Rzeczywistość przekonuje, a irytujące bywają alternatywy wynikające z nadmiaru wyobraźni czy uciekania przed tym, co jest, ku temu, co mogłoby być, gdyby(ś)…, gdyby(m)…, gdyby(śmy)… Gdyby…
Naturalną reakcją na pytanie „co by było, gdyby?” jest wskazanie na to „jak jest!”. Wolimy konkrety, realia, fakty. Nie lubimy gdybania, gdy odnosi się do, co już się stało. Jeśli jednak „gdybamy” o tym, co ma lub może się czy też o tym, co będzie czy czego nie będzie, błyskawicznie okazuje się, iż partykuła „gdyby” staje się niemal doskonałym środkiem do konfrontowania różnych wizji, prognoz i przypuszczeń na temat przyszłości. Co więcej, należy gdybać, jeśli przyszłość nie ma być ślepą determinantą, a ma się stać przynajmniej w jakimś stopniu przewidywalna i zaplanowana, dzięki czemu można się do niej choć trochę przygotować. Nie wszystko o przyszłości potrafimy i możemy mówić z pewnością.
To niepewność dominuje przy wyobrażaniu sobie czy tym bardziej definiowaniu nadchodzącego stanu rzeczy i spraw. Niepewność to… niepokój, niestabilność, niejasność. Antidotum wobec tych uwarunkowań stanowi wyjście ku temu, co jest przed nami, co jest jeszcze poza naszym bezpośrednim wpływem, ale już staje się bezpośrednim udziałem właśnie przez owo zakładanie przyszłości. Jej szkice, predykcje, projekty, warianty i opcje to spektrum instrumentów, którymi posługując się, można przejść z „tu i teraz” do „tam i wtedy”.
Piosenkę „Gdybyś” publiczność po raz pierwszy usłyszała w Opolu podczas festiwalu piosenki polskiej w 1977 roku. Melodię skomponowała Monika Bruszewska. Autorem słów był gdańszczanin Zdzisław August Malinowski – poeta i malarz, który został zamordowany w do dzisiaj niewyjaśnionych okolicznościach w 1989 roku. Piosenka wykonywana przez Grażynę Łobaszewską zdobyła nie tylko chwilowo szczyty popularności, ale – mimo upływu lat i zmian estetycznej mody – wciąż jest przyjmowana jako rodzaj ballady czy songu kolejnych pokoleń. Kolejne tła społeczne, ale i indywidualne nadają hitowi „tamtych lat” coraz to nowych znaczeń. Z początkiem listopada 2024 roku, w programie XVII Zaduszek Wokalnych przygotowanych przez Open Vocal Art School, znalazł się i ten utwór. Wydarzenie będę wkrótce relacjonować szerzej, co zresztą tu zapowiedziałem, ale zachęcam, abyśmy się zatrzymali nad „Gdybyś…”.
Utwór niezmiennie porusza wyobraźnię i skłania do pozytywnego „gdybania”. Tak, jak w 2017 roku, potem w roku 2019, tak i tym razem, czyli w roku 2024, „Gdybyś” zaśpiewała Adrianna Kwiatkowska. Ewolucja, jaką przeszła sama wokalistka, ale też prowadzona przez Nią interpretacja piosenki, ujawnia potencjał słów i melodii złączonych w próbie sięgania po mającą niepokojącą moc i zarazem pociągającą przyszłość. Adrianna przekształca Swoim energetycznym wokalem wątły – jak się zdaje – splot poetycko ujętych nadziei i przeświadczeń. Są wydobywane z osobistych przeżyć nie tylko autora słów czy zapewne Jej własnych, ale i słuchających Ją osób. Zamieniają się z każdym wersem i nutą w mocny łańcuch znany wspinającym się na strome szczyty jako jedyna droga do celu. Komuś innemu może się to skojarzyć z nieprzerwaną linią morskiego horyzontu, za którym jest jego cel. (To skojarzenie jest mi osobiście bliższe.) Posłuchaj, proszę…
Czy wiedzieć chcesz a może zgadłeś już,
Jak cichy jest ten długi sen.
Ty także pójdziesz tam, gdzie pole złotych róż.
I staniesz jasny tak, jak szczyty wzgórz,
i pójdziesz tam, gdzie pole złotych róż.
I staniesz jasny tak, jak szczyty wzgórz.
Więc jeszcze czas, byś ziemi oddał ślad.
Więc jeszcze czas, byś niebo skradł.
Wchodzący na najwyższy szczyt lub zmierzający ku nowemu lądowi są tak samo niepewni i zarazem równie przekonani, że idą ku temu, co jest cenne. Ku temu, co ma wartość nieskończoną. Ku nieskończoności.