Spokój często usypia czujność, a sukces wręcz upaja. Tylko niektórzy z nas potrafią zakładać sytuacje niesprzyjające i przewidywać swoje zachowania w takich okolicznościach. Węższy jest krąg osób zdolnych do wykorzystywania jasnego okienka czasu i przestrzeni, by przygotować się na okoliczności, gdy się ono zamknie.
Tego rodzaju predyspozycje są nadzwyczajnie potrzebne osobom i zespołom odpowiedzialnym za innych ludzi – w rodzinie, w gospodarce, w polityce. Wymieniam te trzy domeny, bo jak w soczewce ogniskują się w nich procesy wynikające między innymi z deficytów we wzajemnej komunikacji, niedostatecznego gromadzenia i angażowania potencjałów czy nieracjonalnie definiowanych celów. Skupię się w tym rozważaniu na niwie życia publicznego, a więc wkroczymy w sektor polityki, ale pojmowanej klasycznie, czyli jako odpowiedzialności za dobro wspólne, jakim jest dla narodu, dla społeczeństwa – państwo.
- Źródłem naszej energii, siły i motywacji byli i są ludzie – społeczeństwo, czyli często wspominany na moich wykładach „plac”, a nie kierownicy urzędów, liderzy polityczni czy ktokolwiek z „wieży” (…). Kilkakrotnie odwoływałem się do tego rozróżnienia publicznie, przywołując (…) koncepcję jednoczesnej opozycji i przenikania się „placu” i wieży”. Hierarchicznie zorganizowana „wieża” dzięki władzy może i dysponuje sprawczością, ale to potencjalnie nieograniczony liczebnie „plac” agreguje wiedzę, tworzy realną społeczność i wpływa stopniowo (choć zajmuje to niestety zbyt dużo czasu, co jest przekleństwem dla położonej w geopolitycznej strefie zgniotu Polski) na kulturę strategiczną „wieży”, zmuszając tworzących ją ludzi do nawiązywania kontaktu z rzeczywistością. Świat jest areną powtarzania się tego procesu od zawsze.
- Na środku „placu” stoi więc „wieża”, wręcz z niego wyrasta. Bez „placu” nie może istnieć, ale musi manipulować ludźmi i społecznościami, bo od nich pochodzą zasoby, którymi zarządza ulokowana w tej „budowli” władza. (…) Wszystko po to, by przede wszystkim utrzymać się na szczycie „wieży”, do czego jest potrzebne poparcie „placu”. Ale przecież nie chodzi wcale o to, by być aż tak zależnym od owego poparcia… Pozostaje więc kierowanie „placem” przez zarządzanie emocjami i obrazem rzeczywistości, którą mu się przekazuje.
- Polska należy do społeczeństwa, czyli do nas wszystkich, a nie do polityków, jak byłoby w ustroju feudalnym i patrymonialnym. Politycy powinni być naszymi przedstawicielami, reprezentantami naszych interesów, a nie – jak chcą się widzieć – demiurgami o nieograniczonej sprawczości, co jest widoczną wadą polskiej kultury politycznej. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na słabość rodzimego kapitału oraz brak rodzimego nadzoru cyklów inwestycyjnych i kontrolowanego przez nas łańcucha wartości w procesie podziału pracy w Europie.
- Zjawisko podporządkowania interesów własnych obcemu państwu zaczyna przyjmować formy bardzo namacalne, gdy „uźródłowienie dystrybucji szacunku” i percepcji siły jakiegoś polityka lub stronnictwa sytuuje się w zagranicznych stolicach, a pozycja we własnym środowisku politycznym w państwie podporządkowanym zaczyna zależeć od tego, jak zagraniczni decydenci oceniają danego polityka czy stronnictwo, a także ich otoczenie i poglądy.
Jacek Bartosiak, autor już na okładce wydanej w 2023 roku książki „Najlepsze miejsce na świecie – gdzie Wschód zderza się z Zachodem” cytuje za innym polskim pisarzem Jackiem Dukajem fundamentalne pytanie: „Czy pojąwszy grę sił, która stworzyła także polską kulturę i wartości, nadal walczyłbyś w obronie Polski?” Ta fraza jest właściwie motywem wiodącym całego ciągu literacko sformułowanych analiz koncentrujących się wokół kwestii bezpieczeństwa militarnego Polski.
Z zawodu adwokat, z praktyki geostrateg i geopolityk uznaje, że pojmowane dosłownie bezpieczeństwo państwa nie jest kwestią akademicką czy tym bardziej nie nadaje się do międzypartyjnej bijatyki. Stawia jasno tezę o realnym i poważnym zagrożeniu, jakim dla Polski, ale także dla całego Zachodu, jest Federacja Rosyjska. Nie ukrywa opinii, że dla Stanów Zjednoczonych kontynent europejski nie musi być punktem ciężkości politycznej czy wojskowej wobec innych pól potencjalnego starcia mocarstwa z innymi potęgami świata, takimi jak Chiny. Bardzo drobiazgowo ukazuje atuty i mankamenty polskiej sceny życia publicznego w kontekście kwestii strategii obronnych. Priorytetem – według Jacka Bartosiaka – jest zbudowanie Armii Nowego Wzoru, która dla Polski może być warunkiem dalszego trwania państwa.
Kreśli budzące wyobraźnię, ale nawet i swego rodzaju napięcie, scenariusze wojny kinetycznej, w okowach której może się znaleźć Rzeczpospolita Polska. Rzecz jasna, nie będę ich w tym miejscu streszczać, tym bardziej, że autor nie ogranicza się do odsłaniania czarnych obrazów, ale wydobywa na światło dzienne potencjalne plany reagowania. Czytając te opisy, miałem przed sobą zwyczajne mapy, jakimi na co dzień posługujemy się, na przykład korzystając z nawigacji samochodowej. Krajobrazy, topografie, szlaki komunikacyjne po nałożeniu na nie działań wojskowych wrogiej armii, Wojska Polskiego i sił sojuszniczych nagle nabierają zupełnie innej wymowy.
Wydobyć zamierzam w niniejszym rozważaniu te wątki (jak to się teraz często mawia „nitki”), które – nawet jeśli się z nimi nie do końca zgadzam – wręcz wymuszają własną refleksję nad osobistym – indywidualnym oraz wspólnym – państwowym stosunkiem do wartości podstawowej, jaką jest egzystencjalne (fizyczne) bezpieczeństwo Polaków i Polski.
DOKOŃCZENIE ZA TYDZIEŃ
- TERAZ: Jacek Bartosiak, Najlepsze miejsce na świecie – gdzie Wschód zderza się z Zachodem, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2023
- POPRZEDNIO: David Freedberg, Potęga wizerunków. Studia z historii i teorii oddziaływania, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 2005
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.