„Dziękujemy za Pokój – prosimy o Pokój”… Kto i komu dziękuje składając kartkę z takim napisem pod pomnikiem na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Ząbkowicach Śląskich?
Formalnie czerwonoarmiści wyjechali z Polski 17 września 1993 roku, czyli 54 lata po tym jak wtargnęli na polskie ziemie 17 września 1939 roku, a więc 19 lat po tym, jak Wojsko Polskie stanęło im na drodze ku Europie 15 sierpnia 1020 roku pod Warszawą, co miało miejsce zaledwie 2 lata po tym, gdy 11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów, w czym Rosja miała swój potężny (zdaniem niektórych historyków najpoważniejszy) udział sprawczy. Długie jedno zdanie, ale ujmuje najzwięźlej, jak można, niezaprzeczalne fakty rozgrywające się tylko na przestrzeni niespełna 230 lat! Sięgając zarówno głębiej w historię, jak i wnikliwiej przyglądając się współczesności można wskazywać kolejne historycznie udokumentowane etapy, które dowodzą jak złowrogim sąsiadem Polski była i jest do dzisiaj Rosja.
Trzeba być kimś mocno zdezorientowanym w rzeczywistości lub (paradoksalnie) świadomie uczestniczyć w manipulowaniu świadomością, aby w 2024 roku „dziękować i prosić o pokój” na cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej – tej samej, która w latach 1920 i 1939 najeżdżała na Polskę. Już w czasach nam współczesnych. Ta sama armia wkraczała na terytoria innych państw kolonizując ich skrawki (na przykład Gruzja) lub całe regiony (na przykład Ukraina). I ta sama armia może się stać agresorem na kolejnych połaciach wolnego świata, a tym w Polsce.
„Ruski mir” zaprowadzany przez władców Kremla zawsze oznaczał gwałt i śmierć, kradzież i pożogę, dewastację i demoralizację, walkę z wolnością w każdej jej postaci i religią, gdy ośmielała się nie być posłuszna wobec moskiewskiego hegemona. Rosja dla swoich poddanych (teraz mówi się o obywatelach, czasem jeszcze pojawia się zwrot „towarzysze”) też jest złą macochą, bo przecież pojęcie „narodu rosyjskiego” jest wielką fikcją, jeśli wziąć pod uwagę strukturę etniczną czy to carskiej, czy komunistycznej, czy współczesnej Rosji oraz losy wielu nacji znajdujących się w strefie wpływu Moskwy. Nawet sami Rosjanie padali masowo ofiarami swoich władców. Gdy zatem ktoś w języku polskim – co sugeruje, iż pisał to Polak – na cmentarzu sowieckim „dziękuje za pokój i prosi o pokój”, to w opisanym wyżej kontekście drwi z polskiego patriotyzmu i drwi z rozumu.
Nie poświęcałbym temu incydentowi uwagi, gdyby nie przekazane mi zdjęcia (wykonane wczorajszej niedzieli) oraz gdyby nie fakt, że nie brakuje w ostatnich miesiącach, a nawet dniach, wiadomości o aktywności rosyjskich ośrodków wywiadu i wpływu wobec państwa polskiego oraz polskiej opinii publicznej. Obok dość powszechnej już wiedzy o pochodzącej z kierunku rosyjskiego dezinformacji, mniej dostrzegany jest proces dezintegracji. Znaczenie tej socjotechnicznej broni na etapie wojny podprogowej w jakiej jesteśmy jako Polska i szerzej jako Zachód w relacjach z Federacją Rosyjską, nie podlega dyskusji. Jednakże świadomość przenikania tego mechanizmu w tkance społecznej jest stosunkowo niska.
Są – także w naszych Ząbkowicach Śląskich – ludzie, którym „ruski mir” jawi się jako wartość lub którzy z premedytacją sieją tego rodzaju propagandę przybywając do naszego miasta, aby cel tej propagandy realizować. Za studium przypadku może posłużyć relacjonowana tutaj przeze mnie propagandowa dywersja, jaką w 2023 roku przeprowadzono w Ząbkowicach Śląskich pod pozorem „wystawy” dotyczącej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Warto tylko dodać, że mimo zmiany władzy w Polsce, ta część granicy naszego państwa jest nadal chroniona, choć doszło tam do tragicznego zdarzenia, jakim była śmierć polskiego żołnierza zranionego przez jednego z migrantów. Nawet ten dramatyczny fakt usiłowano medialnie „zmielić” propagując ze wsparciem z budżetu publicznego ekspozycję grafik szkalującą godność polskiego munduru na ulicach Wrocławia.
Doświadczenia historii zdają się bardziej dzielić Polaków od Rosjan. Nie brakuje ran, które dotąd krwawią. Historię trzeba cierpliwie badać i objaśniać, aby nie powtórzyło się już nigdy więcej zło wojny, zło przemocy, zło zniewolenia. Zło trzeba bowiem nazywać po imieniu, ktokolwiek by je inspirował. Bez nazwania historycznego zła po imieniu nie będziemy mogli zbudować mostu nad rzeką podziałów i strumieniami nieufności – mówiłem w 2009 roku pod ząbkowickim pomnikiem żołnierzy sowieckich. Słowa te wygłosiłem w obecności przedstawiciela dyplomacji Federacji Rosyjskiej podczas oficjalnej ceremonii związanej z usunięciem symboliki sowieckiej na tym pomniku. Wtedy jeszcze, mimo wiedzy, nosiłem w sobie nadzieję, że małe kroki służą pokonaniu wielkich odległości. Dzisiaj widzę, że ów dystans rośnie gwałtownie, proporcjonalnie do gwałtowności intencji i czynów Rosjan.
To – nie z winy Polaków i Polski – Rosja i Rosjanie to byt geograficzny i społeczny – wobec nas wrogi i zaborczy. Obcy i obcość – to pojęcia definiujące Rosjan, Rosję i rosyjskość – pisałem ponad rok temu, nawiązując do pasjonujących rozmów ze Zbigniewem Herbertem, których zbiór czytałem wtedy z nieskrywaną fascynacją wobec kultury i przenikliwości wieszcza naszych czasów. Owa nieszczęsna kartka na pomniku tylko z pozoru jest błahostką. Jest bowiem sygnałem, że ktoś naprawdę Rosjanom „dziękuje za pokój i o pokój ich prosi” albo ktoś chce, abyśmy to oczywiste kłamstwo przyjęli za prawdę i nie reagowali. Dlaczego?