Jest coś szczególnego w rytmice charakterystycznej dla żołnierskiego marszu. Z jednej strony powtarzalność równego i twardego kroku po ziemi, a z drugiej nić melodii niosąca się gdzieś na wysokości wzroku lub nawet wyżej. Oba motywy razem sprawiają, że słuchając ich mimowolnie idzie się w myślach i nuci pod nosem. Gdy melodia jest nieco bardziej taneczna, to oczyma wyobraźni widzi się umundurowanych młodych ludzi wpatrzonych w siebie na przekór złym okolicznościom.
Dzisiejszy występ zespołu artystycznego żołnierzy rezerwy „Rota” był wiązanką emocji ubranych w „mundur” wojskowej melodyki. Teksty piosenek, w większości powszechnie znane w kręgu starszych osób, ale w ostatnich latach rozpoznawalnych również wśród młodszych. Były utwory typowo marszowe, ale też piosenki liryczne, choć zaaranżowane w stylistyce wojskowej. Artyści, którzy przyjechali do Ząbkowic Śląskich ze Złotoryi, mają w swoim repertuarze wiele pięknych kompozycji, nie szczędzą energii i niosą patriotyczne przesłanie. Wieczorny występ w kościele parafialnym pw. Św. Anny (jak dobrze, że wraca w to miejsce ciepło duchowe także w postaci muzyki), był darem dla tych ząbkowiczan, którym tęskno jest do narodowych uniesień.
W Ząbkowice4YOU.pl znajdzie się obszerniejsza relacja z dzisiejszego koncertu „Dla Niepodległej”. Już teraz natomiast chcę podzielić się uczuciem wdzięczności za paletę refleksji rozłożoną nam przez „Rotę”. Wydarzenie związane z 100-leciem niepodległości Polski (tak zostało zapowiedziane przez ks. proboszcza Krzysztofa Herbuta), nie zamknęło się – dzięki naprawdę sytemu repertuarowi – w kręgu wspomnieniowym. Były bowiem w programie koncertu „Roty” akcenty skłaniające do patrzenia na współczesność i przyszłość Polski.
Zapewne najbliższe dni będą wypełnione odmienianiem na wszelkie możliwe sposoby słowa „niepodległość” i zasypani będziemy wszelkimi możliwymi interpretacjami tego pojęcia. Piosenki, jakie dzisiaj było nam dane usłyszeć, stawiają proste pytania i nie kryją sugestii prostych odpowiedzi. Nie wydumanych, nie oszlifowanych medialną poprawnością. „Czy Polska mnie kosztuje?” – zapytał na końcu koncertu ksiądz proboszcz. „Jeśli nie kosztuje, to znaczy, że nie kocham…” – dopowiedział.