Dalekowzroczność czy profetyzm? Pewnie jedno i drugie, bo nadzwyczaj złożone doświadczenie oraz intelekt wytwarzały w Nim zdolność do widzenia świata bez ograniczeń tymczasowości – stąd dalekowzroczność. Bezprecedensowa wiara i duchowość z pogranicza mistyki czyniły Go mówcą i świadkiem prawdy nie tylko w czasie teraźniejszym – dlatego profetyzm. O kim są te słowa?
O Karolu Wojtyle, o Janie Pawle II – człowieku, intelektualiście, kapłanie i przywódcy. Nie mam pewności, ilu jest ludzi, którzy przeczytali wszystko, co napisał lub powiedział. Nie mam pewności, ilu jest ludzi, którzy widząc kolejne etapy Jego życia, fotografując, malując, rzeźbiąc, tworząc inne dzieła kultury, pisząc o nim, relacjonując wydarzenia z Jego udziałem, badając najmniejsze detale życiorysu, miało świadomość, że mają przed sobą osobę absolutnie wyjątkową i to w każdym calu. Nie chodzi tu jednak o hagiograficzne „kremówki”, lecz o realne fakty, poprzez które Karol Wojtyła – Jan Paweł II, nawet postrzegany bardzo krytycznie lub sceptycznie, wymyka się ze schematów, jakimi kierują się twórcy biografii. Obok czasem pasjonującego, a innym razem gorszącego zgiełku wokół osoby największego z rodu Polaków – polskiego papieża, z jakim mamy do czynienia szczególnie wokół dat początku i końca jego 27-letniego pontyfikatu, jest inny nurt, w który może wejść każda i każdy z nas od zaraz.
Tuż po tym, gdy dowiedziałem się, że kardynał Karol Wojtyła został wybrany na papieża, po pobieżnym zapoznaniu się z biogramem, miałem szczęście dotrzeć do dwóch Jego zupełnie różnych dzieł – oba ukazały się w 1960 roku. Studium „Miłość i odpowiedzialność”, które podpisał jako bp Karol Wojtyła oraz dramat „Przed sklepem jubilera” sygnowany pseudonimem Andrzej Jawień. O ile to drugie przeczytałem jednym tchem, na ponowną, ale już świadomą lekturę drugiego musiałem poczekać. Od początku miałem przeświadczenie, że czytam teksty, ale jednocześnie dotykam czegoś o wiele głębszego, a dzieje się to za sprawą księdza z Krakowa, który został papieżem. Z czasem coraz głębiej przeżywałem – i tak jest do dzisiaj – jak bardzo promieniuje on ojcostwem. O dramacie z 1964 roku pt. „Promieniowanie ojcostwa” dowiedziałem się po jakimś czasie. Miałem jeszcze to szczęście, że chwilę po tym, gdy Karol Wojtyła stał się Janem Pawłem II i potem przyjechał w 1979 roku do Polski, znalazłem się (za sprawą mojego katechety śp. ks. Władysława Ciastonia – pallotyna) w Wadowicach, pod samym domem rodziny Wojtyłów. Mogłem zobaczyć z bardzo bliska, jak postawny człowiek w białej sutannie (niemal niechroniony) wchodzi do swojego domu, jakby z niego niedawno wyszedł. Było to tak fascynujące przeżycie, bo zupełnie wolne od wszelkich protokolarnych i ceremonialnych restrykcji. Niemal takie samo, jakie wszyscy znamy, wracając do domu z pracy lub po innej nieobecności. Dopiero po paru minutach, gdy Jan Paweł II wsiadł do odkrytej limuzyny, którą powoli przemieszczał się pomiędzy wiwatującymi tłumami, stał się znów kimś wielkim, w pewnym sensie niedostępnym, jakby unoszącym się ponad falami chorągiewek, chusteczek i ludzi pozdrawiających gestami rąk swojego sąsiada, kolegę, znajomego, biskupa i przywódcę.
Ilekroć wracam do spotkań, przeżyć, wspomnień i doświadczeń związanych z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, tylekroć budzi się we mnie jakiś rodzaj wzruszenia, bo widzę w Nim ojca! I tak Go słucham, tak czytam Jego słowa, tak na Niego patrzę, tak staram się Go zrozumieć i tak pragnę być blisko Niego poprzez modlitwę.
Spotkanie ze świętością Jana Pawła II jest zawsze darem. I właśnie za taki dar dziękuję twórcom wydarzenia z 6 kwietnia 2025, jakim był Koncert Papieski w parafii pw. św. Jadwigi w Ząbkowicach Śląskich. Była „Barka”, było „bez kremówek” i poczuliśmy się pokoleniem „JP2”. Jestem pod przemożnym wrażeniem, że zdołali napisać taki scenariusz wydarzenia i tak rozpisali role, aby skupić uwagę na przesłaniu Ojca Świętego. Na Jego słowach wciąż nie dość czytanych i słuchanych, może (niestety) zapomnianych lub zapominanych, na ich wadze i aktualności. Zarówno Ksiądz proboszcz Sławomir Białobrzeski, jak i Pani Katarzyna Lech, której energii zawdzięczamy niejedno już w naszym mieście zetknięcie sztuki i duchowości, podzielili się swoimi osobistymi świadectwami spotkania z Janem Pawłem II. Zupełnie różne perspektywy obojga zestawione ze sobą dały przestrzenny obraz wpływu naszego Papieża na bieg naszego życia. Kolejne utwory śpiewane i grane przez utalentowanych muzycznie przedstawicieli pokoleń i stylów wokalno-instrumentalnych wznosiły wyobraźnię i duszę słuchaczy w coraz to inne dziedziny duchowości.
Myślę w tym miejscu o bliskiej mi „duchowości wojtyliańskiej”. Duchowości myśli i duchowości wiary. Obie te sfery w Karolu Wojtyle – św. Janie Pawle II splecione były w jedność. Tę jedność wokół Jezusa i Kościoła, której współcześnie nagląco potrzebujemy wobec mnogości ryzyk i pułapek świata oddalającego się bezwolnie od Dobrej Nowiny i Tradycji na rzecz nowinkarstwa i postnowoczesności. Także w Polsce poddawanej wstrząsom socjotechnicznym i oddawanej na pastwę ślepego, ale interesownego losu. Święty Janie Pawle II – módl się za nami. Módl się za Polskę! Módl się za Kościół!