Demokracja, także lokalna, polega między innymi na konfrontacji argumentów, czyli na sporze. Reguły prowadzenia debat, składania wniosków i przeprowadzania głosowań są zawsze opisane. Gdy dochodzi do decyzji, przesądzać powinna większość.
Nie oznacza to, że większość musi mieć rację, o czym niedawno pisałem na przykładzie kuriozalnego głosowania radnych z Ząbkowic Śląskich, ale chcemy czy nie chcemy – przesądza o danej kwestii liczba głosów „za” i „przeciw” („wstrzymanie się” to tylko inna forma bycia „za” lub „przeciw”). Gdy wynik głosowania jest patowy, przesądza zazwyczaj głos przewodniczącego (gdy chodzi o ciała kolegialne) lub inne przyjęte wskaźniki algorytmiczne (gdy mowa na przykład o wyborach powszechnych). Od oglądania obrad sejmowych czy senackich można się nabawić alergii na politykę. Coraz mniej różnią się one od debat polityków w mediach. Wchodzenie w zdanie, przekrzykiwanie się, łapanie za słówka, stosowanie rekwizytów, powoływanie się na rozmaitych ekspertów, przeróżne sondaże, publikacje medialne, anonimowe opinie, to już rodzaj fatalnego standardu. Trzeba mieć dużą dozę wewnętrznej odporności zarówno, aby bezczelnie kłamać, jak i twardo bronić prawdy. Tyle ogólnych uwag, bo przejść trzeba do realiów.
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu Polskiego, strzec suwerenności i interesów Państwa Polskiego, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny, wspólnoty samorządowej województwa i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej”. Tak ślubują radni podejmując mandat w sejmiku wojewódzkim. Głosowanie „przeciw” zmianom w budżecie województwa ze świadomością, że blokuje to wdrożenie naprawdę istotnych i praktycznych działań stoi w jawnej sprzeczności z „czynieniem wszystkiego dla pomyślności wspólnoty samorządowej województwa”. Nie było to głosowanie w kwestiach personalnych czy symbolicznych, nie było to głosowanie nad sprawami drugorzędnymi, ale nad sprawami z kategorii priorytetowych. Zakup ważnych urządzeń diagnostycznych dla szpitali, stypendia dla studentów kierunków medycznych, projekty dotyczące infrastruktury drogowej o znaczeniu regionalnym lub utrzymania ważnego w regionie teatru to przykłady spraw, które nie mogą podlegać frakcyjnym utarczkom.
Relacja z ostatnich obrad Sejmiku Województwa Dolnośląskiego pokazuje nową antyjakość (bo przecież nie jakość) demokracji w wymiarze lokalnym. Jest w niej dokładny wykaz zablokowanych projektów, gdzie wielu z nas znajdzie punkty ważne dla swojego środowiska. Pat w ważnych głosowaniach – a takimi są z pewnością decyzje we wspomnianych wyżej sprawach budżetowych – to już nie tylko obstrukcja zastosowana przez „dolnośląskich totalsów”. To próba destrukcji samorządu regionalnego. Opozycja – zdominowana przez emanację Platformy Obywatelskiej – nie umiejąc przekonać do swoich tez, nie chcąc też uznać argumentacji przedstawianych przez koalicję – tworzoną przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Bezpartyjnych Samorządowców – postanowiła wsypać piasek w tryby. Satysfakcja, z jaką „nieradni” komunikują swój „urobek” w mediach społecznościowych oraz kolekcje „lajków” czy „komentów” pod ich wpisami gwałtownie przybliżają ich aktywizm (bo przecież nie aktywność) na niwie samorządowej do poziom bruku. Dyzma jest wśród nich czy gdzieś indziej?