13 lutego ukazało się 7. w roku 2018 wydanie „Wiadomości Powiatowych”. Znalazła się w nim publikacja pt. Ząbkowicki „człowiek gór”. Jest to wywiad z szanowanym przeze mnie ząbkowiczaninem zaangażowanym w działalność ważnego w lokalnym środowisku stowarzyszenia. Z przykrością znalazłem w tej wypowiedzi treść mającą cechy manipulacji.
W wywiadzie (nie wiem czy był autoryzowany) mowa jest o działalności Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Ziemi Ząbkowickiej. Witold Barylak opowiada o swojej krajoznawczej pasji spełnianej m.in. poprzez organizowanie imprez turystycznych dedykowanych podopiecznym stowarzyszenia. W trakcie wypowiedzi pada następujące zdanie: „A gdy zdarzyło się, że w czasach burmistrza Kotowicza całkowicie wstrzymano dofinansowanie rajdów, to jako kadra zrobiliśmy składkę do kapelusza, po ile kto mógł”. Fraza ta pojawia się w kontekście kwestii organizacyjnych rajdów, w których biorą udział osoby niepełnosprawne, dla których tego rodzaju forma spędzania czasu ma niewątpliwie dobry wpływ.
Od pierwszego do ostatniego dnia mojej kadencji od 2006 do 2010 r., jako burmistrz Ząbkowic Śląskich, nigdy nie uczyniłem niczego, co mogłoby zachwiać funkcjonowaniem Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Ziemi Ząbkowickiej. Zawarta w zacytowanym zdaniu niedwuznaczna sugestia, że było inaczej jest niesprawiedliwą, bo opiera się albo na ignorancji wobec faktów, albo jest przejawem braku dobrej woli.
Fakty bowiem przeczą sugestii, jakobym odebrał stowarzyszeniu dostęp do wsparcia publicznego. W trakcie mojej kadencji miała miejsce zmiana ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Nowelizacji dokonał parlament i warto dodać, że jest jednym z tych przepisów, które są korygowane bardzo często (po raz ostatni w 2017 r.). Nową zasadą wówczas wprowadzoną była reguła przekazywania dotacji organizacjom pozarządowym w trybie transparentnych procedur konkursowych. Uchylono wcześniejszą praktykę umożliwiającą wydatkowanie środków publicznych w sposób uznaniowy, co nawiasem mówiąc było dobrym posunięciem i jest ono do chwili obecnej stosowane.
W naszej konkretnej sytuacji oznaczało to, że przez pewien czas (około trzech miesięcy) gmina nie mogła zasilać kont organizacji pozarządowych. Było to możliwe dopiero po przeprowadzeniu konkursów. Samorząd był zobligowany do wprowadzenia tej zasady bez oglądania się na to, że z dnia na dzień stowarzyszenia musiały „na własną rękę” zdobywać pieniądze na swoją działalność. Ani rada gminy, ani burmistrz nie mieli żadnej możliwości „obejścia” nowych przepisów i nie mogli mieć nawet takiego zamiaru. Pamiętam, że sytuacja wywołała wrzenie wśród niektórych osób. Spora część osób nie starała się przyjąć do wiadomości zmiany prawa i były sytuacje bardzo niemiłych rozmów wokół tej sprawy. Temat podgrzewały lokalne media, które suflowały mieszkańcom złą wolę burmistrza i podległych mu urzędników. Szczęśliwie udało się wszystkie procedury konkursowe przeprowadzić w możliwie najszybszym tempie, a zainteresowani przestawili się na nowe reguły, które – jak już wspomniałem – stosuje również obecny burmistrz.
Nie chcę nawet podejmować próby zrozumienia tego – jak powtórzę – niesprawiedliwego sformułowania, które trafiło do czytelników „Wiadomości Powiatowych”. Pan Witold Barylak być może zapomniał okoliczności sprzed dziesięciu lat, może pozostał w stanie bezpodstawnego niezadowolenia, jakiego wówczas doznał, a może bezrefleksyjnie powiela nieprawdziwe sugestie dotyczące mojego stosunku do Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci Ziemi Ząbkowickiej. Także szanowna redakcja „Wiadomości Powiatowych” może sięgnąć do swoich archiwów i zweryfikować przebieg zdarzeń sprzed dziesięciu lat. Być może pani prezes Irena Szewczyk zechce naświetlić feralne okoliczności, bo bardzo dobrze je musi znać także z racji pełnionych funkcji publicznych w ząbkowickim samorządzie. Jestem ostatnią osobą, której można nawet w formie sugestii przypisać złą wolę wobec stowarzyszenia, o którym wielokrotnie mówiłem i pisałem, jako o jednym z najcenniejszych ogniw naszej lokalnej społeczności. Podobnie myśleli moi poprzednicy i – jak mniemam – mój następca tak uważa. W tym łańcuchu dobrej woli nie może być przerwy.