213 dni, które miały złamać troje ludzi. 213 dni, w czasie których spadły maski. 213 dni, o których nie da się zapomnieć. 213 dni, bez których nie znalibyśmy się.
Władza odda ks. Michała Olszewskiego i inne osoby zatrzymane pod rzekomymi zarzutami. Nieprawość i niesprawiedliwość przegrają jakkolwiek długa i bolesna będzie ku temu droga. Narodowe poruszenie i modlitwa wspólnotowa mogą przybliżyć jutrzenkę. Tak napisałem 8 lipca 2024 roku, gdy nie mogliśmy wiedzieć, ale mogliśmy wierzyć, że nadejść musi dzień uwolnienia kapłana i dwóch urzędniczek z okowów reżimu rzekomej praworządności. Niezależnie od subiektywnych opinii w sprawie, co do której po siedmiu miesiącach nie ma nawet zarzutów postawionych przed sądem, nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł zachować neutralności wobec informacji na temat okoliczności zatrzymania i przetrzymywania trojga osób, bo radykalnie odbiegały one od standardów praktykowanych przez wymiar sprawiedliwości w demokratycznym państwie. Być może w tle jest „demokracja walcząca”, więc i działania aparatu państwa muszą mieć charakter opresyjny.
Zwolnienie z aresztu księdza Michała, pani Urszuli i Pani Karoliny nastąpiło po 213 dniach od ich zatrzymania. Teraz zaczyna się nowy etap dochodzenia do prawdy i już przeczuwam, że nie będzie prostszy czy krótszy. Więcej, obawiam się, iż zmieni się format restrykcji, jakim będą poddawani. I być może zmieni się krąg osób wrzucanych w sieć oskarżeń. Nie traćmy z oczu prawnego faktu, że są niewinni, chyba, że sąd sprawiedliwie i prawomocnie orzeknie ich winę (reguła domniemania niewinności). Coś innego jednak budzi we mnie zastanowienie, bo to, że tych troje ludzi stało się zakładnikami politycznego konfliktu, nie budzi we mnie wątpliwości.
Przez 213 dni od zatrzymanej trójce podejrzanych nie uzyskano oświadczeń, w których przyznaliby się do zarzucanych im (i zmienianych przez prokuratorów) czynów. Przez 213 dni widzieliśmy i słyszeliśmy co i kto mówił (pisał) na temat trojga osadzonych w areszcie, ale też zobaczyliśmy i usłyszeliśmy kto i czego nie powiedział lub nie uczynił, choć powinien. Przez 213 dni trwało w naszym narodzie spore i narastające poruszenie, które dla jednych było inspiracją szlachetnych aktywności, ale u wielu ujawniło pokłady złych emocji. Przez 213 minionych dni mogliśmy odczytywać w swoim otoczeniu bezpośrednim, w mediach społecznościowych, w wielu innych relacjach poziom i jakość naszej wspólnoty (lub jej deficyt).
➡️ 213 dni, które miały złamać troje ludzi.
➡️ 213 dni, w czasie których spadły maski.
➡️ 213 dni, o których nie da się zapomnieć.
➡️ 213 dni, bez których nie znalibyśmy się. #złoDOBREMzwyciężaj pic.twitter.com/LdS2NcbBx6— Krzysztof Kotowicz (@KotowiczKrzysz) October 25, 2024
Podręcznikowy opis mówi, że:
- Synapsa to wyspecjalizowane połączenie zapewniające komunikację komórki nerwowej z inną komórką nerwową (albo mięśniową).
- Utrata synaps wiąże się z upośledzeniem funkcji sensorycznych, motorycznych i poznawczych w różnych schorzeniach neurodegeneracyjnych, takich jak ciężka depresja, schizofrenia, choroba Alzheimera, choroba Huntingtona i stwardnienie zanikowe boczne (ALS), a także ze starzeniem się.
Prawo, aby działało, musi być sprawiedliwe. Nie ma sprawiedliwości, gdy prawo jest łamane. Bezprawie i niesprawiedliwość burzą mosty spajające społeczeństwo. Zgoda na nieprawość oraz bierność wobec niesprawiedliwości dewastują wspólnotę. Koncentrujemy uwagę – obojętnie, po której stronie rwącej rzeki sporu znajdujemy się – na zewnętrznych aspektach procesu. Drugie dno skrywa drążony podział społeczny i nawet jak za kilka lat rzeka tej konkretnej sprawy wyschnie, to pozostawi wyżłobioną głęboko rysę. Może nawet przepaść. Żadne wyroki sądów, rezolucje innych gremiów i wszelakie analizy czy sondaże nie zasypią… podziału wśród nas. Narzuca się analogia, choć koniecznie trzeba zachować tu proporcje, do faktów z 10 kwietnia 2010 roku, wokół których w Polsce po czternastu latach jest zerwanych tak wiele nerwów życia publicznego i prywatnego. Nie widać nawet przebłysków zwiastujących elementarną choćby łączność wobec oczywistej tragedii, jaką była śmierć 96 osób w Smoleńsku. Burza, jaka już jest rozpętana w kontekście Funduszu Sprawiedliwości, a której nawałnica uderzyła w projekt „Archipelag Wyspy Wolności” wygląda podobnie.
Odtworzenie synaps w tkance narodu będzie jeszcze trudniejsze i być może stanowi to jakiś ukryty cel całej operacji, której tym razem / na tym etapie emblematyczną rolę przypisano księdzu i dwóm urzędniczkom. Zasłona dymna stosowania prawa takiego „jak my je rozumiemy” utrudnia lub nie pozwala wielu z nas zauważyć, że to my jesteśmy archipelagiem wysp wolności tak długo, jak widzimy siebie nawzajem, a nie patrzymy na siebie jak na wrogów.