Serce człowieka, szczególnie żyjącego intensywnie, może odczuwać zmęczenie i to nie tylko natury fizycznej. Wszelkie przeżycia, niepokoje, także pozytywne emocje, ale nie mniej negatywne, przekładają się na serce rozumiane nie dosłownie, ale metafizycznie. Na szczęście mamy pod ręką lekarstwo. To muzyka.
Mijający właśnie wieczór był – dla melomanów oraz osób poszukujących wewnętrznego ukojenia – doświadczeniem piękna harmonii brzmień dwóch bliskich sobie, aczkolwiek różnych, instrumentów muzycznych oraz czasem spokojnego rejsu po akwenie klarowności i łagodności, jakiej na co dzień w miejskim szumie nie znajdujemy. A to wszystko za sprawą – jak zazwyczaj – cudowny koncert Bardzkiego Lata Organowego. W pobliskim Bardzie – małym mieście z wielką kulturą już piąte lato odbywa się cykl wydarzeń muzycznych, jakich potrzeba wszystkim poszukującym oddechu dla serca. W przeciwieństwie do jazgotu na klepisku z ruinami w tle, w pięknych przestrzeniach bardzkiej bazyliki zabrzmiały nuty – starannie poukładane w kompozycje. Można było wsłuchać się w przekrój nastrojów właściwych kilku muzycznym epokom i poczuć klimat, w jakim tworzyli wybitni artyści. Utwory grane na organach i fagocie rozpływały się niewidzialnie i nadawały artystyczny aromat miejscu, ale nade wszystko prowadziły zasłuchanych przez meandry rozmyślań, jakimi sami mogli wypełniać swoją wyobraźnię w trakcie kolejno wykonywanych dzieł.
Od siebie nie mogę nie dodać, że równolegle z imponującymi tonami powstającymi w piszczałkach wielkiego instrumentarium organowego, doznawałem szczególnego rodzaju ukojenia słysząc dźwięk fagotu. Ten instrument – według opinii, które pamiętam skądinąd – rewelacyjnie wpływa na psychikę dziecka w fazie prenatalnej i pośrednio na psychikę matki. Fagot wydaje dźwięki o niskiej częstotliwości i tym samym odpręża umysł. Tyle teorie muzykologów i psychologów, które – śmiem twierdzić – mają zastosowanie nie tylko w odniesieniu do dzieci nienarodzonych i ich mam. Wracałem do domu znacznie lżejszy wewnętrznie. #piękno_istnieje