Jest(…) … skazan(…) na niebyt. Prawie nikt (…) nie potrzebuje, a nawet daje się odczuć, że uchodz(…) za persona non grata. Jakby tego było mało, wśród osób stanowiących do niedawna naturalne grono wymiany opinii i szukania idei, nie czuj(…) akceptacji. Do tego dochodzą potwierdzające się wiadomości o osobach, które traktował(…) na poziomie koleżeńskości, o które nawet upominał(…) się w rozmaitych okolicznościach, o tym co i jak mówią o (…) lub z kim wiążą swoją codzienność.
Nie zmienił(…) sposobu życia i nie stał(…) się kimś diametralnie innym. Bieg życia i związane z upływem czasu przeistoczenia są przecież nieuniknione, lecz nie odmieniły (…) do tego stopnia, aby(…) uchodzi(…) za kogoś niewidzialnego czy też mia(…) się stać tarczą strzelniczą. Nie ma(…) w rachunku sumienia aż takich kamieni, by stawać się nieznośnym ciężarem czy wręcz balastem, jakiego dobrze byłoby się pozbyć. Stojąc przed dworcowym zegarem nie patrz(…) na wskazywany na nim czas, bo nie ma on znaczenia. I tak upływa i donikąd podróży nie planuj(…). Patrząc na kalendarz widz(…) następujące po sobie daty, nie wpisuj(…) pod nimi planów, skoro nie mają szansy na spełnienie. Sięgając po dostępne instrumenty umożliwiające w miarę bezproblemowe funkcjonowanie natyka(…) się na serię niemożności korzystania z nich w normalnym trybie. Przyglądając się sobie sam(…) dowiaduj(…) się, że nic już nie jest takie, jak kiedyś i nie będzie już lepiej. Można zatem mówić o lawinie niesprzyjających okoliczności, którym nie chc(…) się podporządkować. One i tak przygniatają coraz gęstszą masą i właściwie są bardzo podobne w swoim oddziaływaniu do bagna. Obojętne, czy się mu poddaj(…), czy szamoc(…), wmawiając sobie i innym, że się nie podda(…). Nieodwracalnie wsysa ono swoją ofiarę, którą jest(…) z powodów, których szuk(…) w sobie. Do głowy (…) nie przyszłoby, aby pomyśleć, że tak (…) widzą, jak o (…) mówią i piszą. Tym bardziej przez myśl nie przechodzi to, że mogą o (…) mówić i pisać nieprawdę, skoro (…) nigdy tak nie postępował(…). Jeśli nawet uświadamia(…) to sobie, to nie godz(…) się z bezwzględnością tego mechanizmu.
Stan permanentnego odrzucenia jest jak kropla drążąca skałę. Przypomina wyjmowanie cegły z litego, jak się mogło zdawać, muru, by przestał być ochroną. Kolejne dni, miesiące i lata zamiast być kontynuacją sekwencji pomysłów i ich realizacji, stają się albo wspominaniem tego, co było, albo dumaniem o tym, czego już nie będzie. Mimo właściwej sobie ciekawości świata, wbrew otwartości na innych, obok genetycznej tęsknoty za wpływaniem na bieg spraw, by łączyły ludzi, wspomniany na wstępie wyrok jest nieuchronny. Egzekucja następuje każdego poranka i każdego wieczora. Nawet jej przebieg jest taki, że o jej fakcie nie ma się prawa nikt dowiedzieć. Zanim nastąpi sądzony niebyt, trwa przymusowa nieobecność. Koniec coraz bliższy.