Mówi się, że każdy człowiek jest niepowtarzalny, ale co powiedzieć, gdy upodabnia się do innych albo ulega presji zbiorowości czy też wślizguje się dobrowolnie w tłum. Człowiek chce coś znaczyć i mieć swoje miejsce wśród innych czy też woli być jak inni i tym samym nie podlegać ocenom? A może prawdziwą jest teza, iż każda społeczność to elity i masy?
W czasach, w których już nie tylko zaznacza się, ale wybija się na plan pierwszy indywidualizm we wszelkich postaciach, paradoksem jest tendencja do ulegania zachowaniom zbiorowym. Po jednej stronie jest wyraziste „ego” cechujące równie mocne, jak i słabe osobowości, zaś po drugiej stronie nurtu życia społecznego jawi się coś skrajnie odmiennego, czyli fenomen przypominający mimikrę czy wręcz kameleonizm. W cieniu pozostaje schemat, z którego niezaprzeczalnie wynika, iż zachowania masowe, reakcje zbiorowe czy emocje tłumów zawsze są… inspirowane. Nawet jeśli wymykają się spod kontroli kreatorów, początek mają w jakimś punkcie krytycznym, zapalnym bądź są kaskadą socjotechnicznie przemyślanego scenariusza inżynierii społecznej.
- Tłum nie posiada wielkiej zdolności rozumowania; posiada w zamian wielką zdolność do działania, którą potęguje obecna jego organizacja. Idee wyłaniające się w obecnej dobie wkrótce zamienią się w idee odwieczne, nabędą wszechmocy i despotycznej siły, niedopuszczającej do ich rozstrząsania. Boskie prawa tłumów zajmą miejsce boskich praw królów.
- Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swoją rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy owak, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.
- W tłumie zanika świadomość własnej odrębności, uczucia i myśli wszystkich jednostek mają jeden tylko kierunek. Powstaje jakby zbiorowa dusza; chociaż jej istnienie jest bez wątpienia bardzo krótkie, to jednak posiada ona cechy nadzwyczaj wyraźne.
- Tłum zdolny jest ponieść śmierć w obronie swej wiary i poglądów, umie walczyć prawdziwie bohatersko, kiedy chodzi o sławę lub honor, potrafi wyruszyć bez chleba i broni (…). Z takich bohaterskich czynów składa się historia.
Gustaw Le Bon zmarł w 1931 r., z wykształcenia był lekarzem, pasjonował się fizyką i astronomią, uwielbiał podróże (był między innymi w Tatrach). Autorskie wydanie „Psychologii tłumu” – książki, która jest kanwą tego rozważania – ukazało się w 1895 r. (w języku polskim po raz pierwszy już w 1899 r.). Praca nad tą publikacją była częścią naukowych dociekań nad zachowaniami zbiorowymi i jest do dzisiaj uznawana za jeden z kanonów wiedzy z pogranicza socjologii i psychologii. Analizy i wnioski Gustawa Le Bona zaskakująco nie zdezaktualizowały się, mimo ich sformułowania w zupełnie innych okolicznościach miejsca i czasu w stosunku do warunków XXI wieku.
Zasługują zatem nie tylko na przybliżenie, ale też warto mieć je na uwadze, obserwując zachowania zbiorowe (czasem mające cechy zachowań „stadnych”). Wszyscy przecież – choć w różnym stopniu i z niejednakowych motywacji – uczestniczymy w wydarzeniach skupiających mniejsze czy większe zbiorowości. Bywa, że jesteśmy w nurcie procesów masowych nie do końca tego świadomi, co też należałoby zreflektować, by nie stać się bezwolnym ich uczestnikiem.
- Jednostka potrafi panować nad swymi odruchami, tłum zaś tej zdolności nie posiada. Rozmaite podniety, którym tłum ulega, mogą być szlachetne lub okrutne, bohaterskie lub małoduszne, ale są tak władcze, że osobisty interes, choćby samozachowawczy, nie potrafi się im przeciwstawić.
- Podając główne cechy tłumu, podkreślam nadzwyczajność jednej z nich – to zdolność ulegania sugestii. Jest ona zaraźliwa w każdej ludzkiej zbiorowości. To nam tłumaczy nadzwyczajną szybkość potęgowania się uczuć tłumu w pewnym oznaczonym kierunku. (…) Charakterystycznymi cechami uczuć tłumu, bez względu na to, czy uczucia są dobre czy złe, są następujące: wielka prostota i wielka przesada. (…) Tłum, będąc zdolnym do uczuć tylko prostych i przesadnych, przyjmuje lub odrzuca sugerowane mu poglądy, wierzenia i idee jako absolutną prawdę, albo jako absolutną nieprawdę. Autorytaryzm i nietolerancja to cechy wspólne wszystkim kategoriom tłumów, choć natężenie tych cech bywa różne (…).
- Jeżeli przez moralność rozumieć będziemy ciągłe przestrzeganie pewnych norm społecznych i ustawiczne przeciwstawianie się egoistycznym popędom, to jasne będzie, że tłum jest zbyt zmienny i nazbyt gwałtowny, by mógł być moralny. Jeśli jednak do tego pojęcia włączymy przejawy takich cech, jak poświęcenie, bezinteresowność, ofiarność, prawość, to można powiedzieć, że tłum zdobywa się nieraz na bardzo wzniosłe czyny moralne.
Byłoby daleko idącym uproszczeniem, gdyby deprecjonować tłum, masy, zgromadzenia, zbiorowe emocje i wspólnotowe przeżycia. Mogą one stać się nośnikiem tych wartości, które integrują ludzi, spajają społeczności i tworzą budujące więzi. Jesteśmy zatem w ważnym punkcie tego rozważania, gdyż biegunami wyzwalającymi reakcje lub zachowania masowe są motywacje, inspiracje i cele, ale też mogą być manipulacje, bezrefleksyjność (bezmyślność), instynktowność, swego rodzaju „stadna” agresywność albo presja destrukcji. Na arenach sportowych, widowniach hal widowiskowych czy na placach zgromadzeń można usłyszeć oklaski lub gwizdy, wyczuć się da aplauz lub złość, okazywane są zachwyt albo niezadowolenie. Co więcej, tłum może w jednej chwili, pod wpływem „iskry” zmienić swoje nastawienie.
- Tłum jest zdolny do dokonania czynów najbardziej sprzecznych, a brak krytycyzmu nie pozwala mu zauważyć tej sprzeczności. Zresztą nie jest to tylko cechą tłumu. Możemy to zauważyć i u jednostek będących cząstką tłumu, których umysł niedaleko odbiegł od umysłu człowieka pierwotnego; tyczy się to przede wszystkim zagorzałych zwolenników jakiejś sekty, chociażby to byli ludzie wykształceni.
- Rozumowanie tłumów z pewnością opiera się na kojarzeniu pojęć, podobnie jak ma się rzecz z prawdziwym rozumowaniem. Ale idee, które kojarzy wyobraźnia tłumu, łączą się tylko pozornie, na podstawie analogii lub następstwa. (…) Tłum ma nadzwyczaj wrażliwą wyobraźnię. Każdy obraz powstający w jego duszy, czy to pod wpływem jakiegoś zdarzenia czy osoby, ma barwy tak żywe, jak gdyby był rzeczywisty. (…) Umie myśleć wyłącznie obrazami i jest bardzo wrażliwy na obrazowe przedstawienie danego faktu.
Znaleźliśmy się w kluczowym punkcie rozważania. Proszę zauważyć, że Gustaw Le Bon nie wartościuje ani tłumu, ani tego, kto na tłum wpływa i samych zachowań tłumu. Pokazuje „na zimno” mechanizmy, na których opiera się funkcjonowanie wszelkich zbiorowości. Autor nie stwierdza na przykład, że ktoś, kto umie wpływać na społeczności, a tym samym nimi kierować, postępuje w imię wartości uznawanych za podwalinę dobra wspólnego czy też pozoruje takie działanie, a może nawet w istocie działa w celu obalenia tegoż systemu wartości. To – w moim przeświadczeniu – wskazuje na indywidualną odpowiedzialność człowieka „pozwalającego sobą rządzić”, za bieg rzeki dziejów.
- Na wyobraźni mas zasadza się potęga zdobywców i siła państw. Kto chce porwać tłum, musi na niego oddziaływać. (…) Dlatego wielcy mężowie stanu we wszystkich krajach i we wszystkich okresach, łącznie z najbezwględniejszymi despotami, uważali wyobraźnię mas za podwalinę swojej władzy. Nigdy nie próbowali pójść przeciw nim.
- Nie od charakteru faktów, lecz od sposobu, w jaki dochodzą do wiadomości ogółu, zależy ich wpływ na wyobraźnię tłumów. Oddziałują one na nią silnie, gdy przez swoje nagromadzenie wywołują jaskrawe, opanowujące umysły ludzkie obrazy. Kto umie działać na wyobraźnię tłumów – umie nimi rządzić.
W „Psychologii tłumu” mamy dalej szeroki opis sytuacji, stanów i czynników, którymi można oddziaływać na tłumy. Mowa jest między innymi o znaczeniu obrazów, słów i haseł. Autor ukazuje siły, którymi są: złudzenia, doświadczenia i rozumowania, stałość i zmienność opinii. W specjalnym rozdziale analizuje fenomen „zbrodniczości tłumu” (a fragment ten zasługiwałby na odrębne rozważanie). Ciekawie też brzmią analizy na temat „tłumów wyborczych” oraz „zgromadzeń parlamentarnych”, bo specyfika obu zbiorowości rzeczywiście jest godna drobiazgowej wiwisekcji. Sporo miejsca Gustaw Le Bon poświęca roli przywódców i metodom, jakie stosowali i mogą stosować, by sterować masami. Jako jeden z wiodących w tej kwestii czynników podaje prestiż przywódcy. Stawia nawet kontrowersyjne (być może) czy pesymistyczne (jak kto woli) tezy:
- Duszą tłumu nie kieruje bowiem potrzeba wolności, lecz potrzeba uległości. Pragnienie posłuszeństwa każe tłumowi poddać się instynktownie każdemu, kto chce być jego panem.
- Przywódców tłumu można podzielić na dwie grupy. Do jednej zaliczymy ludzi energicznych, o silnej, lecz zmiennej woli. Do drugiej, mniej licznej, należą ludzie o silnej i wytrwałej woli. Pierwsi charakteryzują się gwałtownością, odwagą i przedsiębiorczością. (…) Przywódcy należący do drugiej grupy to ludzie o woli wytrwałej, którzy mimo skromniejszych form wywierają na duszę tłumu wpływ o wiele trwalszy. (…) Do tych ludzi, niezależnie od stopnia ich rozwoju umysłowego, należy nieraz cały świat. Wytrwała wola, nieznająca przeszkód i zwątpień, jest ich charakterystyczną właściwością.
- Powodzenie stwarza prestiż, niepowodzenie go niszczy. Krytyka może również nadwyrężyć siłę prestiżu, ale jej działanie jest powolne, chociaż w skutkach bardzo trwałe. Kiedy prestiż stanie się przedmiotem dyskusji, traci swoją moc. Kto chce, aby tłum go uwielbiał, musi go trzymać z dala od siebie.
- Każdy naród w pogoni za ideałem przechodzi od barbarzyństwa do cywilizacji, a z chwilą upadku ideału umiera. Tak wygląda bieg jego żywota.
Postawiłem na wstępie pytanie o relacje między masami i elitami. W świetle spostrzeżeń Gustawa Le Bona, które mają bardzo praktyczny wymiar, można się utwierdzić w przekonaniu, iż żyjemy w erze masowości. Kultura? Musi być masowa i działać jak stroboskop. Sport? Uwielbia masy kibiców na trybunach i przed telewizorami. Biznes? Efekt skali mówi o wszystkim, a bez niego pojawia się widmo bankructwa. Media? Statystyki kliknięć czy oglądalności plus reklama są (chorobliwym) algorytmem przetrwania na rynku. Polityka? Bez „rządu dusz” liczonych masowo żadna władza (nawet koronowana) nie utrzyma się długo. Religia? Była i jest fenomenem masowym i dotyczy to każdej, wielkiej czy małej religii na świecie.
Jest gdzieś jeszcze miejsce na elitarność? W ogóle istnieją elity? Elity mają prawo istnieć, skoro egalitaryzm (pokrewieństwo z tłumem nie jest przypadkowe) jest niemal „sakramentem” demokracji? Można jeszcze medytować dzieła, siedząc przed piękną rzeźbą (na przykład w Muzeum Prado, Luwrze lub Bazylice św. Piotra)? Wypada demonstrować zachwyt nad niesamowitym wysiłkiem pierwszej tenisistki globu czy mistrzyni świata we wchodzeniu na ściankę wspinaczkową (dodam, że obie są Polkami)? Opłaca się produkować coś czy wykonywać jakąś usługę, dochowując jakości, terminu i wykazując się troską o klienta? Jest jeszcze przyszłość przed dziennikarzami czy publicystami, skoro zanim upowszechniła się mająca ich wkrótce zastąpić „sztuczna inteligencja”, niektórzy z nich tłuką i mnożą przekazy obliczone na efekt „wow”? Da się sterować nawą państwa czy przewodzić lokalnej społeczności, nie kuglując sztuczkami z katalogu marketingu politycznego, w tym „czarnej propagandy” wobec rywali? Ilu z nas zwraca się twarzą i sercem „ad orientem”, by wpatrywać się w oblicze Boga i nasłuchiwać Bożej prawdy, nawet za cenę Kościoła – archipelagu, choć w modzie jest eklezjalny areopag?
Jestem – wszędzie tam i zawsze wtedy – gdy jestem sobą, gdy jestem osobą, czyli o sobie decyduję. Mogę przewodzić innym lub podążać za przewodnikiem. Noszę w sobie zdolność do tworzenia dobra, a więc i pomnażania dobra wspólnego. Jest miejsce dla ciebie i dla mnie. I jest przestrzeń dla nas. Jesteś sobą?
Rozważania w cyklu „Bliżej Słowa”: Gustaw Le Bon, Psychologia tłumu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 1986 / 7.05.2023 / sudeckiefakty.pl