Kolejne ujawnione dzisiaj nagrania z pogawędki pana profesora prezesa Belki z panem magistrem ministrem Sienkiewiczem w obecności pana magistra eksministra Cytryckiego są arcysmakowite. W obecności kelnera przepraszającego obu konwersujących za (dosłownie!) „zbyt niskie ceny” uzgadniają położenie rodzajów mięs na talerzach, po czym ów kelner sugeruje gatunek wina „niezbyt agresywnego do jagnięciny”. W trakcie przekąski dochodzą do zgodnego wniosku: >> liczenie na to, że się jakaś Platforma, która jest dość dziwnym tworem, zepnie się w roku wyborczym, to jest po prostu proszenie się o kłopoty. To jest odmeldowanie się na własne życzenie. <<
Informacja z rządowego Centrum Badania Opinii Społecznej o 43% poziomie poparcia dla PiS spina wysokich urzędników do tego stopnia, że jedząc wyśmienite mięsko z „Sowy i przyjaciół”, rzucając werbalnym mięsem na lewo i na prawo, o czym już pisałem zresztą dwa dni temu, dochodzą do wniosków daleko, nawet bardzo daleko idących. I nie chodzi bynajmniej tylko o odwołanie (faktycznie później odwołanego) ministra finansów z dwoma paszportami w kieszeni – niejakiego Rostowskiego, i nie tylko (o wczoraj zatwierdzone przez rząd zmiany w ustawie o Narodowym Banku Polskim), ale o bardziej kluczowe dla ich politycznej nacji (spajającej SLD i PO) interesy. Belka mówi do Sienkiewicza, że w ministerstwie (finansów) są „wytrychy”… Odsłuchanie prawie 60-minutowego nagrania dostępnego w sieci obnaża fakt, iż znany onegdaj z zabawnych filmików gang Olsena przy całej swojej niedorajdowatości uchodziłby w porównaniu z goszczącymi w viproomie warszawskiej restauracji czołowymi obywatelami III RP za okaz powagi i rozwagi. Problem jednak tkwi w tym, że Olsen i jego ferajna grali w komedii, a Tusk i jego ekipa rządzą Polską.
Nieprzyzwoitość, niegodność, nieudolność, niekompetencja, niesłowność, nieprawdziwość, niefrasobliwość, nieodpowiedzialność, niewrażliwość – to cechy, które dyskwalifikują osoby i grupy już nie tylko do zarządzania organizmem, jakim jest państwo (które zdaniem jednego z rozmawiających istnieje już tylko „teoretycznie”), ale nawet do udziału w sterowaniu nawą państwową. Nie wiem na ile degrengolada i kompromitacja partyjno-rządowej wierchuszki musi być jeszcze bardziej widoczna i dotkliwa, aby odejście tej sitwy od władzy stało się nieodwołalne. I nie umiem przesądzić na ile istnienie ich partii, która stała się politycznym „titanikiem” jest warte tego, by nadal brać udział w balu, jakim jest władza z partyjnego nadania. Mam jednak nieodparte wrażenie, że przyzwoici ludzie powinni są na lądzie. Może mają wrażenie, iż są na lodzie, bo ziemia skuta jest nim pod wpływem układów i układzików, ale idzie wiosna, a nawet lato.
Post scriptum
Jest późny wieczór, a media elektroniczne transmitują najście funkcjonariuszy IIIRP na redakcję tygodnika „Wprost”, który opublikował zapisy rozmów o jakich w Polsce mówi się głośno od kilku dni. Mamy do czynienia z kolejną fazą burzy, jaką wywołało ujawnienie tego kto z kim, gdzie i o czym rozmawia „w trosce o dobro państwa”. Prawo Prasowe jasno mówi, że tajemnica dziennikarska podlega bezwzględnej ochronie i do jej złamania może zobligować jedynie prawomocny wyrok sądu. Z ust dziennikarzy padają stwierdzenia, że zakończyło się 25-lecie wolności słowa w Polsce.
Zastanawia mnie faktyczny cel całej operacji wykonywanej przez formalnie niezależną prokuraturę. Można bowiem odnieść wrażenie, że prokuratorom nie chodzi tylko o wydarcie zapisów rozmów w celu identyfikacji ich autora, ale jeszcze bardziej o zatrzymanie emisji kolejnych nagrań. Niemal na pewno oryginałów nagrań nie ma w redakcji „Wprost”, a gdyby były świadczyłoby to o totalnej naiwności redaktorów. Prawdziwy cel akcji realizowanej przez agentów ABW i funkcjonariuszy Policji jest inny. Obawiam się, że pewnie najbliższe godziny i dni nie ułatwią rozwikłania zagadki.
W opublikowanych dzisiaj rano wynikach badań opinii publicznej zamówionych przez TVN24 czytamy, że 48% Polaków domaga się dymisji premiera Donalda Tuska. Jak wyglądałby te wyniki dzisiaj?