Małżeństwo Darii i Mariusza stało się dzisiaj ich wzajemnym darem. Są razem już na zawsze. Niedostatek słów odczuwam analogicznie do drżenia głosu i zaschniętych ust, gdy udzielaliśmy im błogosławieństwa, gdy słyszeliśmy ich małżeńską przysięgę, gdy opowiedzieli nam o swojej wdzięczności wobec obu rodzicielskich par.
Ten dzień Daria i Mariusz wybrali sobie dawno, ale jeszcze dawniej odnaleźli się wzajemnie i nie sposób było oprzeć się uczuciu, że – jak to się mówi – są sobie pisani. To, czym dzisiaj wręcz emanowali, była obopólna więź. Z kimkolwiek o Nich rozmawiałem, powtarzało się właśnie to spostrzeżenie. Gdy wprowadzałem Darię do kościoła na Szczyrkowskiej Górze Błogosławieństw, widziałem Mariusza wpatrzonego w zbliżającą się do Niego kobietę, która za chwilę miała stać się Jego żoną. Popatrzyłem przez moment w oczy Córki i widziałem, że z niesamowitą radością patrzyła na mężczyznę, który wkrótce miał stać się Jej mężem. Wymieniliśmy się spojrzeniami i czułem Jej narastające szczęście. Tych parę kroków pomiędzy wejściem do świątyni a ołtarzem było dla mnie doznaniem, jakiego nie zapomnę z jeszcze jednego powodu. Przebiegły mi przez pamięć obrazki z dnia, kiedy miałem Darię na rękach tuż po tym, jak przywieźliśmy Ją po narodzinach do domu. Wraz z Magdalenką, stojąc niemal na wyciągnięcie rąk od nowożeńców, zapisywaliśmy w pamięci każdy detal Mszy świętej, w trakcie której Daria i Mariusz obdarowali się wzajemnie sakramentem małżeństwa. W świadomości miałem całe mnóstwo szczególnych wydarzeń i doświadczeń, jakie poprzedziły ten dzień.
Teraz próbuję sięgać wyobraźnią w przyszłość, która dla Darii i Mariusza – tak im z serca życzymy – oby była piękniejsza od Ich wspólnych planów, by zaskakiwała ich tylko dobrze, a gdy coś zaniepokoi, by umieli wyjść z takich okoliczności mocniejsi wzajemną miłością. To, jak wyobrażają sobie przyszłość swoich dzieci rodzice, nigdy nie obejmuje tego, co o tej perspektywie myślą same dzieci. Tym bardziej trudno jest objąć myślami i uczuciami to, co układają sobie na kolejne dni, miesiąca i lata młodzi małżonkowie. Uczę się od dzisiaj jeszcze mocniejszej wiary w to, że Opatrzność spełnia się wobec Darii i Mariusza. Podczas rozmów z gośćmi weselnymi zdarzało się pytanie o to, czy dotarło już do mnie, że Daria wyszła za mąż. Sam dla siebie byłem zaskoczeniem, bo uświadomiłem to sobie, prowadząc Córkę do ołtarza, przekazując Jej dłoń Mariuszowi, towarzysząc ich ślubowi, zapamiętując ich szczęście i słysząc ich słowa wdzięczności, które we dwoje skierowali do rodziców. Daria i Mariusz zaczęli nową drogę życia. Ufam, że daliśmy naszym Dzieciom dobrą busolę…