Nie ma w kalendarzu kościelnym ani świeckim Dnia Teologa. Są oczywiście wspomnienia świętych i błogosławionych, którzy byli teologami i doktorami Kościoła. Jednak daty, która przypominałaby o wadze i wpływom teologii na wiarę i myślenie ludzi brakuje. Może warto byłoby to komuś podpowiedzieć, aby takie święto ustanowić. Data 2 kwietnia jest ku temu idealna, co uzasadnię na końcu.
Niezorientowani mogą mniemać, że teologia to jakiś zbiór religijnych czy nawet pobożnych zapisów. Nie brakuje zapewne i takich, którym teologia kojarzy się negatywnie, bo wiążą tę dziedzinę działalności ze sferą przez nich odrzucaną, kwestionowaną lub obojętną im. Przypisują teologom szerzenie zabobonów, niesprawdzonych teorii i niepotrzebnych wywodów. Trochę lepiej poinformowani wiedzą, że teologia to usystematyzowany zbiór informacji, dzięki któremu można poznać źródła i zasady wiary. Orientują się, że teolog to człowiek wykształcony, umiejący objaśniać prawdy objawione, zdolny do udzielania odpowiedzi na wątpliwości związane z wiarą, potrafiący polemizować z antagonistami religii lub jej bronić przed nieracjonalnymi, fałszywymi czy podstępnymi zarzutami.
Wielu osobom – szczególnie osadzonym w kulturze zachodniej – teologia jawi się jako tylko zajęcie osób duchownych, zakonników czy zakonnic. W rzeczywistości tak nie było nigdy i nie jest, choć z pewnością wśród teologów dominują osoby konsekrowane. Sam jestem teologiem świeckim, znam wielu świeckich teologów, a zatem można łatwo dowieść, iż teologia jest sferą, po której śmiało poruszać się mogą ludzie na co dzień żyjący w świecie (czyli świeccy). Stosunkowo wąska jest wreszcie grupa ludzi upatrujących w teologii dyscypliny naukowej, nie mylących jej z religioznawstwem czy nawet filozofią religii, postrzegających jej usytuowanie wśród nauk oraz cele i metodologię teologii ze wszystkimi jej działami. Znaleźć ludzi fascynujących się teologią jest jeszcze trudniej i tu pewien paradoks, bo bywa tak, że poszukiwania i fascynacje teologiczne nie są już domeną li tylko osób konsekrowanych. Teologia, jak każda nauka ma swoje magnetyzmy i wyzwala niezwykłe prądy, którymi ujęty może być każdy człowiek myślący i… To „i” jest kluczowe, a więc dokończę zdanie: (…) każdy człowiek myślący i wierzący. Tak! Nie można być niewierzącym teologiem. Usłyszałem kilkadziesiąt lat temu, gdy zaczynałem moje spotkanie z teologią, że „teologię uprawia się na kolanach”. Owo obrazowe stwierdzenie zakorzeniło się we mnie bardzo mocno. Do dzisiaj jestem najgłębiej przekonany, że każdym dochodzeniem do prawdy i każdym jej głoszeniem wyznaje wiarę Panu Bogu, a nawet staje się świadkiem Pana Boga.
Świadkiem wiary był święty Jan Paweł II. Dzisiaj przypominamy sobie – ci, którzy mogą to pamiętać – lub opowiadamy – tym, którzy tego nie doświadczyli osobiście, jak niezwykle intensywnie Karol Wojtyła wyznawał miłość Panu Bogu do ostatniego oddechu i ostatniego spojrzenia za życia wśród nas. To właśnie dzisiaj o godzinie 21:37 mija dziewiętnaście lat od dnia, gdy wyszeptał „pozwólcie mi odejść „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca”. To zdanie emanuje teologią, bo jest przeniknięte wiarą. Papież wypowiedział je 2 kwietnia 2005 roku.
Ojciec Święty był robotnikiem, aktorem, polonistą, filozofem, teologiem – jeśli spojrzeć na główne rysy biograficzne papieża. Nade wszystko jednak był właśnie teologiem – wyznawcą i świadkiem obecności Boga. Jako członek Kościoła Powszechnego w świętych obcowaniu wskazuje drogę do spotkania z Panem.
Święty Janie Pawle II – módl się za nami!