Imperium zła pokazało całą swoją naturę. Egzekucja dokonana na prawie 300 niewinnych osobach jest kolejną tragiczną egzemplifikacją diabolicznej mocy, jaką dysponuje państwo rosyjskie rządzone przez wychowanków Stalina i jego następców.
Kiedy po 10 kwietnia 2010 r. mówiono o przyczynach zdarzenia nazywanego do dzisiaj „katastrofą lotniczą”, słyszeliśmy o odpowiedzialności za ten dramat, jaką rzekomo ponosić powinni państwo, do którego należał samolot. Po 17 lipca 2014 r. słyszymy, iż odpowiedzialność za „katastrofę lotniczą” ponosi państwo, na terenie którego doszło do dramatu. W 2010 r. proszenie o międzynarodową pomoc, a szczególnie o pomoc rządu USA określano jako „zdradę narodową”, ale już w 2014 r. mówi się, że to „oczywista konieczność”. Gdy cztery lata temu zupaki w rosyjskich mundurach profanowały zwłoki ofiar i dewastowały wrak polskiego samolotu twierdzono, że na tym polega zabezpieczanie terenu zdarzenia. Gdy od kilku dni widzimy te same zachowania ludzi w podobnych mundurach, nikomu nie przychodzi na myśl, aby te czyny usprawiedliwiać. Ci sami ludzie, którzy po śmierci 298 obywateli różnych państw gardłują o winie moralnej i politycznej Rosjan, po śmierci 96 Polaków na pokładzie rządowego samolotu mówili zupełnie co innego. Tak jak cztery lata temu z góry odrzucono nawet cień zarzutów wobec Moskwy, tak teraz pod tym samym adresem od razu padły zarzuty, nim ktokolwiek rozpoczął nawet śledztwo w tej sprawie.
Nowy akt potworności rozgrywa się tuż obok nas. Jesteśmy w zasięgu zbrodniarzy z Kremla. Wydają oni wyroki wg sobie tylko znanych kryteriów, a ich ofiarami padali przedstawiciele wielu narodowości – także Polacy. Nie mam wiary w zapewnienia, że „nic nam nie grozi”, bo wygłaszane są przez ekipę podsłuchiwaną przez „gang kelnerów” (jeśli to nie byli „kelnerzy”, lecz siły piszące „innym alfabetem”, jak nazwał to premier, to tym bardziej). Ekipa ta używa równie knajackiego języka, jak usłyszany z nagrań rozmów rosyjskich terrorystów nazywanych „prorosyjskimi separatystami”. Nota bene jakoś nikt nie komentował kwestii legalności podsłuchu rozmów „separatystów”, dzięki czemu dowiedzieliśmy się o ich zbrodniczych zamiarach, podczas gdy cynizm i hipokryzja tchnące z rozmów „naszych ministrów” odbywanych w trakcie „obiadków” poświęconych „trosce o państwo, które istnieje teoretycznie”, sprawił, że machina rządowa nieudolnie szuka tego, kto nagrywał, miast natychmiast uwolnić nas od dalszego żenującego bycia u władzy. Żenującego i niebezpiecznego, bo zdani jesteśmy na łaskę lub niełaskę wielkich tego świata, a ci Polskę już nie jeden raz zostawiali samą. Jesteśmy na pokładzie samolotu, który łatwo jest zdmuchnąć z przestrzeni powietrznej. Zbyt łatwo…