Gdy wiadomość dotarła do mnie kilkadziesiąt minut temu, zapewne jak większość z nas, byłem w wirze codzienności. Ten rodzaj informacji sprawia, że wszystko staje się zbyt przyziemne.
Jesteśmy zakotwiczeni w tym samym świecie, w którym spotkaliśmy Księdza Grzegorza Umińskiego. W tej samej rzeczywistości, którą przemierzał przez cztery dekady, aby dzisiaj przejść do wieczności. Busola Jego biografii – tyle razy, ile razy było mi dane widzieć czy rozmawiać z Księdzem – wskazywała niezmiennie ten sam horyzont, odkrywany przez Księdza z determinacją i pasją w Kościele.
Światłem stał się dla Niego Jezus Chrystus. Tym światłem emanował na nas. Teraz – ufamy – widzi już Pana twarzą w twarz. Dla nas, którzy pozostajemy tutaj, to nadal doświadczenie wiary, a okoliczności jej potwierdzania są boleśniejsze, niż mogliśmy się spodziewać jeszcze niespełna tydzień temu. I tak było jeszcze wczoraj, gdy w Kaplicy na Osiedlu – zaledwie kilka kroków od rodzinnego Zacisza – wielu z nas na kolanach prosiło o cud uzdrowienia. Dzisiaj już upraszamy życie wieczne dla Księdza Grzegorza. Współczujemy Rodzicom, Rodzeństwu, Rodzinie i tym, którzy na co dzień znajdowali się w relacjach z Księdzem Grzesiem. Panu Bogu niech będzie chwała za dar Jego kapłańskiej obecności wśród nas.
Requiescat in pace…
Rzekł Pan do Pana mego: «Siądź po mojej prawicy,
aż uczynię Twych wrogów podnóżkiem stóp Twoich».
Pan rozciągnie moc Twego berła z Syjonu:
«Panuj wśród swych nieprzyjaciół!
Przy Tobie panowanie w dniu Twojego triumfu
w blasku świętości,
z łona jutrzenki zrodziłem Cię jak rosę».
Pan przysiągł i tego nie odwoła:
«Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka».