Byłem dzisiaj świadkiem sytuacji, za którą wstydziłem się. Indoktrynowanie polskiej młodzieży przez osoby mieniące się lokalnymi autorytetami nie tylko żenuje, ale irytuje. Także zawstydza, gdy dzieje się na oczach i niemal pod dyktando opłacanych niemieckimi funduszami propagandowych tez, jakimi obecnie uderza się w Polskę w berlińskich i brukselskich salonach.
Powyższe piszę ze świadomością, że narażę się salonom ząbkowickim, jednakże nie mogę udawać obojętności wobec sytuacji budzącej mój sprzeciw. Tylko ze względu na charakter mojej obecności na prezentacji filmu „Jesteśmy Żydami z Breslau” oraz spotkaniu po seansie, nie uczestniczyłem w tym, co nawet debatą nie było.
Film jest zręcznie (pod względem technicznym) zmontowaną demonstracją dominującego w Niemczech stanowiska wobec oczywistej niemieckiej sprawczości Holokaustu. Nie może być mowy – jeśli chcemy się trzymać faktów – aby umniejszać rolę Niemców w zbrodni, jakiej dokonali na Żydach. I to nie tylko państwa niemieckiego, które z woli swoich obywateli znalazło się w rękach Adolfa Hitlera, ale konkretnych Niemców. Epicentrum współczesnego antysemityzmu niespełna sto lat temu zlokalizowane było na terytorium Rzeszy. Jedynym krajem, gdzie ta erupcja nienawiści nie była akceptowana była Polska i to mimo niemiecko-sowieckiej okupacji tylko Polacy nie dołączyli w sposób zorganizowany do struktur tworzonych przez Niemców dla eksterminacji Żydów. Polskie Państwo Podziemne, jako jedyna w Europie struktura podejmowała wielokierunkowe działania mające na celu zatrzymanie gehenny Żydów. Z tego powodu przypisywanie Polsce, jako państwu czy Polakom, jako narodowi, antysemickości, jest niedopuszczalne i jest – o ile dobrze rozumiem prawo – karalne.
Nakreślony powyżej kontekst pozwala lepiej zrozumieć mój sprzeciw, który niniejszym wyrażam. Wiceburmistrzyni Ząbkowic Śląskich z nieznanych mi przyczyn, w obecności kilkudziesięciu uczniów Liceum Ogólnokształcącego w Ząbkowicach Śląskich, kajała się wobec goszczących dzisiaj w naszym mieście dwojga Niemców – autorów rzeczonego filmu – za rzekomy polski „antysemityzm” i „neofaszyzm”. W tym samym tonie wypowiadał się jej podwładny – dyrektor Ząbkowickiego Ośrodka Kultury. Tak zwaną debatę animowała nauczycielka języka niemieckiego w ząbkowickim LO, która nie zająknęła się nawet o tym, że Polacy są jedynym europejskim narodem, który przeciwstawił się zagładzie Żydów dokonywanej przez Niemców, a karą za opór była kara śmierci wykonywana natychmiast.
W filmie „Jesteśmy Żydami z Breslau” oglądamy czternaście niezależnych opowieści Żydów, których łączy Wrocław (Breslau) jako miasto rodzinne. Wszyscy oni, jako dzieci, przeżyli czas II wojny światowej w różnych okolicznościach, ale doświadczyli na sobie wrogiego stosunku niemieckich rówieśników i dorosłych Niemców. Narracje tych osób zasługują na zainteresowanie, jak zapewne każda biografia człowieka, szczególnie tego, który przeżył wojnę.
Jednak ostatnie sekwencje filmu epatują ścinkami legalnych manifestacji, jakie przeszły przez Wrocław w listopadzie 2015 r. Ich uczestnicy eksponują biało-czerwone flagi oraz poglądy antyimigranckie, do czego mają pełne prawo w ramach demokratycznego państwa prawa. Wkomponowanie tych wizualnych wyrywków w tzw. „przebitki” z Marszu Wzajemnego Szacunku, który także w listopadzie 2015 r. odbył się pod patronatem władz samorządowych Wrocławia i wrocławskiej Gminy Żydowskiej, stwarzało wyraźną sugestię o antysemickości Polaków. Manipulacja obrazem i dźwiękiem, stanowiąca finał niemieckiego filmu o losie Żydów, nie powinna być i nie może być akceptowana. Według wypowiedzi obojga autorów filmu, był on już pokazywany wielokrotnie w całej Europie. Jest więc środkiem masowego wpływu na opinię publiczną, w którym zastosowano antypolskie kalki propagandowe propagowane wśród odbiorców w różnych krajach.
Wobec takich obraźliwych dla Polaków i dla Polski tez nie zaprotestowała wiceburmistrzyni – z zawodu nauczycielka historii. Nie oponowała prowadząca „dyskusję” germanistka. Nie protestował szef instytucji kultury opłacanej z pieniędzy polskich podatników. Co więcej, podtrzymali oni z gruntu fałszywy przekaz niemieckich filmowców w umysłach polskiej młodzieży. Apeluję o opamiętanie. Nie powtarzajcie, szanowni państwo, antypolskich fraz. Jesteśmy w Polsce – zapomnieliście o tym?