Byłem wtedy młodym człowiekiem, a dobra muzyka polska i zagraniczna była najpierw idealną odskocznią od socrealistycznej siermiężności i otaczającej szarzyzny, a potem słodką przyprawą w czasie gorzkich zderzeń po skoku na głęboką wodę kapitalizmu i demokracji.
Trzeba przyznać, że kultura broniła się w tych pierwszych czasach wszelkimi dostępnymi środkami i muzyka stanowiła jedną z nisz twórczej swobody i była nośnikiem komunikacji. Dzisiejsi nastoletni mogą sobie tego nie uzmysławiać, aby odpowiednio skonfigurowanymi tytułami popularnych piosenek (nagrywanych magnetofonem szpulowym) dało się przekazać wiadomość rówieśnikowi albo sformułować przesłanie nawet w trakcie oficjałek. Piosenki popowe czy rockowe były jak emotikony, tyle, że znacznie głębsze, niż aktualne „łapki” czy „smajle”. W dobie odzyskanej wolności i zachłyśnięcia się nią, kompozytorzy, tekściarze i wokaliści częstokroć komercjalizowali się. Wtedy perły rocka, popu czy jazzu stanowiły światełko w tunelu dźwiękowej plasteliny. Domniemam, że uczennice i uczniowie szkoły Open Vocal traktowali swoje występy w miniony czwartek raczej w kategoriach artystycznych popisów. Nie mogą przecież pamiętać lat 70., 80. i 90. z ich specyficznymi kulturowymi fenomenami.
Tutaj chcę zauważyć warstwy programu, które – widziane, a właściwie słyszane – postrzegam nader subiektywnie. Właśnie bowiem dotknięcie muzycznych fraz sprzed ponad 20, 30 i 40 lat, a więc z czasów, gdy byłem w wieku młodych wokalistów lub tylko nieco od nich starszy, wywołało we mnie szczególny rodzaj emocji. Z każdym tych utworów miałem bowiem jakieś osobiste skojarzenie! Nie będę ich przytaczał, bo to długie opowieści, które bez kontekstów mogłyby sprawiać wrażenie oderwanych od realiów „tamtych czasów”. Zapiszę tylko, że chwilami serce mocniej mi biło, chwilami nogi mi się robiły jak z waty, a jeszcze w innych momentach czułem zapomniany dreszcz. Nie mogę jednak nie zaznaczyć, że „Ta noc do innych jest niepodobna” w wykonaniu Adrianny Kwiatkowskiej rozłożyła mnie na łopatki. (Niestety nie zarejestrowałem video – ma ktoś to nagranie?) Ada nie po raz pierwszy trafia w moje osobiste wysokie rejestry duszy… Tym razem, gdyby nie to, że stałem w tłumie słuchaczy i nie było gdzie usiąść, to słysząc „…teraz mówię sercu, aby sercem było…” rozpłynąłbym się…
Jest jeszcze jeden motyw, dla którego dzielę się wrażeniami z koncertu „Made in 80′s & 90′s”. Jak to jest… pojechać do Kłodzka, aby słuchać jak śpiewają tam „dzieciaki” z Ząbkowic Śląskich i okolicy? Importowani z powiatu ząbkowickiego do stolicy hrabstwa kłodzkiego znajdują bardzo dobrze skonstruowaną przestrzeń rozwijania umiejętności, ich doskonalenia dzięki systematycznej pracy pod okiem mistrzyni, czyli Agaty Bilińskiej. Jest im dane śpiewać dla przyjemności śpiewania, a to co przekazują swoimi utworami ma wprawdzie zupełnie inną wymowę, niż pierwowzory pamiętane przeze mnie, lecz równie mocno porusza wyobraźnię. Relacje z tych naprawdę sycących serce spotkań zamieszczam na portalu VVENA.PL i tak będzie i tym razem za parę dni.
Dziękuję Agacie Bilińskiej i Roho Konarowi za to, że prowadzą swoje artystyczne przedsięwzięcie, jakim jest Open Vocal w Kłodzku. Dziękuję wokalistkom i wokalistom za to, że swoimi głosami co pewien czas ocieplają serce i rozświetlają wyobraźnię. Dziękuję…
https://www.facebook.com/371986492914578/videos/1603648873081661/