Czytanie książek jest rodzajem terapii dostępnej dla każdego człowieka i to bez recepty oraz bez skutków ubocznych. Co więcej, nie trzeba do jej stosowania niczego ponad sprawności umysłu, która właśnie dzięki czytaniu książek poprawia się. Zyskać też można spokój ducha, pobudzenie wyobraźni, radość wewnętrzną lub odskocznię od stresu.
Najpierw wpadłem dzisiaj na ciekawy wpis opublikowany poprzez platformę X. Przeczytałem tam, że:Umberto Eco, który miał 50 000 książek, tak wypowiedział się o domowych bibliotekach: „Głupotą jest myśleć, że musisz przeczytać wszystkie książki, które kupisz, tak samo jak głupotą jest krytykować tych, którzy kupują więcej książek, niż kiedykolwiek będą w stanie przeczytać. To tak, jakby powiedzieć, że powinieneś zużyć wszystkie sztućce, szklanki, śrubokręty lub wiertła, które kupiłeś, zanim kupisz nowe. „Są w życiu rzeczy, co do których zawsze musimy mieć zapas, nawet jeśli zużyjemy tylko niewielką ich część. „Jeśli na przykład uważamy książki za lekarstwo, rozumiemy, że dobrze jest mieć w domu wiele, a nie kilka: gdy chcesz poczuć się lepiej, idziesz do „szafy z lekami” i wybierasz książkę. Nie jakąś przypadkową, ale odpowiednią książkę na dany moment. Dlatego zawsze powinieneś mieć wybór żywieniowy! „Ci, którzy kupują tylko jedną książkę, czytają tylko tę jedną, a potem się jej pozbywają. Po prostu stosują mentalność konsumenta do książek, to znaczy, uważają je za produkt konsumencki, dobro. Ci, którzy kochają książki, wiedzą, że książka jest wszystkim, tylko nie towarem”.
Umberto Eco, who owned 50,000 books, had this to say about home libraries:
“It is foolish to think that you have to read all the books you buy, as it is foolish to criticize those who buy more books than they will ever be able to read. It would be like saying that you should use… pic.twitter.com/s9iTNtcLIR
— Reads with Ravi (@readswithravi) December 19, 2024
Siegnąłem po skromną objętościowo, ale sycącą intelektualnie książeczkę Umberto Eco pod znamiennym tytułem „O Bibliotece”. Jej 48 stron (bardzo starannie sporządzonych pod względem edytorskim) to apologia książek i apologia czytania książek. Jest zapisem przemówienia, które Umberto Eco wygłosił w 1981 roku podczas jubileuszu biblioteki miejskiej w Mediolanie. Serdecznie polecam ten wyśmienity tekst każdej i każdemu, kto choćby skrawkiem myśli przeczuwa wartość czytania słowa drukowanego, a więc wcześniej napisanego, a jeszcze przed tym wymyślonego i uładzonego giętkością i pracowitością umysłów pisarzy czy poetów, naukowców i publicystów.
„Tak więc jeśli biblioteka jest (…) modelem wszechświata, staramy się uczynić z niech wszechświat na miarę człowieka to znaczy także biblioteka radosna, zapewniająca możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniająca również to, iż para studentów usiądzie sobie po południu na kanapie i (…) cząstkę flirtu dopełni w bibliotece, biorąc z półki i odstawiając książki naukowe; a zatem biblioteka, do której chodzi się chętnie i która przeobrazi się stopniowo w wielką machinę spędzania wolnego czasu”– powiedział, a wcześniej napisał w końcówce laudacji Umberto Eco. Miał na myśli „bibliotekę idealną”, jak to sam określił.
Być może od czasu oddania powyższych myśli zmysłom i umysłom ludzi, mentalność i potencjał człowieka zanadto nie zbliżył się lub wręcz oddalił od tęsknoty za „takim” ideałem. Przez to jednak książki i biblioteki, ich pisanie i czytanie szczęśliwie nie przestały być wartością uznawaną w świecie cywilizowanym za ważną, a przynajmniej pożyteczną. Na miarę skromnych możliwości staram się temu wyzwaniu podołać także poprzez cykl #BliżejSłowa, którego trzeci sezon jest w toku. Niezależnie jednak od publikowania kolejnych rozważań nad inspirującymi – moim zdaniem – książkami, sięgam do innych tytułów i autorów. Aktualnie jestem w trakcie rozczytywania się w pracach Bronisława Wildsteina, do czego przy tej okazji namawiam poszukujących kultury języka, swady poety, głębi filozofa, wartkości publicysty i misji prześwietlania rzeczywistości. W „Profilach wieku” będących swoistym intelektualnym podsumowaniem XX wieku, gdzie tenże autor zapisał swoje rozmowy z kilkunastoma myślicielami światowej klasy byłem pod wrażeniem umiejętności zadawania pytań. Teraz, dzięki różnym gatunkom pisarstwa Bronisława Wildsteina krążę nad przełomem XX i XXI wieku. To podróż niesamowita, bo przecież dwudzieste pierwsze stulecie dopiero trzy dni temu musnęło swego ćwierćwiecza, a tak wiele procesów toczy się w zawrotnym tempie i częstokroć w nieobliczalnym trybie. Mogę tu i teraz zapowiedzieć, że w #BliżejSłowa książki „wildsteinowe” i nie tylko te będą pojawiać się. Na moim biurku i wokół jest kolejka książek „oczekujących”…
Skoro mamy początek roku, to życzę cierpliwym i łaskawym Odbiorcom moich wpisów na blogu czy w mediach społecznościowych roku 2025 obfitego w słowa – piękne, dobre i prawdziwe. I dodam na koniec: nie obawiajcie się braku miejsca na książki w Waszych domach, nie wstydźcie się darowywać je w prezentach, nie wyrzucajcie ich na makulaturę (można zawsze je zanieść do pobliskiej biblioteki lub zostawić w jakimś publicznym miejscu). Miłych lektur, bo od słowa wszystko się zaczęło…