Budowa zbiornika wodnego Kamieniec Ząbkowicki, dużej strefy inwestycji przemysłowych w Ząbkowicach Śląskich oraz drogi ekspresowej nr 8 Wrocław – Kłodzko – Boboszów to przykłady na to, że żaden duży i ważny projekt rozwojowy nie mieści się w przedziale czasu zakreślonym kadencją polityków, którzy o nich decydują.
Da się wywrócić każde sensowne przedsięwzięcie lub je zahibernować bezterminowo działając tylko w oparciu o własne koncepcje lub co znacznie gorsze na przekór swoim poprzednikom (najczęściej ideowym lub politycznym konkurentom). Można je wykoślawić do tego stopnia, że zmieni charakter, a nawet racjonalność (czego przykładem jest projekt CPK). Nowi decydenci mają też stosunkowo często skłonność do gumkowania dorobku poprzedników i takiego układać narracje, aby dało się im i tylko im przypisać potencjalny sukces lub realny efekt. Z kolei poprzednicy nie mając wpływu na rozsiewany przekaz lub po to, by wartościowy zamysł znalazł pomyślny finał, usuwają się w cień i nie wpływają na kształtowanie opinii publicznej. Bywa też, że z obawy o zarzut chwalenia lub wtrącania się, po prostu milczą. Tyle teorii, a jak to wygląda w praktyce?
- Na temat absolutnie bezdyskusyjnej konieczności wybudowania dużego zbiornika retencyjnego w pobliżu Kamieńca Ząbkowickiego mówiono tuż po powodzi tysiąclecia z 1997 roku. Byłem świadkiem wielu deklaracji i rozmaitych działań w tym celu. Poza wysiedleniem wsi Pilce w 1999 roku nie działo się nic konkretnego do 2006 roku. Wtedy samorząd gminy Kamieniec Ząbkowicki zaczął drążyć skałę po stronie rządowej, bo skala inwestycji i jej charakter w oczywisty sposób kwalifikuje tę inwestycję na poziom państwowych projektów strategicznych. Fraza „nie da się” ucichła dopiero po 2015 roku. Ostatecznie dopiero w latach 2022 i 2023 zapadły kluczowe decyzje rady ministrów i pojawiły się gwarancje finansowe. Po stronie gminy było wiele gotowych czynności administracyjnych, wola pełnej współpracy, a co najważniejsze społeczna akceptacja od samego początku, czyli od opuszczenia swojej wioski przez mieszkańców Pilc po obecny okres. Zmiana polityczna w Polsce z 2023 roku zsunęła budowę zbiornika Kamieniec Ząbkowicki z wykazu rządowych priorytetów. Pojawił się nawet nonsensowny pomysł wystawienia areału przyszłego zbiornika na wolnym rynku nieruchomości, z którego jednak nowy (od 2024 roku) włodarz gminy Kamieniec Ząbkowicki wycofał się, ale to już działo się pod wpływem kolejnej wielkiej powodzi z 2024 roku. Skala zniszczeń wywołała po raz kolejny presję na realizację tego zadania. Zbiornik retencyjny w gminie Kamieniec Ząbkowicki jest bowiem przeciwpowodziowym szańcem dla dużo szerszego obszaru, w tym dla Wrocławia. Ma mieć pojemność i lokalizację analogiczną pod względem hydrologicznym do słynnego już i niedawno wybudowanego zbiornika Racibórz. W ubiegłym tygodniu przedstawiciele rządu i samorządu zgodnie zadeklarowali, że zbiornik Kamieniec Ząbkowicki będzie budowany i projekt ruszy w 2025 roku. Zadeklarowali i się rozjechali do innych pilniejszych ich zdaniem spraw. Co jest pilniejsze naprawdę?
- Duża i w pełni wyposażona w infrastrukturę techniczną oraz skomunikowana drogowo strefa inwestycyjna – dla Ząbkowic Śląskich, dla powiatu ząbkowickiego oraz ościennych samorządów z powiatów kłodzkiego i dzierżoniowskiego była i jest ekonomiczną koniecznością. Problem braku stabilnych miejsc pracy w pobliżu miejsca zamieszkania stanowi dla nas problem od wielu lat. O ile Kłodzko i Dzierżoniów zdołały wybrnąć w latach 90. z zaułka totalnego załamania rynku pracy, o tyle Ząbkowice Śląskie utknęły w gospodarczym marazmie. Próby przełamania tego stanu nigdy nie weszły na poziom odpowiadający oczekiwaniom i aspiracjom mieszkańców. W latach 2005 – 2006, w dość szczególnych okolicznościach ze strony tymczasowo zarządzających gminą Ząbkowice Śląskie pojawiła się inicjatywa przesunięcia granic miasta, aby korzystając z przepisów prawa pozyskać kilkadziesiąt hektarów gruntu (wtedy i przez szereg lat potem) stanowiących obszar rolniczy przekształcić w teren pod inwestycje. Próba napotkała opór polityczny i urzędniczy. W innej wersji ten sam koncept podjęto zaraz po 2006 roku, a działania szły w kierunku typowego odrolnienia ponad 100 hektarów ziemi rozciągających się pomiędzy Ząbkowicami Śląskimi, Bobolicami, Szklarami i Zwróconą. Aura polityczna zdawała się sprzyjać, mimo piasku sypanego w tryby przez różnych oponentów, ale młyny „na górze” kręciły się zbyt wolno. W zwanym międzyczasie zmienili się po wyborach parlamentarnych „młynarze”. Chwilę potem wiatr wyborczy zdmuchnął ekipę kierującą sprawami ząbkowickiej gminy. Projekt bezdyskusyjnie potrzebny i prorozwojowy wpadł do „okrągłego segregatora”, jak się to nazywa w urzędniczym żargonie. Leżał w nim długo, zbyt długo, bo aż do 2015 roku. Szkice i idee utworzenia parku przemysłowego w Ząbkowicach Śląskich znalazł się na stole politycznych rozmów. Po roku 2019 przesunięty został do analiz ekonomicznych, a następnie na szczebel decyzyjny. W 2020 roku ruszyła usystematyzowana procedura administracyjna mająca za cel utworzenie strefy inwestycji pod nazwą Euro-Park Ząbkowice zwieńczona w 2022 roku wsparciem finansowym rządu w kwocie ponad 113 milionów złotych. Powołana jest spółka celowa zarządzająca projektem, gmina prowadzi zlecone w ramach rządowej dotacji prace budowlane, a teren w 2025 roku już powinien być oferowany inwestorom. Ostatnio było nawet bardzo głośno o szansie na zakotwiczenie tutaj sektora zbrojeniowego, gdzieś na horyzoncie jawiła się także alternatywa w postaci zakładu produkcji z sektora farmaceutycznego, ale konkretnych decyzji, o których publicznie wiadomo, nie ma. Nie ma…
- O tym, że dla drogi krajowej nr 8 wpadającej w zatorowość i miażdżycę (porównania medyczne chyba najlepiej obrazują narastający problem) powszechnie wiadomo, więc budowa nowej arterii w klasie drogi ekspresowej S8 jest postulowana od co najmniej dwóch dekad. Rosnąca lawinowo liczba wypadków i kolizji, w tym tragiczny bilans zmarłych i rannych w tych zdarzeniach drogowych to symptom komunikacyjnego zawału. Dalsze powikłania to spowolnienie ruchu i tym samym wydłużenie czasu przejazdu ludzi czy transportu towarowego. To zaś oznacza rosnące koszty ekonomiczne i środowiskowe, a w przypadkach krytycznych ryzyko niedostatku czasu, by dojechać do szpitala lub miejsca wypadku. Echem jest spadek atrakcyjności inwestycyjnej, zniechęcenie dla amatorów turystyki i zwyczajna codzienna uciążliwość dla tysięcy osób podróżujących do pracy, szkół, przychodni specjalistycznych czy innych instytucji. Skutkiem ostatecznym jest komunikacyjne wykluczenie prowincji w stosunku do Wrocławia oraz odpływ młodych ludzi do metropolii. Wprawdzie wpadają tam w korki miejskie, ale jednak mają dostęp do wielu potrzebnych im miejsc w zasięgu jednego miasta. O wpływie na demografię nie trzeba tu dalej szerzej się rozpisywać. Protesty uliczne i na krajowej Ósemce, apele samorządowców i społeczników krzyżowały się po roku 2000 w przestrzeni medialnej i były raczej pożywką dla reporterów. W latach 2006 – 2010 powstał nawet w kręgu samorządowców nieoficjalny format „Ludzie Ósemki”, który łączył starostów, burmistrzów i wójtów z obszaru kłodzkiego, ząbkowickiego i dzierżoniowskiego, przez który codziennie nitką DK8 przejeżdżają dziesiątki tysięcy pojazdów, tyleż samo ludzi, o tonach przewożonych surowców (w tym koniecznych do budowy dróg!) i produktów nie wspominając. Parlamentarna kampania wyborcza w 2007 roku wyzwoliła z jednej strony falę uzasadnionych oczekiwań, z drugiej przeróżnych obietnic. Po wyborach temat ucichł, ale wracał w następnych parlamentarnych i samorządowych, aby w 2015 roku w czasie kampanii prezydenckiej pojawiły się niezrozumiale rozbieżne stanowiska dwóch głównych pretendentów do fotela w Belwederze. „Deklaracja kłodzka” (wypowiedziana w na moście Karola w Kłodzku) mówiła o tym, aby nie protestować i dogadywać się w sprawie Ósemki z… Czechami. „Deklaracja ząbkowicka” (wyrażona na Rynku miasta i utrwalona na papierze) zapowiadała pełne poparcie dla budowy S8. Kilka miesięcy później w wyborach parlamentarnych jedni mówili o modernizacji DK8, a drudzy o budowie nowe S8. Pamiętamy (chyba…), że zaczął się czas nazywany „dobrą zmianą” i zaczęło się chodzenie wokół sprawy najpierw na niwie politycznej, potem administracyjnej, aby w 2021 roku wpisać S8 do rządowego wykazu strategicznych inwestycji drogowych, ustalić jej korytarz od Wrocławia, przez Łagiewniki, Ząbkowice Śląskie i Kłodzko do granicy państwa w Boboszowie. Inwestycja otrzymała także równoległe rządowe gwarancje finansowania, więc w 2023 roku przystąpiono do procedur inwestycyjnych. Rok 2024 to już pierwsze przetargi, kontrakty, a w roku 2025 wszczęto pierwsze czynności urzędnicze związane z wymaganymi zgodami budowlanymi. Niestety niejasności pojawiły się w stosunku do odcinka Bardo – Kłodzko, a w mgłę decyzyjną zupełnie wpadł odcinek od Kłodzka do granicy państwa, co musi niepokoić szczególnie mieszkańców gminy Bardo i gmin powiatu kłodzkiego, przez które ma lub miała przebiegać S8. Niepokoić musi, jeśli kluczowa dla Dolnego Śląska inwestycja drogowa nie ma się zatrzymać w… Przyłęku.
Proszę wybaczyć długość powyższego i – co mogę zapewnić – bardzo skondensowanego zapisu dotyczącego zaledwie trzech projektów najważniejszych w naszym subregionie, jednych z najważniejszych w województwie i bez wątpienia istotnych z perspektywy krajowej. Pewien znany mi dobrze polityk, co w którego szczerość nie mam powodu wątpić, powiedział mi: „Widzisz tylko S8, bo tu mieszkasz, jak ktoś mieszka w Wałbrzychu, Jeleniej Górze czy Legnicy, to S8 nie jest dla niego ważna, a w Warszawie mało kto wie, gdzie są Ząbkowice Śląskie i może Kłodzko kojarzą…”. Przez zrozumienie i uprzejmość nie zaprzeczyłem.
Ten wywód ma jednak inny cel. Świadomie pominąłem imiona i nazwiska oraz szyldy i etykiety, bo dla logiki zdarzeń ważniejsze są daty. Po pierwsze… Chciałbym czytających te słowa przekonać, że niezależnie od tego, kto jest decydentem w ważnych dla nas (nawet tylko „lokalnie”) sprawach, warto i należy upominać się o swoje. Po drugie… Jeśli jest się decydentem nie jest dobrze odcinać się we wszystkim i wszędzie od swoich poprzedników tylko dlatego, że przegrali wybory, że nie są z „tej samej politycznej bańki czy bajki”. To jest nieeleganckie, to nie jest fair i to… może wrócić (mawiają tak o „karmie”). Inny znany mi dobrze (już były) polityk, gdy spotkaliśmy się paręnaście lat temu powiedział mi tak: „Jesteś burmistrzem, ja jestem byłym burmistrzem. Burmistrzem przestaje się być, byłym burmistrzem zostaje się do końca życia”. Po trzecie i najważniejsze…
Nie wszystko podlegać musi bijatyce wyborczej i nie wszystko mieści się w jednej czy nawet kilku kadencjach (co widać po datach widocznych w powyższym tekście), ale jest ważne z punktu widzenia dobra wspólnego na teraz i na przyszłość. Zarządzanie i rządzenie to kontynuacja, to ciągłość wobec wspólnego celu. Przeciąganie liny może sprawić, że ktoś przesunie punkt ciężkości na swoją stronę, bo inni zaliczą porażkę. Może się tak jednak zdarzyć, że lina pęknie i nie będzie pięknie, jakbyśmy wszyscy tego chcieli.