W 1961 roku urodzili się m.in.: Diana Frances Mountbatten-Windsor z domu Spencer, Eddie Murphy, George Clooney, Enya, Meg Ryan, Mariel Hemingway i Paweł Szychalski. Z kolei 6 września – roku 775 p.n.Ch. odnotowano najstarsze zaćmienie słońca; w roku 1522 do jednego z hiszpańskich portów wpłynęła „Victoria” – jedyny statek ekspedycji Magellana, który jako pierwszy opłynął całą Ziemię; 1997 rok to pogrzeb księżnej Diany. Tego dnia katolicy i prawosławni wspominają zgodnie w liturgii żyjącego w I w Świętego Onisifora – ucznia Świętego Pawła. Rzecz jasna wydarzeń zapisanych pod datą 1961 lub 6 września jest niepoliczona ilość.
Wybrałem nieco na „chybił-trafił” wspomniane wyżej fakty, aby sobie samemu uzmysłowić, że w 1961 roku i 6 września przez setki (tysiące) minionych lat działo się tak wiele. Jeśli jest gdzieś na biurku Stwórcy notes, to gdyby dotyczył tylko owych dwóch znaczników na linii czasu, jego objętość zdecydowanie przekraczałaby pojemność największych bibliotek świata. A przecież to zaledwie jeden rok i jeden dzień. W takim to kontekście widać najwyraźniej, jak bardzo każdy z nas jest cząstką niezmierzonego uniwersum i zarazem jak bardzo jesteśmy my i biografia każdego z nas, absolutnym unikatem. Wynika z tego, że nie musimy być zarejestrowani w powszechnych annałach, by być niezastępowalnymi – choćby w wymiarze więzi rodzinnych czy relacji społecznych. Jedni byli przed nami, inni przyjdą po nas – jesteśmy gdzieś pomiędzy nimi niczym ogniwa łańcucha. To pozycjonuje każdego z nas, żeby nie powiedzieć, iż stawia w szeregu. Skłania również do pokory.
Jest nam dany czas. Jest nam dana przestrzeń. To pierwsze niespodziewanie i nieprzewidywalnie. Na to drugie po części mamy wpływ. Wypadkowa czasu i miejsca to nieodwołalny ślad. Jego wartość mierzy się tym czy kiedyś ktoś po nim zechce iść.