze jakiś kontekst, przez pryzmat którego rozpoznajemy i objaśniamy określony fakt historyczny.
Warto mieć na uwadze bardzo praktyczną uwagę, która brzmi: „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”. George Orwell – autor tej maksymy – zapisał w niej przestrogę nie tylko dla historyków i nauczycieli historii, dla których „rządzenie” historią jest swego rodzaju „zawodową chorobą” czy wręcz pokusą. Zacytowane zdanie to równie ważny komunikat dla nas wszystkich, a nie tylko dla uczących się historii, aby strzec się przed manipulacją, o czym już wspominałem tu w podobnym kontekście między innymi pięć lat temu.
Podręcznik „Europa. Nasza historia” – tom 8. jest przykładem, że ostrzeżenia przed manipulowaniem historią nie straciły na aktualności. Projekt polsko-niemiecki pod hasłem „Europa. Nasza historia” na finale stał się zaprzeczeniem słusznej idei znajdowania tego, co wspólne i wyjaśniania tego, co dzieli. Więcej! Sprzyja preparowaniu historii. Podporządkowuje fakty ideologicznym (może i politycznym) założeniom. Deformuje nie tylko obraz historii, ale też uniemożliwia racjonalne jej pojmowanie. To jest prosta droga do tego, by historię – w tym jako przedmiot nauczania w szkole – przeistoczyć w indoktrynację.
Tytułowa „nasza historia” rzeczywiście jest „ich historią”. To nie jest historia Polski, ani nawet historia Europy. To jest niemiecka narracja o Polsce oraz niemiecka narracja o Europie.