Trzymać się obranego kierunku i nie ulegać powabom zmian czy może lepiej nieustannie rozglądać się za tym, co pociąga nowością i za czym podążają inni? Dla jednych to fałszywy dylemat pomiędzy tradycją a nowoczesnością, dla drugich sytuacja bez odcieni szarości, wręcz czarno-biała.
Człowiek kreuje (świadomie), innym razem generuje (bezrefleksyjnie) fenomeny mające konkurować z nim samym lub dosłownie czy też w przenośni uzbrajać go, aby uzyskiwał nieuzasadnioną przewagę nad innymi ludźmi, by stawał się niejako „lepszym” modelem człowieka (żeby nie użyć koszmarnie kojarzącego się słowa „nadczłowiek”). Rasizm, eugenika i transhumanizm są już – choć w różnym stopniu – rozpoznanymi zagrożeniami cywilizacyjnymi.
Na horyzoncie przemian coraz bardziej poczesne miejsce zajmuje technologia cyfrowa ze wszystkim swoimi odmianami. Jedną z nich jest szeroko rozumiana sztuczna inteligencja i powiązane z nią projekty wychodzące od obiektu, jakim jest cyborg, przez pomysł wytwarzania humanoidów po wizję emulacji ludzkiego mózgu (przez co miałaby się dokonać digitalizacja człowieka i nastać era wiecznego istnienia). O tych, brzmiących futurystycznie i fantastycznie, a faktycznie niepokojących przedsięwzięciach pisałem już w rozważaniu pt. „Wszystko, co w cywilizacji kochamy, jest produktem ludzkiej inteligencji…”. Nawiązuję do tych może nieco szokujących problemów, aby tym razem zaakcentować nie tyle wątki usytuowane pod akronimem IT, ale dostrzec człowieka jako osobę w kontekście pytania o rozziew pomiędzy trwałością a postępem.
- Przestrzeń nadziei otwiera ogromnie dynamiczny rozwój myśli technicznej, która bazuje nie tyle na materii i energii, ile raczej na informacji. Maszynami naszej epoki są mikroprocesory. Z jednej strony człowiek coraz bardziej podłączający się do tych sprzętów poprzez nie niejako znajduje swoje własne „przedłużenie” w postaci sprawności czy skuteczności operacji i działań. Z drugiej jednak strony on sam jest zawłaszczany poprzez technologię o charakterze informatyczno-protetycznym, często w postaci zminiaturyzowanej lub wręcz nanometrycznej, która go przekształca, organ po organie, na podobieństwo cyborga z powieści fantastyczno-naukowych.
- Ten rodzaj wyzwania nazywany jest „homo technologicus” lub „homo ciberneticus”. Możliwość technicznego ulepszania organizmu ludzkiego, poszerzania jego sprawności poprzez wszczepianie coraz to sprawniejszych protez, rozruszników, sztucznych organów, sztyftów może w efekcie doprowadzić do powstania rodzaju hybrydy pomiędzy człowiekiem a maszyną. Ewolucja biologiczna, niemalże nieruchoma, ustępuje miejsca szybkiej i sprawnej ewolucji biotechnologicznej.
- Intencja jest dobra: dość pomyśleć o możliwościach wyeliminowania poprzez implanty takich upokarzających dolegliwości jak autyzm, dysleksja, jąkanie, choroba Parkinsona… Niemniej z czasem udoskonalone otoczenie dostosuje do siebie zamieszkujące je istoty. Pewne sprawności człowieka zostaną ulepszone, inne ulegają powolnemu zanikowi.
Kontynuując minicykl #BliżejOsoby raz jeszcze opieram się na książce „Między Chrystusem a Antychrystem”. Ks. dr Robert Skrzypczak prowadzi na jej kartach frapujący i inspirujący zarazem przewód myślowy. Skłania do rewizji utrwalonych – być może u wielu z nas – schematycznych opinii co do tego, kim jest człowiek jako osoba lub do ich świadomego wypracowania, by miały przełożenie na praktykę życia. Dlaczego to jest potrzebne? Właśnie dlatego, abyśmy odzyskali lub wzmocnili się jako indywidualności – niepowtarzalne osoby.
- Wszechobecna technologia informatyczna zmierza do wytworzenia nowego „planetarnego tworu” nazywanego siecią. Wzrastający rozdźwięk pomiędzy możliwościami człowieka a możliwościami nowoczesnych urządzeń prowadzi do powierzania tym ostatnim coraz to większych kompetencji decyzyjnych w wielu dziedzinach ludzkiej aktywności i kreatywności. Istnieje tendencja łączenia tych ulepszonych ludzko-technologicznych mutantów w rodzaj sieci, by stworzyć w efekcie coś na kształt zglobalizowanego systemu zarządzającego sprawami ludzkimi.
- Analogia z ideą Matrixa narzuca się sama. Globalizacja komunikacji i interakcji ułatwia powszechne przyjmowanie wszelkich naukowo-kulturalnych nowości, jednakże za cenę pewnej kulturowej homologizacji. (…) Im bardziej eliminowana będzie różnorodność, tym szybciej rozpanoszy się jednolity styl myślenia i odczuwania, regulowany globalnym rynkiem. (…) W jednym momencie miliony użytkowników otrzymają te same bodźce rozwijające jakąś wspólną część umysłu kosztem jego swoistości. Będzie to miało również wpływ na sferę odczuwania moralnego. (…) Podporządkowując osoby nowemu technologicznemu kolektywizmowi, sieć w gruncie rzeczy niszczy ich naturalne środowisko: rodzinę, stabilne związki, osobową tożsamość, relacje.
- Człowiek stoi na rozdrożu, między przeszłością i przyszłością, tradycją i postępem. Niebezpieczeństwo nazywane „przygodnym nomadyzmem” polega na tym, że człowiek wyrusza w podróż za możliwościami własnego umysłu, oświeconego nadzieją na pokonanie determinizmów biologii. Jednakże w tej wędrówce może zajść do miejsca, kiedy to nie zostanie mu nic innego, jak opłakiwanie czasów, gdy o zasadach decydowały inne zewnętrzne autorytety, zanim postanowił je wszystkie zlekceważyć. (…) Zerwanie więzi kontynuacji pomiędzy człowiekiem stworzonym przez Boga, a człowiekiem „technicznie ulepszonym” może przynieść w efekcie nowe rodzaje cierpienia, z których jeszcze nie zdajemy sobie sprawy.
Dokonywanie wyborów, podejmowanie decyzji, opowiadanie się po którejś ze stron, głoszenie własnych przekonań, stawanie wbrew większości w imię wyznawanych zasad – okoliczności, w których weryfikujemy swoją ludzką tożsamość – to zawsze stany wewnętrznego napięcia nierozerwalnie związane z wolnością. Człowiek może decydować o sobie, bo jest osobą.
Fronty estetyczne, intelektualne, etyczne i duchowe przechodzą jedynie przez realnego człowieka stawiając go wobec objętościowej asymetrii pomiędzy byciem osobą a korzystaniem z tego przywileju. Tylko realny człowiek nim dysponuje. Jedynie do realnego człowieka zwracamy się, myśląc „kim jest”. Ku wszystkiemu innemu myśl prowadzi przez zwrot „co to jest”. To nie zmienia się i nie zmieni niezależnie od tego, co udoskonali lub zniweczy postęp.
- TERAZ: Robert Skrzypczak, Między Chrystusem a Antychrystem, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2022
- POPRZEDNIO: Robert Skrzypczak, Między Chrystusem a Antychrystem, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2022
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.