Powiedzmy sobie dobitnie, że jeśli Polska utraci suwerenność czy to w wyniku działań podprogowych lub hybrydowych, czy pod wpływem pełnoskalowej inwazji, wówczas jako Polacy nie będziemy mieć swojego państwa, nie będziemy narodem wolnych ludzi i ktoś inny będzie decydować o naszym „być” lub „nie być”. I to dosłownie!
Jeśli w tej jednej kwestii my, Polacy – jako społeczeństwo i nasza emanacja, czyli politycy – nie znajdziemy wspólnego języka, wówczas wszystko inne przestanie mieć znaczenie. I polityka, jaką widzimy, i gospodarka, którą sobie wyobrażamy, i rodzina, dla której codziennie podejmujemy wysiłek i troskę – zamienią się w poziomy walki o przetrwanie lub staną się zgliszczami. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to poczuje inną siłę nad sobą!
Wróćmy do analiz i wniosków, które w książce „Najlepsze miejsce na świecie – gdzie Wschód zderza się z Zachodem” wysuwa Jacek Bartosiak. To bardzo praktyczne i nader aktualne spostrzeżenia.
- Chodzi zawsze o to samo: o sprawczość, czyli skuteczne wpływanie na zachowania innych, by realizować własne interesy. O jak najszersze pole działania dla mnie, co może doprowadzić do ograniczenia sprawczości kogoś innego. Kto z nas nie przerabiał tego w swoim życiu zawodowym lub osobistym? Dzięki maksymalnemu polu sprawczości można myśleć o optymalnym rozwoju. W geopolityce gra toczy się więc o zagwarantowanie sobie przyszłości, a przede wszystkim – o zdobycie dogodnego, bezpiecznego i umożliwiającego przyszły rozwój miejsca.
- Polska jest położona w kluczowym miejscu Eurazji, gdzie krzyżują się przepływy strategiczne i tym samym nachodzą na siebie strukturalne interesy mocarstw na wschodzie i zachodzie. Decyzje podejmowane w Warszawie odbijają się na ich interesach. Stąd zupełnie naturalne pragnienie naszych dużych sąsiadów, by wpływać na polskie działania, co nie oznacza, że musimy tym naciskom ulegać – mamy myśleć przede wszystkim o własnych interesach i własnym rozwoju. (…) Każda opowieść o losach państwa polskiego to opowieść o przestrzeni i próbach samodzielnego decydowania o tym, jak tą przestrzenią gospodarować.
- By odpowiedzieć na to wezwanie w naszych czasach, Polska musi zacząć prowadzić politykę bardziej podmiotową. Nie wystarczy kontynuowanie tego, co robiliśmy przez ostatnie trzydzieści lat, warunki i okoliczności stają się bowiem trudniejsze. I naprawdę nie chodzi tu o megalomanię ani podejście quasi-mocarstwowe, lecz po prostu o zbudowanie zdolności stania się realnym i samozadaniującym się czynnikiem gry o równowagę w naszej części świata.
Zaznaczyłem na początku, że odnoszę je do trzech domen: rodziny, gospodarki i polityki. Proszę teraz dostrzec fakt, że chociaż autor książki stanowiącej kanwę tego rozważania rozpracowuje problematykę bezpieczeństwa na poziomie obronności, wojskowości i militariów, to każda z tych konkluzji może być aplikowana także do bezpieczeństwa i przyszłości rodziny, do bezpieczeństwa i rozwoju gospodarki, do bezpieczeństwa i wzrostu znaczenia naszego państwa, a tym samym społeczeństwa. Analogie narzucają się same, jeśli czytający te słowa dostrzeże, że myślenie o ciepłu ogniska domowego, o prosperującej firmie czy o kraju, w którym warto żyć i tworzyć, zawsze się przeplatają. Nie da się tych trzech sfer odseparować i wzajemnie uniezależnić bez ryzyka wejścia w egoizm, w materializm, w dyktaturę. Każdy z wymienionych ciemnych zaułków (czy ślepych uliczek jak kto woli) wcześniej czy później wyzwala napięcia, potem konflikty, aż po wojnę.
- Wojna i konflikt są częścią naszego życia, tak jak grawitacja jest podstawowym zjawiskiem we wszechświecie. Z tą jednak istotną różnicą, że biorąc udział w wojnie, człowiek celowo wzmacnia asymetrię zjawisk, zamiast je neutralizować, jak zazwyczaj postępuje w życiu cywilnym – chyba że znajduje się w konflikcie biznesowym, małżeńskim czy jakimkolwiek innym. W sytuacji konfliktu człowiek dąży do „przesilenia” – czyli wzmocnienia i wykorzystania zidentyfikowanych korzystnych dla siebie asymetrii, tak by osiągnąć krytyczną nierównowagę prowadzącą do pokonania, a nawet zniszczenia przeciwnika: zniszczenia zawodowego, psychicznego, a na wojnie także materialnego i fizycznego.
- Rodzące się po wielkich wojnach kolejne pokolenia żyły w przekonaniu, że nowy konflikt z pewnością ich nie dotknie. Wojna dotykała bowiem tylko ludzi z przeszłości, tych, o których uczono w szkołach, z zaciekawieniem spoglądając na czarno-białe zdjęcia lub stare ryciny. (…) To oczywiście zawsze pozostawało złudzeniem, ponieważ wojna umie się upomnieć o Bogu ducha winnych, by wciągnąć nas w wir wydarzeń, uruchamiając przy tym wielkie emocje społeczne, bez których nie ma wojny i nie można zrozumieć jej przebiegu.
- Jako że wojna o Eurazję będzie skalowalna, nasz konflikt z Rosją nie musi wyglądać dokładnie tak jak ten na Ukrainie. Może to być tym razem terror, niszczenie infrastruktury, porwania i zabójstwa, destabilizacja oraz niskoskalowe oddziaływanie na nasze poczucie bezpieczeństwa.
- Nasze „najlepsze miejsce na świecie” zasługuje na to, byśmy się na nowe czasy należycie przygotowali, także na czas, który nastanie po wojnie, bo konflikty kiedyś się kończą. Zasługujemy na to, by wygrać wojnę, a potem pokój, i zmienić na zawsze nasz skołatany przez historię region.
Jednym z instrumentów oddziaływania zapobiegającym pączkowaniu sporów czy tleniu się ognisk zapalnych jest rzeczowa i otwarta komunikacja. Informacja jest zresztą także narzędziem wyprowadzania adekwatnych sił i środków umożliwiających przecinanie sporów czy wygaszanie konfliktów. Więcej, informacja już w trakcie otwartego konfliktu czy wojny również stanowi czynnik skracający drogę do „przesilenia”, by szala zwycięstwa przechyliła się w kierunku pokoju.
- Pętla decyzyjna bierze się z przewagi informacyjnej i własnego odpornego systemu komunikacji, którego efektywność w obliczu szoku zadanego przez przeciwnika jeszcze się poprawia. Jak to się mówi – za Nassimem Talebem, amerykańskim ekonomistą, filozofem i analitykiem ryzyka – system ten musi być „antykruchy“. (…) Obieg informacji w pętli decyzyjnej ma na celu zwycięstwo.
Zmierzając ku finałowi dociekań strategicznie ważnych dla każdego, w tym dla czytających te słowa i piszącego je, zauważmy, iż właśnie informowanie i konfrontowanie informacji (w tym pluralizm medialny) pozwalają każdej i każdemu z nas zachować trzeźwy osąd sytuacji i zdolność podejmowania racjonalnych wyborów. Wyborów służących nierozłącznie rodzinie, gospodarce i państwu, na co raz jeszcze pozwalam sobie zwrócić uwagę.
- Po 1989 roku chyba jeszcze nie zaśpiewaliśmy swojej nowej pieśni, a przynajmniej nie było w niej wszystkich niezbędnych zwrotek wraz z dobrze skomponowanym i melodyjnym refrenem. Proces forsownej modernizacji uderzył w społeczeństwo bardzo mocno, ale ustaliśmy na nogach i ruszyliśmy do przodu. Kto wie, czy nie poradziliśmy sobie najlepiej ze wszystkich państw dawnego RWPG i Układu Warszawskiego. Dużo w tym było chaosu, wychodziliśmy ku wolności ze strasznej biedy i zacofania, kierując się raczej emocjami niż zrozumieniem, że świat, który do nas przychodzi, potrafi być bezwzględny. Przez te wszystkie lata na pewno nieco dojrzeliśmy, rozejrzeliśmy się po świecie z nową pewnością siebie.
- Teraz dobrze by było, żebyśmy chcieli rozpocząć nowy etap, nową podróż w życiu nas wszystkich. Nie da się tego zrobić bez ludzi, bo Rzeczpospolita to ludzie. To oni są wszystkim, co ten kraj ma, to jego największy skarb. (…) to ludzie i ich energia oraz talenty są jego złotem. (…) Do zaśpiewania nowej pieśni potrzebni są przede wszystkim ludzie. To oni mają ją zaśpiewać i dla nich ma ona być śpiewana. Wszystko po to, by ludzka energia i pomysłowość zamieniały się w owoce pracy, które przysłużą się w końcu krajowi.
- Dajmy sobie szansę na dostatnią, bezpieczną przyszłość w tym pięknym przecież kraju, gdzie życie ma niespotykany nigdzie indziej smak. Mamy do zrobienia bardzo wiele i nie wszystko zależy od naszych przeciwników. Większość zależy od nas, przede wszystkim od głębokich zmian w nas samych.
Jeśli batalię o świadomość w wymiarze indywidualnym i wspólnotowym wygrywają chaos i emocje, sami skazujemy się na wybory nieadekwatne do rzeczywistości i ich niekorzystne konsekwencje w każdym z trzech wymiarów. Widzisz swój rodzinny dom w ruinie, swoje miejsce pracy opuszczone i nasz kraj jako ekonomiczną i kulturową kolonię? Kto nie przewiduje ryzyk, popełnia błąd. Nie znamy przyszłości, ale możemy rozpoznawać zagrożenia. Przebudzenie pod zimnym prysznicem zawiedzionych oczekiwań może wywołać tak gwałtowne reakcje i tak dalece idącą polaryzację, że znalezienie wspólnych mianowników w rodzinie, biznesie czy polityce będzie mogło nastąpić dopiero po… „przesileniu”! Na gruzach tego, co wcześniej mozolnie budowaliśmy!
Bezpieczeństwo jutra zaczyna się już dzisiaj, gdy uznamy, że jest wspólne. Polska to dobro otrzymane w wianie historii od ludzi, którzy w przeszłości wierzyli i oddawali życie za jej bezpieczną i niepodległą przyszłość. Przekażemy Polskę następnemu pokoleniu?
- TERAZ: Jacek Bartosiak, Najlepsze miejsce na świecie – gdzie Wschód zderza się z Zachodem, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2023
- POPRZEDNIO: David Freedberg, Potęga wizerunków. Studia z historii i teorii oddziaływania, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 2005
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.
👍 @W_Roszkowski o historii najnowszej w II części podręcznika #historiaiteraźniejszość
👍 @BartosiakJacek o punkcie wyjścia ku przyszłości w #najlepszemiejscenaświecie #czytasię #czytasięnadmorzem #bliżejsłowa #dobraksiążka pic.twitter.com/PMUKst34FV— Krzysztof Kotowicz (@KotowiczKrzysz) September 22, 2023