Drogi asfaltowe jakie są, takie są. Szyny kolejowe jakie są, ale są. Nawet lądowisko helikopterowe jest. Ścieżki rowerowe – z tym gorzej, bo chociaż cyklistą nie jestem, to od znajomych pasjonatów dwóch kółek słyszę, że jest źle. Swego czasu na hasło promocyjne Ząbkowic Śląskich, składała się fraza „po drodze”. Jak jest dzisiaj? Jak będzie w przewidywalnej przyszłości?
Urzędujący od ośmiu lat burmistrz szepcze coś o planie budowy ścieżki rowerowej w kierunku Srebrnej Góry. Wierzyć w to czy przyjąć jako wyborczą wędlinę? Czy z tym pomysłem będzie jak nie tak dawno z „ząbkowicką komunikacją miejską”? W kabaretowej szopce noworocznej z 2016 r. wyśmiewano się i na scenie, i na widowni z akcji od początku skazanej na niepowodzenie. Brak rzeczywistego biznes-planu, działanie pod publiczkę i skurczenie sieci do zaledwie kilku ulic musiało doprowadzić do porażki. Pozostały nam jedynie smętne ślady po udawaniu rozwiązywania problemów mieszkańców naszej gminy. Tego nie zmienimy.
Pojęcie „efektu skali”, urzędnikom być może znane tylko przy produkcji materiałów agitacyjnych, ma znaczenie szerszy zasięg. Nie trzeba nadzwyczajnego umysłowego wysiłku, aby wiedzieć, iż koszty należy rozkładać na jak najliczniejsze ogniwa podaży, aby jednocześnie nie wywoływać ich odrzucenia (nawet przy symbolicznej nominalnej wartości) i włączać tych ogniw jak najwięcej, aby sieć weryfikowała się w popycie. Przekładając to na przystępniejsze frazy: należało zaplanować sieć obejmującą jak najgęściej całą gminę i dążyć do włączenia w nią gmin ościennych. Ząbkowice Śląskie nie są metropolią i nie mają monopolu na relacje międzygminne. Są jednakże miastem ale są (jako siedziba powiatu) miastem centralnym dla Stoszowic (konkuruje tu Dzierżoniów), dla Barda i Złotego Stoku (Kłodzko ma tam swoje wpływy), Kamieńca Ząbkowickiego (sąsiedztwo Nysy), Ziębic (blisko jest do Strzelina) i Ciepłowód (te jedynie naturalne ciążą ku Ząbkowicom). Czy ktoś w ogóle takimi kategoriami myślał tworząc w 2015 r. ZKM? Mam przeczucie graniczące z pewnością, że nikt. Tego nie zmienimy.
Tak jak nikt – najprawdopodobniej – nie brał pod uwagę możliwości wykreowania projektu lokalnej komunikacji publicznej z uwzględnieniem innowacyjnych technik transportu premiowanych dotacjami rządowymi i unijnymi. Podstawienie w środku miasta autokaru czy busa napędzanego olejem, generującego spaliny i hałas, nieodpornego na niskie temperatury, mającego skromny potencjał zwrotności konieczny w ciasnych uliczkach miast i wiosek, zakrawało raczej na megalomanię. Widząc puste pojazdy tłukące się po zapchanych samochodami uliczkach miasta i słysząc przy tym zachęty do jeżdżenia rowerem (ktoś wpadł na zabawny wizualnie i kosztujący nas podatników pomysł ustawienia w paru punktach miasta „uprzęży” dla rowerów), można było dostać spazmatycznego śmiechu albo szczękościsku irytacji. Wspomniany już kabaret Stowarzyszenia Animatorów Kultury wyśmiał to od „a” do „z”. Artyści ponoć nie mają głowy do ekonomii, ale w tym przypadku zademonstrowali zdrowy rozsądek.
Dzisiaj usłyszałem nowy pomysł – tym razem sformułowany w opozycji już nie do nieprzemyślanej akcji sprzed kilku lat, ale w kontekście komunikacyjnej próżni, w jakiej są Ząbkowice Śląskie. Jeśli Dariusz Jagieła będzie mógł wcielić w życie swoją inicjatywę dotyczącą komunikacji publicznej w gminie Ząbkowice Śląskie i przekona do synergicznie rozumianego projektu ościennych włodarzy (już po wyborach), jest realna szansa na pozytywną zmianę. Jesteśmy w grupie niespełna 30% miast powiatowych w Polsce, gdzie nie ma publicznego transportu zbiorowego w skali lokalnej. Mamy za to prywatne firmy przewozowe i prywatny dworzec autobusowy. Zmieńmy to.
To jednak nie koniec kwestii komunikacyjnej atrofii naszego miasta, naszej gminy i nawet naszego powiatu. Przed nowymi burmistrzami, i wójtami. starostą i radnymi wszystkich gmin i całego powiatu stoi jeszcze większe wyzwanie. Wizja budowy drogi ekspresowej S8, rządowe zapowiedzi dużych pieniędzy na drogi lokalne są zielonym światłem dla rozwoju gospodarki, turystyki i rozwiązania problemu wykluczenia z rynku pracy ze względu na odległość od oferowanego miejsca pracy. To także szansa na otwarcie drzwi powrotnych dla osób, które wyjechały z naszego terenu na studia i do pracy, a okazjonalne przyjazdy w rodzinne strony wymagają ekwilibrystyki za kierownicą lub cierpliwości na peronach. Zmieńmy to.